Nie jest tajemnicą, że rodzima liga nie słynie z pełnych stadionów. Mimo tego, że obiekty są coraz nowocześniejsze, na meczach jest bezpiecznie, trybuny nadal świecą pustkami. Co może być przyczyną tego stanu rzeczy?

W pierwszej kolejności pochylmy się nad problemem poziomu polskiej piłki.

Ligę opuszcza coraz więcej renomowanych graczy. Jarosław Niezgoda, Adam Buksa bądź też znany nam najlepiej Lukas Haraslin to tylko pierwsze z brzegu przykłady. Wyprzedawanych jest wielu młodych utalentowanych graczy, a zastępowani są zagranicznym szrotem, którego największe osiągnięcie to zagranie ogona w 2 lidze hiszpańskiej. Poza tym, skoro wiele klubów (Lech Poznań, Zagłębie Lubin coraz prężniej rozwijająca się w tej kategorii Legia Warszawa budująca Legia Training Center, a i także Lechia Gdańsk) coraz odważniej jest w stanie stawiać na swoją młodzież – po co ściągać zagraniczny zaciąg, skoro równie dobrze możemy osiągnąć efekty szkoleniem?

30

Niski poziom piłki jest także wynikiem bardzo nierozważnego i nerwowego działania prezesów klubów.

Powoli na szczęście odchodzi się od tego trendu (najlepszym przykładem jest Lechia, powoli też Legia). Niemniej wielokrotnie rządzący klubami nie rozumieli, że proces budowy klubu, to proces długofalowy. Zamiast powolnego wdrażania młodzieży klubowej i cierpliwego czekania na wyniki, otrzymujemy często chaotyczne zwalnianie trenerów (czasem nawet częściej, niż raz na sezon w klubie!) oraz ściąganie zawodników z niższych lig zagranicznych, by mieć efekt „na już”. Oczywiście – czasami trafi się perełka pokroju Carlitosa, kilka lat temu dobrym przykładem był Dani Quintana, niemniej są to sytuacje należące do mniejszości.

Kolejnym przykładem jest negatywny stereotyp polskiego kibica.

Oczywiście, nie wszystkie zachowania trybun są poprawne – ale ów stereotyp jest niesamowicie przesadzony. Wielu ludzi boi się pójść z dzieckiem na mecz, myśląc że takowemu może stać się krzywda. Hm. Pod koniec września pojechałem kibicować Lechii do Warszawy. Usiadłem na spokojniejszym sektorze, ale wśród kibiców drużyny z Warszawy. Mało tego, zrobiłem to w towarzystwie kobiety. I kto by pomyślał, ani mi, ani jej nic się nie stało! Podczas około setki meczów, gdzie aktywnie wspierałem Lechię, czy to z sektora rodzinnego, czy z trybuny prostej, czy też najczęściej z tzw. Młyna także nic mi się nie stało! A potrafiłem także przyjść na mecz z dużo młodszą siostrą, której też nie dość że nic się nie stało, to jeszcze potem uważała tak źle postrzegany przez ogół społeczeństwa mecz piłkarski za bardzo fajne i emocjonujące przeżycie. Czy nie jest to wszystko zatem za bardzo przesadzone?

Poniżej w ramach ciekawostki, tabela przedstawiający procentowy udział mieszkańców ekstraklasowych miast, w meczach swoich drużyn:

20200211frekwencja

Podsumowując, głównym problemem niskiej frekwencji w lidze, wydaje się być niski poziom piłki w Polsce. Niemniej, by go podwyższyć, trzeba przede wszystkim uzbroić się w dużą cierpliwość i dać prezesom polskich klubów spokojnie budować swoje drużyny, i nie wyprzedawać ich przy pierwszej możliwej okazji. Co poniekąd sami znamy na własnej skórze…

O AUTORZE
Author: Kamil Barchanowicz
Ostatnio napisane przez autora