Za Lechią Gdańsk ostatni mecz w rundzie jesiennej w I lidze. Wraz z Markiem Hartmanem, byłym piłkarzem Lechii Gdańsk, a obecnie profesorem Uniwersytetu Morskiego podsumowaliśmy rundę jesienną w wykonaniu Biało-Zielonych.

Lechia Gdańsk zakończyła rok 2023 na 4. miejscu z dorobkiem 32 punktów. Jak Marek Hartman, a więc gracz Lechii w latach 1965-69, ocenił rundę jesienną w wykonaniu Biało-Zielonych? - Oceniam bardzo pozytywnie, ale oczywiście apetyt rośnie w miarę jedzenia i jak smakuje dobrze, to wszyscy, by chcieli od razu. Nikt nie spojrzał, zdaje się na GKS Tychy, który ma zaległy mecz i on może być liderem. To jest młodzież, która coraz lepiej aklimatyzuje się w Gdańsku oraz Polsce. Niech Pan popatrzy, pytanie do Rifeta Kapica, czy w jego kraju można rozmawiać z sędziami? On uważa, że jako kapitan może rozmawiać, a on dostaje żółte kartki. To też trzeba się przyzwyczaić w jakim kraju się gra i przestrzegać rygorystycznie przepisów. Żal mi trochę tych chłopaków z powodu przegranej z Motorem Lublin.

- Nikt tego na razie nie mówi, ale mam niedosyt, jeżeli chodzi o lewą obronę. Na tej pozycji gra gdańszczanin Miłosz Kałahur, który chyba w pierwszym meczu zawalił bramkę, bo nie zaatakował przeciwnika i on strzelił po długim rogu i Lechia przegrała 0:1. On wtedy w wywiadzie powiedział, że on się uczy jeszcze i to ja rozumiem. I nauczył się znowu, na tym ostatnim tegorocznym meczu, nie wyszedł, nie przetrzymał tego zawodnika i znowu żeśmy przegrali. Jak Pan popatrzy na mecze, które żeśmy przegrali, a zakończyłyby się remisami, to byłyby wtedy dwa razy po dwa punkty. W tym przypadku Lechia byłaby liderem, gdyby Kałahur nie zrobiłby tych błędów. To jest piłka zawodowa, to nie jest coś jak było kiedyś, co młody Wojciechowski robił sobie jako 15-16 latek. W lidze grał i to tutaj wszyscy byli zadowoleni. Dzisiaj jesteśmy zadowoleni z tego, który we Włoszech jest. Uciekło mi z głowy. Taki młody zawodnik, syn byłego piłkarza Lechii.

Tym zawodnikiem jest Kacper Urbański, który jest synem Przemysława. 19-latek od lutego 2021 roku występuje w Bolonii. - Kacper Urbański dzisiaj jest po dwóch sezonach w Serie A i z tego co ostatnio czytałem to robi furorę. Z jednej strony cieszymy się, że Miłosz Kałahur ma 24 lata i dopiero co przeszedł do Lechii, ale z drugiej strony, jeżeli myśli się o Ekstraklasie, to nie można takich błędów robić. Ja nie przeczytałem jeszcze, żeby ktoś zwrócił uwagę, że Kałahur broni „radarem”, to znaczy on broni pięć metrów od przeciwnika. Idzie dośrodkowanie z lewego sektora boiska na prawą stronę, piłka leci 30 metrów, a on nie doskakuje do przeciwnika, tylko pozwala mu przyjąć piłkę, on sobie ustawia nogę i wrzuca bardzo dokładne dośrodkowanie. Nie wiem kto go uczył, ale za moich czasów słychać było „Nie daj docentrować”, czyli nie daj mu przyjąć piłki i wybij na aut, „uderz inaczej” i tak dalej. Zdecydowanie bardziej podoba mi się gra Dawida Bugaja i to jest moja ocena.

W ostatnich tygodniach na jednego z liderów drużyny wyrósł Bogdan Sarnawski. - Zawsze mi się podobał ten bramkarz, a mianowicie Bogdan Sarnawski i uważam, że coraz lepiej broni. Zresztą widać, że wszyscy się bardziej ze sobą zżyli. Moim zdaniem niech Pan popatrzy na Rifeta Kapica, który jest Bośniakiem, jest żonatym facetem i przyjechał sam. Niech Pan sobie wyobrazi jego mentalność, nie ma rodziny, nie ma żony, nie ma córki, prawda? On tu zostaje sam, zupełnie w nowym kraju. Czas minął, rodzina przyjechała do Gdańska, już się nacieszył nimi i zupełnie inaczej gra, więc dla mnie to jest bardzo pozytywne. Iwan Żelizko mi się bardzo podoba, tylko trzeba mu bardzo wyraźnie powiedzieć, że czasami warto odpuścić tę piłkę. Z początku sezonu moim pupilkiem był Jan Biegański, ubolewam nad jego kontuzjami. Podobała mi się w nim jego zadziorność, lewa noga i tak dalej. Niestety ta kontuzja bardzo długo trwa, ale ja jestem optymistą. Jeżeli będą jeszcze 2-3 wzmocnienia i tutaj sobie zgaduję trenera Grabowskiego, który w jednym z wywiadów powiedział, że bez względu na wyniki, to kibice będą pili szampana. Z piątego miejsca raczej kibice nie będą pili szampana, ale 1 stycznia dowiedzą się, że już są załatwione nowe transfery, i to takie, które wywołają uśmiech na ich twarzy. Takie są moje odczucia, jest dobrze, a będzie jeszcze lepiej - przyznał Hartman.

Jeżeli chodzi o wzmocnienia, to na pozycję środkowego obrońcy należy sprowadzić co najmniej jednego piłkarza. Według Marka Hartmana nie tylko ta pozycja wymaga wzmocnień. - Brakuje co najmniej środkowego obrońcy do rywalizacji z Chindrisem oraz Olssonem. Jeszcze może się okazać, że dużym rozczarowaniem będzie Camilo Mena. Kolumbijczyk zagrał pierwszy mecz rewelacyjnie, być może kiedy Fernandez wróci i będzie mu wrzucał takie piłki, jakie on chce, być może on się z nikim nie może dogadać. Dla mnie ostatnie dwa mecze, to co on ostatnio grał, widziałem, czytałem, a skrót widziałem, a potem byłem na poprzednim meczu, to on jest zblazowanym, zniesmaczonym piłkarzem. Jemu się wszystko nie podoba, nie będzie biegał, nie będzie krył, on nie pójdzie i tak dalej i tak dalej. Dla mnie jest on ogromnym rozczarowaniem po tym pierwszym meczu. Pierwszy jego mecz w Lechii był bardzo dobry, a odwrotnie Maksyma Chłania. Ukrainiec w debiucie się ślizgał i nie pokazywał tego, co może pokazać, a teraz ma taką smykałkę schodzenia do środka, nie boi się wejść między 2-3 rywali i to jeszcze bramki strzelał. Co do Tomasa Bobcka, z jednej strony Słowak strasznie haruje w meczu, nie ma dla niego żadnej piłki straconej, nawet tej trudnej, ale brakuje tego, jak to mówią, liczbowego wyniku, czyli jedna okazja, jedna bramka. Przepraszam, że tak powiem, ale ja miałem pół okazji i kolanem strzeliłem bramkę. Nieważne czym strzelasz, ważny jest wynik, 1:0, strzeliłeś bramkę i jest dobrze. Trener Grabowski zmienia go w 60. minucie lub trochę później, gdzieś tam przeczytałem, że on nie jest przygotowany na 90 minut. To też świadczy o tym, że jak nie ma siły, to on na nogę nie wchodzi. To jest piłkarz pierwszej linii, to nie jest, tak jak śp. Jurek Apolewicz, który u nas był i on mógł sobie pochodzić cały mecz, ale jak huknął z trzydziestu metrów, to była bramka. Ten środkowy napastnik musi mieć pół szansy i jedną bramkę na koncie, czyli wszystko musi wykorzystać, a on tu wyskakuje do główki, gdzieś tam mija się, wchodzi, źle nogę przyłożył, nad tym trzeba pracować. Ja myślę, że on ma bardzo duży potencjał, jest wysoki, dobry i tak dalej, natomiast powiem Panu, że czytam o „Zjawce”. „Zjawka” może być bardzo fajnym, sympatycznym człowiekiem, w szatni może być wodzem, ale w tym zespole on się w ogóle nie znajduje. Jak w Sandecji Nowy Sącz strzelał po 9-11 bramek, to tutaj jedną i cały stadion się cieszył, że raz na trzy lata Zjawka strzelił bramkę. Mi się wydaje, że dla jego dobra musi on zmienić środowisko, może mu klimat nie pasuje, może styl gry mu nie pasuje, szkoda. Moim zdaniem tutaj jest mu potrzebny konkurent do gry w ataku. Zgadzam się, że pozycja środkowego obrońcy wymaga wzmocnień, a także lewa strona. Nie wiadomo jak Conrado wróci, w jakiej formie on będzie, bo to jest też znakomity zawodnik, także na to bym liczył.

W ostatnim tegorocznym meczu Lechia Gdańsk przegrała z Motorem Lublin 0:1 po golu Michała Króla, a także w tym spotkaniu Szymon Grabowski ze względu na krótką ławkę dokonał zaledwie dwóch zmian. Jak to wyglądało z jego perspektywy? - Ja myślę, że mecz z Motorem ułożył się nieszczęśliwie dla Lechii, bo zamysł z Tomaszem Neugebauerem był bardzo dobry i on się w tym znajdował, świetnie grał i to był zawodnik, który  potrafił uderzyć z 25 metrów, czego przykładem były mecze z Górnikiem Łęczna oraz Stalą Rzeszów. Gdyby Pan był trenerem, to zawsze przed meczem ma Pan jakiś zamysł i wierzy w coś. Myślę, że trener Grabowski też wierzył, że Camilo Mena zrobi jedną akcję w tym meczu, po której padnie bramka. I nie zrobił, no i to jest całe rozczarowanie. Zmiany po tamtej stronie czy Dominik Piła czy Jakub Sypek, to one są fajne, żeby zmienić styl grania. Jakub Sypek ma pewne możliwości, bo on zdobędzie się na śmiałość uderzenia piłki, żeby zakończyć swoją akcję wchodzenia ze środka, to też będzie ciekawym zawodnikiem. Myślę, że runda wskazuje na to, że nie możesz mieć 13-15 zawodników, bo kartki i kontuzje. Zobaczmy jak się robi agresywne granie. Ja ubolewam nad tym, że przeciwnicy tylko wchodzą w nogi, tak właśnie było z Luisem Fernandezem, prawda? W trzech meczach przeciwnicy faulowali go osiem razy. To wszyscy cieli „powyżej trawy”, tylko po to, żeby wyeliminować go z gry i to jest gra bandycka, a nie piłka nożna. Trzeba mieć prawie drugą jedenastkę, bo się okaże, że kontuzje, kartki, a jeszcze jak przyjdzie przeziębienie bądź grypa czy jakaś drobna pandemia, to zaczną się kłopoty kadrowe. No, ale co mamy zrobić – ocenił nasz rozmówca.

Najlepsze mecze Lechii w tym sezonie to domowa wygrana z GKS-em Katowice 5:1 oraz wyjazdowe zwycięstwo z GKS-em Tychy 3:1. Który mecz zdaniem Marka Hartmana był lepszy. - Wydaje mi się, że z tych dwóch GKS-ów, to Tychy były wyraźnie wyżej w tabeli i ja bym ten mecz oceniał jako najlepszy w tej rundzie. Co kontratak, to była bramka i to taka mistrzowska bramka. Natomiast mecz z Katowic, to była zupełnie inna gra. To widać po innych drużynach, kiedy otrzymały czerwoną kartkę i mi się wydaję, że to jest nastawienie związku sędziowskiego, żeby zdecydowanie faularzy eliminować z gry i to mi się bardzo podoba. To widać w I Lidze, nie ma meczu, żeby któraś z drużyn grała w dziesiątkę i któryś zawodnik nie wyleciał. Uważam, że to jest dobry sygnał, nie pozwalamy na brutalność w meczu – przyznał.

Natomiast 24 listopada Lechia Gdańsk przegrała z Arką Gdynia 0:1 po trafieniu Michała Marcjanika i była to jej pierwsza porażka w derbach Trójmiasta od 16 lat. Czy Lechia zasłużenie przegrała? - Uważam, że dużo zrobili, żeby boisko było dobre i Szymon Marciniak wiedział kiedy puścić grę, widząc, że ktoś się poślizgnął czy przeleciał. Mecz powinien zakończyć się bezbramkowym remisem, bo ta kontrowersja z Karolem Czubakiem. Wydaję mi się, że Czubak wyszedł na cwaniaka, bo kiedy widział, że on leży i się zasłaniał, to się przewrócił. Ja ubolewam, że nie pokazano nam, kibicom tego VAR-u. Być może zmienilibyśmy zdanie, Marciniak jest przecież światowej klasy sędzią i jednak przyznał rzut karny. Ten karny był tak zwanym szczęściem piłkarskim, bo Sarnawski miał już tę piłkę na ręce i prawie by ją wybił, ale to prawie uczyniło, że Lechia przegrała 0:1. Może wcale nie grała tak źle, ale warunki były jakie były, to jest taki łut szczęścia. Może gdyby ten mecz odbywał się w innych warunkach, to mógłby wyglądać inaczej. Ja myślę, że w maju, kiedy będziemy grali z Arką, to będzie dobry mecz i wtedy Lechia pokaże, że będzie lepszą drużyną. Powiem tak, sympatyzuję Arce, dlatego, że ona jest z Wybrzeża, ale nie jestem przekonany, że ona wejdzie do Ekstraklasy. Arka bardzo często ma takie szczęście, rzut karny, Marcjanik strzela, Czubak z głowy uderza, bo jest wysoki, ale ja nie uważam, że oni są faworytem ligi – wyjawił.

Jakiego zakończenia sezonu spodziewa się Marek Hartman? - Tak jak wcześniej mówiłem, jestem optymistą, zarówno życiowym, jak i Lechii. Ja myślę, że wiosną będą jeszcze lepsi, a jeszcze będą wzmocnienia, więc to jest naprawdę bardzo groźna drużyna i jestem przekonany, że będą walczyli. Czy Lechia będzie w dwójce, bo to może różnie się zdarzyć, ale ja wierzę, że Lechia będzie o ten awans walczyła, nawet gdyby to były baraże. Natomiast mam wewnętrzne przekonanie, że będzie coraz lepiej.

źródło: własne