Na stronach Stowarzyszenia FMW znaleźliśmy ciekawy artykuł opisujący akcje FMW podczas meczu Lechii Gdańsk z Chorzowskim Ruchem (ówczesna zgoda). Jacek Kurski to wieloletni kibic gdańskiej Lechii i człowiek widzący (także podczas jej meczów wyjazdowych na początku lat 80.) jej wyjątkowy na tle innych klubów piłkarskich prosolidarnościowy fenomen.

Przekonuje mnie do takiej postawy od lat, ja pozostaję ostrożny w tej euforii. Jednak, gdy podczas powrotu z jednego z wielu wyjazdów w góry na narty zabiera z wagonu sypialnego (kuszetki?) plik pozostawionych przez obsługę prześcieradeł (to one po zszyciu będą stanowić podkład dla transparentu) podtrzymuję jego inicjatywę.

Okazja rozwieszenia transparentu pojawia się z mającym się odbyć 6. października 1985 r. meczem Lechia Gdańsk – Ruch Chorzów. Hasło na transparencie ma być jak najbardziej dobitne i krótkie, przekazujące treść najważniejszego solidarnościowego działania społecznego w tamtym czasie (za tydzień ma mieć miejsce farsa propagandowa nazwana przez reżimowe środki przekazu wyborami do sejmu). Transparent malujemy w mieszkaniu Krzysztofa Biskupskiego we Wrzeszczu przy ul. Lipińskiego.

Transparent jest po zszyciu przez Monikę Mucek (ówczesną koleżankę, dzisiaj żonę Jacka) długi mniej więcej na 6,5 m., wysoki na wzrost dorosłego człowieka. Projektuję i wykonuje napis wypełniający dokładnie przestrzeń transparentu „13 X BOJKOT”. Z gotowym transparentem udajemy się do mieszkającego po sąsiedzku Jarka Rybickiego, gdzie przy pomocy szablonu „Solidarność” (służącego Grupom Wykonawczym FMW do zamalowywania wywieszanych z okazji świąt reżimowych biało-czerwonych, czerwonych flag) kończymy dzieło.

Jacek zabiera go jeszcze by zamontować uchwyty do zawieszenia na stadionowym parkanie. Transparent ma być wywieszony w czasie meczu piłkarskiego, podczas których dochodzi do regularnych antyreżimowych manifestacji, walk z ZOMO przeciągających się często do późnej nocy, bywa na nich (meczach piłkarskich!) Lech Wałęsa. Regularne manifestacje obok cyklicznych przepychanek z milicją z okazji solidarnościowych rocznic stanowią o wyjątkowym, na tle innych miast (nie mam tu na myśli Wrocławia, który jest dla mnie od zawsze fenomenalny sam w sobie), prosolidarnościowym kolorycie Gdańska.

Wcześniej Jacek Kurski, ja, lub oboje udajemy się do Ś.P. Tadeusza Duffek by zapewnić poparcie dla akcji tzw. młyna (najbardziej solidarnej, jednocześnie wzbudzającej największe zainteresowanie milicji, części kibiców „Lechii”), która wielominutowym skandowaniem solidarnościowych haseł i prowokacyjnym wobec milicji zachowaniem ułatwią ucieczkę wieszających transparent.

Ułatwić ucieczkę ma również pomóc odpalony przeze mnie gaz łzawiący dostarczony przez Marka Fila – dla zdezorientowania bezpieki piszemy na nim „Pozdrowienia z Nowej Huty” (Nowa Huta – dzielnica Krakowa, w której dochodzi cyklicznie do wielogodzinnych bijatyk z milicją i ZOMO).

Stadion jest tego dnia wyjątkowo szczelnie kontrolowany przez milicję i ZOMO, do „wyborów” do sejmu pozostał tydzień. Przy wejściu pojedyncze grupki milicji. Legitymują i rewidują wybranych kibiców. Wśród nich znajdujemy Wojtka Jankowskiego (Wydawca – razem z Krzyśkiem Grynderem i Andrzejem Zarzyckim – większości pism młodzieżowych ze sztandarowym „Kres”). To on pomoże nam wnieść (mimo drobiazgowego sprawdzania przy bramie) gaz na teren stadionu. Przytulony do Klaudii Moszczyńskiej wchodzimy na stadion i odbieramy gaz od Wojtka. Transparent zakopujemy z Jackiem Kurskim dzień wcześniej pod stadionowym zegarem. Gdy już na nim jesteśmy zauważamy, że grupa zomowców upodobała sobie to miejsce i stoi jakieś 10 m. od niego. Udajemy grupkę palących papierosy kibiców. Odkrywamy zakopaną torbę, która wydaje się nam zakopana zbyt głęboko. Stojący zomowcy zdają się dostrzegać jakąś wyjątkowość w naszej przebierającej nogami grupie. Wówczas Piotr Dowżenko zdecydowanym ruchem wyciąga z ziemi zwiniętą torbę i ściągając mnie wzrokiem odchodzi na trybuny. Tam zanosimy paczkę z transparentem pod ogrodzenie boiska na wysokości bramki gości.

Zakładamy bramkę strzeloną przez „Lechię” – wzrok całego stadionu zwrócony na bramkę „Ruchu”. Wieszający transparent: od lewej – Jacek Pedrycz, wieloletni przyjaciel Jacka Kurskiego, później autor brawurowego, lecz nieudanego (razem ze zbiegłym z jednostki zomowcem) porwania samolotu z lotniska w Pruszczu Gdańskim; Krzysztof Biskupski (Grupy Wykonawcze FMW); Jacek Kurski, pomysłodawca akcji, także redaktor Biuletynu Informacyjnego Topolówka. W rzędzie wyżej Mariusz Wilczyński (Grupy Wykonawcze FMW, redaktor pisma FMW „Monit”, współzałożyciel i pomysłodawca gdańskiej FMW) – odpalający gaz; Klaudia Moszczyńska (współzałożycielka gdańskiej FMW, redaktorka pisma „Monit”, Grupy Wykonawcze FMW); Piotr Dowżenko (Grupy Wykonawcze FMW, po 1986 r. szef gdańskiej FMW). Vis-a’vis bramki gości siada Jarek Rybicki (Grupy Wykonawcze FMW, wcześniej założyciel i redaktor „Biuletynu Informacyjnego Siódemka”, później także redaktor pisma FMW „Monit”, członek Grup Wykonawczych FMW) – autor zdjęć z akcji wieszania transparentu; na stadionie. W „młynie” jest także członek GW FMW – Ś.P. Tadeusz Duffek.

Pada bramka dla „Lechii”. Spełnia się pierwszy punkt i gwarancja powodzenia akcji. Chłopaki wstają z transparentem, ja odpalam gaz i wtaczam „Pozdrowienia z Nowej Huty” pod właśnie wieszany transparent. Nasza ochrona zachowuje się w pełni profesjonalnie – momentalnie wstaje zasłaniając naszą akcję manifestując doping dla „Lechii” – transparent wisi na ogrodzeniu stadionu i budzi nieprzerwany aplauz prze kilkanaście minut.

Trójka wieszających przeciska się przez wiwatujących i mijając zdezorientowanych zomowców forsuje ogrodzenie stadionu (przez wcześniej wycięte dziury w ogrodzeniu) i przez otaczający stadion „Lechii” lasek ucieka do Wrzeszcza”. Ja biorę Klaudię pod rękę i wyrażając oburzenie „niesportowym” zachowaniem kibiców opuszczam stadion… Po akcji sprząta jeszcze Piotr Dowżenko znajdując pozostawione przez Jacka Kurskiego dokumenty.

Tamta akcja była ważna zarówno dla nas - sprawa komfortu psychicznego - na tydzień przed wyborami gramy na nosie policji i bezpiece, jak i budowaniu szeroko rozumianego oporu społecznego. Za tydzień wybory a my pokazujemy bolszewikowi wała! To jest 6 października 1985 r. (parę wydarzeń obrazujących klimat tamtego czasu: zabójstwo ks. Stanisława Kowalczyka w dniu 17.04.1985 r., spowodowanie śmierci księdza Stanisława Palimąki w dniu 27 lutego 1985 r., doprowadzenie do śmierci księdza Piotra Popławskiego w dniu 21 czerwca 1985 r., znalezionego powieszonego w lesie, doprowadzenie do śmierci Stanisława Antonowicza, który zmarł 19.10.1985 r. w Olsztynie podczas przewożenia go radiowozem; śmierci Lesława Martina w dniu 11 stycznia 1985 r. we Wrocławiu, doprowadzenie do śmierci Krzysztofa Jasińskiego, którego zwłoki odnaleziono 10.12.1985 r. na torach na terenie stacji kolejowej w Elblągu, zabójstwa Małgorzaty Targońskiej Grabińskiej w dniu 9.05.1985 r., w Warszawie, a także przekroczenia uprawnień w dniu 11.02.1985 r. w Grajewie przez funkcjonariuszy MO poprzez spowodowanie u Jana B. urazu głowy w postaci złamania kości skroniowej oraz powstania krwiaka podtwardówkowego, co przyczyniło się do śmierci wymienionego w dniu 16.02.1985 r.) - przy ewentualnym złapaniu - wszystko jest możliwe.

Tekst: Mariusz Wilczyński / fmw.org.pl