Finałowe rozgrywki o awans do ekstraklasy Biało-Zieloni rozpoczęli znakomicie. W pierwszej rundzie pokonali wszystkich czterech rywali, w tym najgroźniejszego z nich – Szombierki Bytom – aż 4:1. W dwa tygodnie po tym zwycięstwie Lechia pojechała do Bytomia, aby rozegrać mecz rewanżowy. Gdańszczanie, mając komplet ośmiu punktów, nie musieli koniecznie wygrać, natomiast dla gospodarzy zdobycie dwóch „oczek” było wręcz bezcenne.

Początkowo wydawało się, że mecz zakończy się po myśli gospodarzy. Gra od początku prowadzona była w świetnym tempie, akcje zmieniały się jak w kalejdoskopie, ale to piłkarze Szombierek stwarzali groźniejsze sytuacje. Lechiści doskonale spisywali się w obronie, nie dopuszczając napastników gospodarzy do dogodnych pozycji strzeleckich.

Około 20. minuty na indywidualną akcję decyduje się Renk – wpada w pole karne, gdzie zostaje sfaulowany. Sędzia bez wahania wskazuje na 11. metr. Do piłki podchodzi Krasówka, uderza w światło bramki, ale od utraty gola chroni Lechię Józef Pokorski. W kolejnych minutach dwie dobre sytuacje mają piłkarze z Gdańska, ale najpierw Leszek Goździk przegrywa pojedynek sam na sam z bramkarzem gospodarzy, a za chwilę Tadeusz Skowroński, po uderzeniu piłki głową z dwóch metrów, posyła ją nad poprzeczką. W 29. minucie jest 1:0 dla Szombierek. Po indywidualnej akcji i minięciu czterech obrońców, piłkę w siatce umieszcza Krasówka. Trzy minuty później wydaje się, że jest już po meczu – bramkę na 2:0 uzyskuje Podeszwa.

Na szczęście lechiści nie załamują się i w 34. minucie, po błędzie obrońcy gospodarzy, kontaktową bramkę uzyskuje Roman Rogocz, ustalając rezultat do przerwy na 1:2. Od początku drugiej części sporą przewagę zyskuje Lechia i już w 53. minucie Rogocz zdobywa wyrównującą bramkę. Szombierki rzucają się do ataków, aby odzyskać prowadzenie. Gdańszczanie bronią się mądrze i groźnie kontratakują. W 59. minucie Goździk świetnie „wypuszcza” Skowrońskiego, a ten z niewielkiej odległości pokonuje bramkarza Szombierek i Lechia z wyniku 0:2 wychodzi na prowadzenie 3:2! Po tym golu gospodarze już się nie podnoszą i mimo kilku ciekawych akcji z obu stron, wynik spotkania nie ulega już zmianie. Tym zwycięstwem Lechia praktycznie zapewnia sobie pierwszy w historii awans do ekstraklasy!

Puchar za awans do Ekstraklasy
Puchar za awans do Ekstraklasy

 

Prasa po tym sukcesie nie szczędziła gdańszczanom pochwał. Dziennik Bałtycki pisał:

Lechia zaprezentowała się z jak najlepszej strony, była zespołem wyraźnie lepszym i przewyższała gospodarzy w każdej linii. Szczególnie dobrze zagrał atak, któremu może jeszcze brakuje tej finezji jaką widzimy u niektórych drużyn ligowych, ale akcje mimo, że były bardzo proste nie rwały się zbyt często i prawie zawsze zakończone były strzałem na bramkę.
„Lechia Gdańsk nadal bez porażki”, Dziennik Bałtycki, 30.09.1948 roku
26 września 1948 r.
Mecz w ramach finałowych rozgrywek o awans do ekstraklasy
Szombierki Bytom – Lechia Gdańsk 2:3 (2:1)
Widzów: około 5000
1:0 Krasówka (29’), 2:0 Podeszwa (32’), 2:1 Rogocz (34’), 2:2 Rogocz (53’), 2:3 Skowroński (59’)
Szombierki: Kulawik - Czernik, Kalus, Gaweł, Sopa, Wieczorek, Pozimski, Czypionka, Podeszwa, Krasówka, Renk
Lechia: Józef Pokorski - Hubert Nowakowski, Jakub Smug, Piotr Nierychło, Alfred Kamzela, Henryk Kokot, Aleksander Kupcewicz, Roman Rogocz, Leszek Goździk, Alfred Kokot, Tadeusz Skowroński

Również dziennikarz katowickiego Sportu nie krył zachwytów:

Spotkanie to należało do rzędu najpiękniejszych, jakie oglądaliśmy w tym roku na śląskich boiskach. Doskonała kondycja fizyczna poszczególnych zawodników, niezła technika opanowania piłek, szalone tempo oraz pomysłowość zagrywań, oto najważniejsze walory tego meczu. Drużyna gości okazała się przeciwnikiem bardzo dobrym i groźnym, i słusznie zajmuje pierwsze miejsce w tabeli tych rozgrywek. Lechia w obecnym swym zestawieniu przedstawia się doskonale, cały zespół współpracował z sobą idealnie, a pokaz nowoczesnej gry w piłkę nożną zademonstrował atak gości. Ciągłe zmiany pozycji napastników tworzyły taką sytuację, że gra tyłami miejscowych wyglądała jak zabawa w kotka i myszkę. Również w defensywie goście zagrali doskonale, charakterystyczne w ich grze było to, że w chwili zagrożenia własnej bramki aż 9 graczy cofnęło się do defensywy tworząc mur nie do przebycia.
„Lechia Gdańsk – Szombierki 3:2”, Sport, 30.09.1948 roku

O AUTORZE
DarioB
Author: DarioB
Badacz Historii Lechii
Z portalem Lechia.net związany od 2003 roku. Wcześniej głównie foto, obecnie archiwa oraz badanie historii Lechii Gdańsk.
Ostatnio napisane przez autora