W ostatnich dniach Louis D'Arrigo był gościem Tymka Kobieli. - Na początku pomyślałem: nie, nie idę tam. Agentowi powiedziałem, że nie czuje się z tym dobrze i nie widzę się w Polsce. Potem porozmawiałem z klubem na Zoomie - pokazali mi miasto, kibiców, stadion. Wtedy pomyślałem, że to wielki klub - przyznał.

D'Arrigo poruszył też wątki związane z australijskim futbolem. Pierwszy profesjonalny kontrakt podpisał jak miał 16 lat. Ile wówczas zarabiał? - Nie wiem, ile w złotówkach, ale na pewno nie były to dobre pieniądze - ocenił.

- Moi rodzice byli bardzo szczęśliwi, kiedy dowiedzieli się, że się wyprowadzam. Mama płakała, ale były to łzy szczęścia. Kiedy byłem młodszy zawsze chciałem grać w Europie i moja rodzina zrozumiała, dlaczego się wyprowadziłem. Powiedzieli, że będą cieszyć się, niezależnie od tego, gdzie będę grał - przyznał i dodał: - Na początku pomyślałem: nie, nie idę tam. Agentowi powiedziałem, że nie czuje się z tym dobrze i nie widzę się w Polsce. Potem porozmawiałem z klubem na Zoomie - pokazali mi miasto, kibiców, stadion. Wtedy pomyślałem, że to wielki klub.

Przed przyjazdem do Polski D'Arrigo nie wiedział zbyt wiele o naszej lidze. Pomógł mu jeden z jego przyjaciół, który grał ostatnio w Rakowie. - Powiedział, że to wielki klub, który niestety spadł do I ligi, ale na pewno będzie walczył o awans - zdradził kulisy transferu pomocnik.

A jak Australijczykowi idzie nauka języka polskiego? - Próbuję czytać i wymawiać słowa. To jest trudne. Nauka i wyłapywanie słów nie są łatwe. Uczę się każdego dnia, ale niektórych słów nie mogę wypowiedzieć przy mikrofonie - przyznał z uśmiechem. Miał oczywiście na myśli przekleństwa.

Cała rozmowa dostępna na kanale Tymka Kobieli.

źródło: Tymek Kobiela