Jan Biegański w piątkowym meczu zanotował asystę przy trafieniu Luisa Fernandeza oraz po faulu na nim GKS obejrzał czerwoną kartkę. Po meczu nie ukrywał zadowolenia z wyniku. - Szykowaliśmy się na Katowice mające plan, oni tu przyjechali po trzy punkty. Cieszę się, że ta podróż do Katowic nie będzie przyjemna - powiedział młodzieżowy reprezentant Polski, który został zapytany również o to, czy... będzie w kadrze następcą Grzegorza Krychowiaka.
- Bardzo ważny dla nas był początek drugiej połowy, czerwona karta, później druga. Mecz ułożył się pod nas. Pod koniec pierwszej połowy było trochę nerwowo, więc myślę, że zasłużone zwycięstwo. Cieszę się, że w tak ważnym meczu zdobywamy trzy punkty - rozpoczął Jan Biegański i dodał: - Mocno pracujemy nad fazami przejściowymi. Po meczu w Sosnowcu odrobiliśmy lekcję i zagraliśmy dobrze w Opolu. Dziś były dwie takie sytuacje, gdzie powinniśmy przerwać akcję troszeczkę szybciej, aczkolwiek cieszy mnie ten wynik. To jest taki bodziec przed nadchodzącymi dwoma ciężkimi meczami.
Biegański odniósł się także do sytuacji, w której po faulu na nim zawodnik z Katowic obejrzał żółtą kartkę. Trener gości na konferencji prasowej miał wątpliwości, co do decyzji arbitra. - Ja nie mam wątpliwości. Ja atakowałem piłkę głową, dostałem gdzieś i jak usłyszałem, że jest czerwona kartka, to jak najszybciej wstałem z boiska. Druga bramka ustawiła ten mecz, wiedzieliśmy, że przyjdą kolejne i uważam, że mogło być ich jeszcze więcej. Z tego co widziałem, w doliczonym czasie gry powinien być jeszcze rzut karny i mogłoby się skończyć 6:1. Zrobiliśmy dzisiaj bardzo dobry wynik - ocenił.
Pomocnik zauważył jednak, że GKS nie poddawał się nawet grając w osłabieniu. - W momencie kiedy grali w ósemkę w polu, to kilka razy fajnie wyszli z pressingu. To bardzo dobry zespół. Szykowaliśmy się na Katowice mające plan, oni tu przyjechali po trzy punkty. Cieszę się, że ta podróż do Katowic nie będzie przyjemna - przyznał.
Przed Lechią teraz dwa ważne mecze w przeciągu kilku dni. Czy należy spodziewać się rotacji w składzie? - Każdy chce grać. Ci, którzy wchodzili z ławki, też chcieli pokazać trenerowi, że zasłużyli na skład. Każdy będzie chciał pokazać, że zasługuje na miejsce w "11". Jedziemy do Krakowa na pięć dni - gramy z Wisłą, potem z Niecieczą - więc pewnie te rotacje będą. Fajnie po tej przerwie na kadrę weszliśmy w cykl meczowy. Po to się trenuje, aby grać jak najwięcej - zaznaczył 20-latek.
W wyjściowej "11" Lechii na piątkowy mecz było tylko dwóch Polaków. - "Bugi" myślę, że wywalczył pierwszy skład, ja też walczę. Trener powiedział, że będą grali najlepsi. W szatni dominuje angielski. Jest dużo hiszpańskiego, ukraińskiego. Jest trochę egzotyki i trzeba balansować. Fajnie też dla mnie i innych młodych zawodników, że możemy ten nasz angielski szlifować. Mi bardzo dużo w przeszłości pomógł w języku Joseph Ceesay, dlatego tej bariery u mnie nie ma. Język polski też jest wiodący, ciśniemy chłopaków, aby się uczyli i coraz więcej rozumieli. Boiskowe komendy są po angielsku, ale staramy się, aby te podstawowe komendy łapali - podkreślił.
Na koniec Biegański został zapytany przez dziennikarzy o nowego selekcjonera reprezentacji Polski Michała Probierza, z którym Janek współpracował w kadrze U-21. - Ja tak przeczuwałem, że selekcjonerem będzie trener Michał Probierz. Uważam, że zasłużył swoimi wynikami z kadrą U-21, tym jaki zespół zbudował. To dobry moment dla niego, aby dostał taką szansę. Teraz dwa najważniejsze mecze z Wyspami Owczymi i Mołdawią i myślę, że to w dobre ręce trafiło - przyznał i dodał: - Patrząc na to, jakich zawodników mamy, wydaje mi się, że kilku pójdzie do pierwszej reprezentacji. Z mojego rocznika są w niej już Jakub Kamiński, Nicola Zalewski, Kacper Kozłowski, był Mateusz Łęgowski. Potrzebny jest taki bodziec, my młodzi ludzie walczymy o swoje miejsce. To dobry moment, aby niektórych zawodników wprowadzać. To taki moment w polskiej piłce, gdzie powinniśmy szukać takiej młodości i młodzieńczej fantazji. Ja następcą Krychowiaka? Pomidor (śmiech) - zakończył młodzieżowy reprezentant.
źródło: własne