Mimo zaledwie 19 lat Kristers Tobers pokazuje, że wcale nie potrzeba paru miesięcy na tzw. aklimatyzację w nowej drużynie. Jeśli jesteś dobrym piłkarzem, to bez problemu odnajdziesz się w nowym otoczeniu. Łotysz zbiera bardzo dobre recenzje w sparingach, niezależnie od tego czy wystawiany jest na środku obrony czy na defensywnej pomocy. - Rozmawiałem z trenerem i on widzi mnie na stoperze. Mi to odpowiada, bo dobrze się czuję na tej pozycji - mówi Tobers.
We wtorkowym sparingu z Dinamem Moskwa (wygranym 2:0) Kristers Tobers pojawił się na boisku w 46. minucie. Zagrał jednak na pozycji defensywnego pomocnika, a nie - jak wcześniej - jako środkowy obrońca. Mimo to nie było widać jakiegokolwiek spadku jakości. Łotysz nie tylko dobrze wywiązał się ze swoich obowiązków w defensywie, co jeszcze strzelił bramkę po rzucie rożnym. Jak sam twierdzi, na obu pozycjach czuje się komfortowo, natomiast wolałby być przypisany do konkretnego miejsca na boisku. - Wiele osób mnie o to pyta i ciężko mi na to jednoznacznie odpowiedzieć. W poprzednim sezonie grałem na obu tych pozycjach. W lidze byłem środkowym obrońcą, ale w reprezentacji za każdym przesuwano mnie na defensywnego pomocnika. Z kolei jeszcze będąc w młodzieżowej kadrze z konieczności musiałem grać na prawej obronie. Rozmawiałem jednak z trenerem Piotrem Stokowcem i on widzi mnie na stoperze. Mi to odpowiada, bo dobrze się tam czuję. Z Dinamem Moskwa grałem w pomocy, natomiast w przyszłości lepiej będzie, gdy będę miał określoną pozycję i będę mógł się na niej w pełni skoncentrować. Docelowo będę środkowym obrońcą, ale czasami zdarzy się mecz, w którym będzie trzeba coś zmienić. Wówczas jestem gotowy, żeby zagrać na "szóstce". Dwa treningi i nie będzie to żadnym problemem - podkreśla Tobers.
Oficjalnie piłkarzem Lechii został 17 stycznia. Po dwóch pełnych sezonach w lidze łotewskiej nie narzekał na brak zainteresowania. - Miałem parę ofert, ale uznałem, że Lechia będzie dla mnie najlepszą opcją. Przede wszystkim z Gdańska nie jest daleko do mojego domu na Łotwie. Poza tym wielu piłkarzy, którzy grali przez kilka sezonów w Polsce, trafiało potem do jeszcze silniejszych lig i klubów. To dobre miejsce do rozwoju. Zrobiłem duży krok, żeby wskoczyć na jeszcze wyższy poziom - mówi 19-latek.
Podczas obozu w tureckim Belek piłkarze Lechii dostają ostro w kość. Po treningach większość z nich po prostu śpi, nie mając czasu, ani sił na nic innego. - Takie obozy nigdy nie są łatwe dla piłkarza. Za każdym razem jest to samo, czyli ciężka praca, ale doskonale wiemy, że przyniesie to efekty w trakcie sezonu - mówi Tobers, który od początku pobytu w Lechii uczy się języka polskiego. - Zostałem dobrze przyjęty przez kolegów, mamy tu bardzo dobrą atmosferę. Wszyscy dobrze rozmawiają po angielsku, ale, co ciekawe, nasi fizjoterapeuci mówią do mnie tylko po polsku, co dla mnie jest czymś nowym. Uczę się waszego języka tak szybko, jak to możliwe. Chcę dobrze rozumieć trenera, bo większość spotkań odbywa się w tym języku - dodaje.
Jego kariera rozwija się w bardzo szybkim tempie. W tak młodym wieku ma już rozegrane dwa pełne sezony w lidze łotewskiej oraz sześć meczów w pierwszej reprezentacji Łotwy. - W piłce wszystko dzieje się bardzo szybko. Przez ostatnie dwa sezony grałem regularnie w klubie, byłem powoływany do młodzieżowej reprezentacji, ale nie wyglądałem tam za dobrze. Ciężko pracowałem i robiłem wszystko, żeby stać się lepszym i wreszcie nadeszło powołanie z pierwszej reprezentacji. Nie skupiałem się na tym, gdzie jestem. Nie stawiałem sobie też żadnego celu. Po prostu chciałem czerpać radość z każdego treningu i meczu - przyznaje.
Co ciekawe, Kristers nie od zawsze chciał być piłkarzem, choć piłką interesował się od dziecka. Wkręcił się w futbol, oglądając z ojcem mecze Manchesteru United, trenowanego przez sir Alexa Fergusona. Jego ojciec Ričards Tobers opowiedział niedawno w rozmowie z Bałtyckim Futbolem, że Kristers zdał sobie sprawę, że chce być piłkarzem dopiero w wieku 15 lat. Wcześniej trenował m.in. hokej, taniec sportowy oraz tenis stołowy. - Gdy byłem bardzo młody zacząłem trenować hokej, ale było to trudne dla moich rodziców pod względem logistycznym, bo musieli mnie zawozić na treningi o godz. 13. Później poszedłem na taniec sportowy, ale równocześnie trenowałem piłkę. Pewnego dnia mieliśmy turnieje w obu tych dyscyplinach i musiałem dokonać wyboru. Postawiłem na futbol. W międzyczasie grałem jeszcze w tenis stołowy, ale i tak głównie myślałem o piłce. Ona była zawsze na pierwszym miejscu - podkreśla.
Dokonał dobrego wyboru, bo dzięki piłce miał m.in. zaszczyt 24 marca ubiegłego roku zagrać w Warszawie na Stadionie Narodowym przeciwko Polsce w eliminacjach mistrzostw Europy. - To był mój drugi mecz w reprezentacji. Pamiętam fantastyczną atmosferę w Warszawie, a wszystko zaczęło się już w hotelu przed spotkaniem. Przyszło tam wielu kibiców, mieli albumy ze zdjęciami naszych zawodników, prosili o autografy. Na Łotwie nie byłem do tego przyzwyczajony. Kolejną rzeczą było już samo wyjście na rozgrzewkę na stadionie. Nie wiedziałem gdzie spojrzeć. Było mnóstwo kibiców. Potem zaczął się mecz i było świetnie. Tak naprawdę od tego momentu zdałem sobie sprawę, że chcę zagrać jak najwięcej spotkań przy takiej publiczności - zakończył Tobers.
źródło: własne