W niedzielę, 19 maja, na Stadionie Energa Gdańsk rozgrywała ostatni mecz ekstraklasy. Szanse na tytuł mistrza Polski biało-zieloni stracili wcześniej, do końca walczyli jednak o wicemistrzostwo. W ostatnim meczu sezonu wygrali z Jagiellonią Białystok 2:0, ale to do srebrnego medalu nie starczyło. Zabrakło niewiele, ale Puchar Polski i brązowy medal mistrzostw Polski wywalczone w jednym sezonie, to największy sukces w historii klubu.
Na ostatni mecz sezonu do kadry Lechii wrócili Dusan Kuciak i Konrad Michalak, którzy nie grali w poprzednim spotkaniu ligowym z Lechem Poznań. Z kolei na trybunach Stadionu Energa Gdańsk wśród 15 tysięcy widzów pojawiła się m.in. prezydent Gdańska Aleksandra Dulkiewicz, która po zakończonym meczu przekazała drużynie czek na 1 milion złotych od Miasta Gdańsk.
Padający w Gdańsku deszcz nie był sprzymierzeńcem piłkarzy a mimo to kibice od początku oglądali dobry, szybki mecz. Raz atakowali piłkarze Jagiellonii, za chwilę Lechii. Białostocczanie walczyli o czwarte miejsce na koniec sezonu, które dawało prawo udziału w kwalifikacjach do Ligi Europy. Gdańszczanie mieli jeszcze teoretyczne szanse na wicemistrzostwo Polski.
Bliżsi szczęścia byli podopieczni trenera Piotra Stokowca: strzały Flavio Paixao, Michała Nalepy oraz z rzutu wolnego Filipa Mladenovicia bronił Grzegorz Sandomierski. Goście tak blisko nie byli, Kuciak dopiero w 41. minucie musiał interweniować po strzale Tarasa Romanczuka.
W końcu trybuny na Stadionie Energa Gdańsk oszalały. W 44. minucie świetnie z rzutu wolnego wgrywał Daniel Łukasik, takie piłki najczęściej wykorzystywali środkowi obrońcy Lechii - Błażej Augustyn i Michał Nalepa. Tym razem wyskoczył w górę i idealnie uderzył głową Karol Fila, prawy obrońca, który w czerwcu skończy 20 lat. 1:0 dla Lechii.
Po zmianie stron do szturmu ruszyli goście. Wiedzieli zapewne, że główny rywal do czwartego miejsca - Cracovia - przegrywała z Pogonią Szczecin 0:1. Remis „Jadze” wystarczyłby do wywalczenia europejskich pucharów. Wyrównać próbował Jesus Imaz, ale jego strzał zablokował Nalepa.
W 54. minucie Arvydas Novikowas z siedmiu metrów strzelił silnie, ale znakomicie interweniował Kuciak, który wyrzucił piłkę poza boisko. Goście mieli jeden rzut rożny, potem miał być kolejny, ale sędzia Paweł Gil przerwał mecz, czekał na decyzję VAR - czy Błażej Augustyn przy wcześniejszej akcji odbił piłkę ręką? W końcu arbiter sam podbiegł do monitora. Rzut karny. W 59. minucie do jedenastki podszedł Jesus Imaz. Strzelił lekko, Kuciak wyczekał, rzucił się tam, gdzie poszła piłka. Obronił!!! Lechia ciągle prowadziła 1:0.
W 72. minucie piłkę do siatki wpakował Jarosław Kubicki. Sędzia liniowy pokazywał pozycję spaloną Paixao, sędzia Gil poprosił o konsultację VAR. Gol dla Lechii!!! A jak wyglądała akcja? Z lewej strony Michał Mak zagrał w pole karne do Mladenovicia, ten w środek na ósmy metr do Kubickiego - jego strzału nie złapał Sandomierski, nad którym przeskakiwał jeszcze Paixao.
W tym momencie Legia przegrywała w Warszawie z Zagłębiem Lubin 1:2. Lechia i Legia miały identyczną różnicę bramek - 54:38. Według regulaminu w takiej sytuacji o wyższym miejscu w tabeli decyduje większa liczba zwycięstw z całego sezonu. Legia ma ich więcej i ciągle była na drugim miejscu.
W 82. minucie głową do siatki trafił Paixao. Sędzia jednak nie uznał gola, bo Portugalczyk był na minimalnym spalonym.
W 90. minucie ogłoszono, że mecz w Gdańsku zostanie przedłużony o sześć minut, wtedy też Legia w Warszawie wyrównała na 2:2. Szanse na srebrny medal mistrzostw Polski dla Lechii przepadły. Ale i tak Lechia osiągnęła w sezonie 2018/2019 największy sukces w historii klubu: zdobycie Pucharu Polski i trzecie miejsce w ekstraklasie.
Po meczu na Stadionie Energa Gdańsk odbyła się ceremonia wręczenia medali LOTTO Ekstraklasy. Potem - około godz. 21.30 - piłkarze i sztab szkoleniowy Lechii pojechali odkrytym autokarem ulicami Gdańska. Trasa przejazdu przebiegała od stadionu, przez ul. Marynarki Polskiej, Węzeł Kliniczna, al. Zwycięstwa, ulicami Wały Jagiellońskie, Podwale Przedmiejskie, aż na Długi Targ pod Fontanną Neptuna.
źródło: gdansk.pl