Raport meczowy: Lechia Gdańsk - Flotylla Nordcoop Gdańsk | V runda | 2002/03 Okręg. PP
2002/03 Okręg. PP2002/03 Okręg. PP

Lechia Gdańsk vs Flotylla Nordcoop Gdańsk
2 0

Więcej info

Data meczu: sobota, 19 kwiecień 2003
Godz. meczu: 11:00 h
Stadion: Stadion T29 w Gdańsku
Sędzia: Jarosław Gryckiewicz
 
Widzów : 1.500

Skład wyjściowy

Bramkarz
Obrońca
Pomocnik
Napastnik

Pierwszy trener

Zmiany

    Oś czasu

    Min. zmiany 58 ::<img src='/images/com_joomleague/database/events//in.png' />Janusz Melaniuk <br> <img src='/images/com_joomleague/database/events//out.png' />Przemysław Urbański Min. zmiany 73 ::<img src='/images/com_joomleague/database/events//in.png' />Marcin Waniuga <br> <img src='/images/com_joomleague/database/events//out.png' />Paweł Żuk Min. zmiany 79 ::<img src='/images/com_joomleague/database/events//in.png' />Robert Morka <br> <img src='/images/com_joomleague/database/events//out.png' />Jakub Wiszniewski GOL Min. 88 ::<img src='/images/com_joomleague/database/persons/bartoszuk_krzysztof.jpg' height='40' width='40' /><br />Krzysztof Bartoszuk GOL Min. 30 ::<img src='/images/com_joomleague/database/persons/stolc_bartlomiej.jpg' height='40' width='40' /><br />Bartłomiej Stolc Żółta kartka Min. 0 ::<img src='/images/com_joomleague/database/persons/szutowicz_marek.jpg' height='40' width='40' /><br />Marek Szutowicz

    Wydarzenia


     Podsumowanie

    Relacja (Lechia.gda.pl):

    W pierwszym oficjalnym spotkaniu dwóch najlepszych aktualnie gdańskich klubów, Lechii i Nordcoopu, pewne zwycięstwo odnieśli biało-zieloni. Mocny kadrowo czwartoligowiec zaprezentował się przy Traugutta blado i tylko dużej nieskuteczności lechistów zawdzięczać może, iż nie został niemalże rozgromiony. Lechia górowała nad średnio zaangażowanymi w walkę o sukces rywalami w każdej możliwej formacji, dzięki czemu awansowała do 1/16 finału rozgrywek pucharowych, w których zmierzy się z Cartusią Kartuzy.

    Od pierwszych minut korzystniejsze wrażenie sprawiała niżej notowana Lechia, ale trudno było podejrzewać, że dochodzenie do doskonałych sytuacji podbramkowych zacznie wkrótce przychodzić jej piłkarzom z olbrzymią łatwością. Już w 5 minucie o pierwszego gola mógł pokusić się Marek Szutowicz, ale głównie z własnej winy przegrał pojedynek z bramkarzem Andrzejem Żytkowskim. Niedługo później golkiper Nordcoopu z dużym trudem wybił piłkę na rzut rożny po uderzeniu Pawła Żuka. Pod bramką gości robiło się coraz goręcej.

    Od 9 minuty zaczęła kwitnąć współpraca pomiędzy Szutowiczem i Bartłomiejem Stolcem, wykorzystującymi kompromitujące wręcz błędy i luki w defensywie wicelidera IV ligi. Niestety brakowało najważniejszego - skutecznego strzału. Najpierw Stolc wystawił piłkę na środek pola karnego do niepokrytego Szutowicza, który mając przed sobą praktycznie pustą bramkę nie trafił w jej światło. W 20 minucie młodszy napastnik tym razem z prawej strony znakomicie zacentrował do "Szuta", ten jednak kolejny raz się nie popisał i głową posłał piłkę wysoko nad poprzeczką.

    W 30 minucie nastąpiła zamiana ról - Lechia przerwała akcję rywali i w środkowej strefie boiska podanie otrzymał Stolc, na drodze do bramki mający już jedynie bramkarza, w dodatku znajdującego się niespodziewanie daleko przed polem karnym. Ominął go z klasą i pewnie trafił do siatki, wyprowadzając Lechię na prowadzenie 1:0. Pięć minut przed końcem Stolc pomylił się o centymetry, a podawał oczywiście Szutowicz. Ten ostatni w 44 minucie oparł się próbującemu odebrać mu piłkę Grzegorzowi Górskiemu, ale w polu karnym znowu oddał niecelny strzał.

    Nordcoop nie tylko tragicznie spisywał się w grze obronnej, nie radząc sobie z szybką wymianą podań przez gospodarzy, ale także w ataku nie umiał poważniej postraszyć Lechii. Pozbawiony kontuzjowanego Andrzeja Borowskiego, swojego supersnajpera z Chojnic, nie dawał rady defensywie gospodarzy, mimo że boczni obrońcy nie ustrzegli się w pierwszej połowie paru poważnych kiksów. Błędy popełniał Krzysztof Bartoszuk, a jeszcze gorzej radził sobie wracający po dłuższej kontuzji Daniel Pellowski. Dla darzonego ponoć sympatią przez trenera Jerzego Jastrzębowskiego piłkarza był to pierwszy w bieżącym roku meczowy występ wliczając nawet wszystkie spotkania sparingowe, a mimo to od razu w pełnym wymiarze czasowym. Na szczęście po przerwie obaj defensorzy zagrali już znacznie pewniej i spokojniej.

    W drugiej odsłonie obraz gry uległ zmianie. Lechia, grająca mądrze taktycznie, choć niezbyt porywająco, solidnie zabezpieczała tyły i szukała szans głównie w szybkiej ofensywie po odzyskaniu piłki. Nordcoop zmuszony był stosować atak pozycyjny, ale nie miał żadnej koncepcji na przedostatnie się pod bramkę Mateusza Bąka. Najgroźniejszy strzał oddał zza pola karnego najbardziej niebezpieczny w szeregach czwartoligowca Sebastian Osmólski, który w 27 minucie pierwszej połowy trafił też w poprzeczkę.

    Zdecydowanie lepsze sytuacje znów miała Lechia, chociaż defensywa Nordcoopu nieporównywalnie zyskała na szczelności. Szutowicz z rzutu wolnego posłał piłkę minimalnie niecelnie, a później trafił jeszcze w słupek. Wprawdzie tym razem zabrakło odrobiny szczęścia, ale faktem jest, iż dla tego napastnika to już drugi z rzędu mecz, w którym nie wpisał się na listę strzelców. W 88 minucie, gdy teoretycznie wszystko jeszcze było możliwe, Bartoszuk stanął w sytuacji sam na sam z Żytkowskim. Obrońca Lechii ze sporym fartem przeszedł golkipera gości i ustalił wynik spotkania.

    Nordcoop całkowicie rozczarował. Jego piłkarze sprawiali wrażenie, jakby na kontynuowaniu pucharowej przygody nie za bardzo im zależało. To prawda, że biało-zieloni nie pozwalali im na rozwinięcie skrzydeł, ale też czwartoligowcy nie demonstrowali większej chęci odniesienia zwycięstwa, nie walczyli do upadłego, nie dążyli stanowczo do odrobienia strat. Nie potrafili na tyle poderwać gry, aby w drugiej połowie nie stała ona na przeciętnym zaledwie poziomie. W lidze z pewnością muszą grać znacznie lepiej, gdyż z taką postawą nie mieliby szans na zajmowaną wysoką pozycję. W szeregach Lechii bardzo dobrze zagrał środek pola z Tomaszem Borkowskim i Markiem Widzickim na czele, ale i niezłym Jakubem Wiszniewskim.

    Ciepła i słoneczna pogoda oraz ciekawie zapowiadające się spotkanie ściągnęło na trybuny rekordowo dużą liczbę kibiców, łącznie prawie półtora tysiąca sympatyków futbolu. Frekwencja rośnie z każdym meczem i już teraz przewyższa większość widowisk drugoligowych przy Traugutta w ostatnim sezonie przed spadkiem. Na płocie zawisło mnóstwo flag, a przeciętny był tylko odzywający się sporadycznie doping.