Niedzielny mecz z Koroną Kielce będzie początkiem maratonu dla piłkarzy Lechii. Od tego starcia rozpoczyna się seria spotkań co trzy dni. Trener Piotr Stokowiec zapowiada zmiany w składzie, nie wyklucza wariantu z Flavio Paixao jako tzw. "dziesiątka" i Łukaszem Zwolińskim w ataku. Do Kielc na pewno uda się Jarosław Kubicki.
- Rozpatrujemy taki wariant, być może z tego skorzystamy. Nie chcę oczywiście zdradzać szczegółów, natomiast przed nami jeszcze dwa ważne treningi, a w naszej sytuacji, gdy doszło wielu nowych zawodników, każde zajęcia dostarczają nam istotnych informacji - mówi trener Piotr Stokowiec.
Biało-zieloni w starciu z Koroną będą chcieli zrehabilitować się za niedawną porażkę 0:2 z Lechem Poznań. Nie chodzi nawet o sam wynik, ale o styl. - Zostaliśmy zdominowani w Poznaniu, a dawno takiej sytuacji nie doświadczyliśmy. Trzeba jednak docenić klasę przeciwnika. Lech ma mocną siłę ofensywną, co zresztą podkreślałem jeszcze przed meczem. Żałujemy, że nie udało się sprawić niespodzianki i przywieźć choćby jednego punktu, a byliśmy blisko. Szkoda mi zawodników, bo zostawili mnóstwo zdrowia na murawie, choć była grupa, która zaprezentowała się poniżej swoich możliwości. Zdajemy sobie sprawę, że to było słabsze spotkanie w naszym wykonaniu. Nawet grając po jedenastu było to nasze najsłabsze spotkanie w tej rundzie. Myślę, że można było zagrać zdecydowanie odważniej, a tymczasem wyszliśmy na boisko zbyt bojaźliwie, co odbiło się na przebiegu meczu - przyznaje trener Lechii.
Jednym ze słabszych (przynajmniej naszym zdaniem) zawodników Lechii w Poznaniu był Jaroslav Mihalik. Słowak, póki co, kompletnie nas nie przekonuje. - Jako sztab musimy patrzeć na to racjonalnie, brać pod uwagę dobro drużyny, klubu, kibiców. Wszyscy oczekują od nas skuteczności, dlatego muszę być cierpliwy, nie mogę ulegać emocjom. Jeśli dany zawodnik dostaje szansę, to chcę mu dać kilka spotkań, żeby pokazał swoje umiejętności. Jeśli chodzi o Jarka, to nie oceniałbym go tak krytycznie. To piłkarz, który miał długą przerwę, nie grał i teraz potrzebuje zaufania, cierpliwości. Krytykowanie przeze mnie kogokolwiek nie przyniesie nam żadnego efektu. Robimy analizy, zawodnicy wiedzą jakie są wobec nich wymagania - wyjaśnia Stokowiec.
Każda cierpliwość kiedyś się kończy i niewykluczone, że Mihalika zabraknie w wyjściowej jedenastce w Kielcach. Zresztą zmian w składzie parę będzie. - Będą rotacje w składzie. Cały czas chcemy mieć szerszą grupę zawodników przygotowanych do rywalizacji. Za chwilę czeka nas szalony maraton, zagramy sześć spotkań w dwadzieścia dni i musimy szanować każdego z zawodników - mówi Stokowiec.
W niedzielę Lechia zagra w Kielcach, a pierwszy gwizdek sędziego Pawła Raczkowskiego zaplanowany jest na godz. 12.30. O tej porze gdańszczanie jeszcze nie grali. - Godzina jest nietypowa, ale oczywiście nie może być mowy o żadnych wymówkach. W tym tygodniu trenowaliśmy w południe, żeby jak najlepiej przygotować się do tego spotkania - dodał szkoleniowiec.
Korona Kielce w tym sezonie jest najgorszą pod względem strzelonych bramek drużyną w PKO Ekstraklasie. Oczywiście nie bez powodu są na przedostatnim miejscu w tabeli. Kielczanie strzelili zaledwie dwanaście goli, a w tym roku jeszcze nie znaleźli drogi do siatki. - Wiemy jaka jest piłka nożna. Każda seria kiedyś się kończy. Nie można opierać się na samych statystykach. To jest nowy mecz, nowe rozdanie. Spójrzmy na Wisłę Kraków, która jeszcze niedawno miała fatalną serię porażek, a teraz poszło to w drugą stronę. Absolutnie nikogo nie można lekceważyć. Korona ma swoje problemy i zapewne wnikliwie nad nimi pracuje. My chcemy wywieźć z Kielc trzy punkty. Nie będziemy czekać i zastanawiać się czy Koronie coś nie wyjdzie. Mamy plan na to spotkanie i skupiamy się na jego realizacji - podsumował trener Stokowiec.
źródło: własne