Raport meczowy: Wisła Kraków - Lechia Gdańsk | Kolejka 18 | 1958 I Liga |
Wisła Kraków | vs | Lechia Gdańsk |
2 | 1 |
Data meczu: niedziela, 24 sierpień 1958 | ||
Godz. meczu: 17:00 h | ||
Sędzia: Tadeusz Nowak | ||
Widzów : 12.000 |
Bramkarz | |
|
|
Obrońca | |
|
|
Pomocnik | |
|
|
Napastnik | |
|
Pierwszy trener | |
|
|
|
|
Bramki (Wisła):S.Adamczyk 50`, Maniecki 61`głową Skład (Wisła):Bronisław Leśniak - Leszek Snopkowski, Władysław Kawula, Ryszard Budka, Adam Michel, Zbigniew Kotaba, Marian Machowski, Kazimierz Kościelny, Stanisław Adamczyk, Wiesław Gamaj, Józef Maniecki Info:Wg Echa Krakowa bramkę dla Lechii strzelił Nowicki. Wg innych źródeł (Sport, PS, GK, GS, DB, GW) Adamczyk. Artykuł (Sport 1958.08.24): "Trzy przypadkowe bramki i… "KRAKÓW (tel. wł.). Wisła tylko w nielicznych fazach gry przypominała drużynę, która przed tygodniem w tak świetnym stylu rozprawiła się z Gwardią. Piątka napastników, przesiadując . długimi okresami na polu bramkowym Lechii, nie zdobyła się w I połowie gry ani na jeden groźny strzał — Toteż Gronowski miał w tym czasie tylko dwa razy trudności z wybiciem na korner zbyt ostrego podania swego obrońcy Kusza i dalekiej centry Machowskiego, która jakimś dziwnym cudem zawędrowała pod poprzeczkę. Było rzeczą charakterystyczna, że w tej właśnie pierwszej części meczu najgroźniejsze sytuacje pod bramką gdańszczan powstawały, gdy zjawiali się tam pomocnicy, a nawet obrońcy Wisły. Właśnie w pierwszej minucie drugiej połowy lewy obrońca Wisły Budka zainicjował znów energiczny rajd do przodu i znalazł się z piłką na polu karnym Lechii. Efekt był taki, że odbitą spod bramki Lechii piłkę otrzymał nieobstawiony Gadecki, momentalnie przekazał ją Adamczykowi, a ten bez chwili zwłoki strzelił ostro w róg bramki, zdobywając prowadzenie dla Lechii. Dopiero teraz Wisła zbudziła się z letargu. Walczący na całej szerokości boiska Adamczyk wszedł zdecydowanie miedzy Kusza i Korynta i posiał kozłującą , piłkę do bramki Lechii obok zdezorientowanego Gronowskiego II. zmieniając wynik na 1:1. Zanim lechiści zdołali się skrzyknąć do gry defensywnej na utrzymanie remisowego rezultatu — Maniecki poszedł w ślady Adamczyka — oczywiście tego z Wisły — i znów zdezorientowany bramkarz Lechii przepuścił pozornie łatwą do obrony piłkę. W takiej sytuacji Lechia wyraźnie zrezygnowała z gry defensywnej a pod koniec meczu rzuciła nawet wszystkie siły do napadu, w którym znalazł się także Korynt. Na 4 min. przed końcem ten zmieniony plan taktyczny Lechii omal nie zakończył się powodzeniem. Leśniak bawiąc się z piłką zaatakowany został przez Łowickiego, który upuszczoną przez bramkarza Wisły piłkę chciał posiać do pustej bramki. Leśniak nie miał wówczas innego sposobu, jak utrudnić przeciwnikowi zadanie w sposób niedozwolony, tj. chwycenie napastnika Lechii za nogi. Takie przewinienie — to rzut karny. Sędzia zarządził nawet jedenastkę, ale spostrzegłszy podniesioną w górę chorągiewkę sędziego bocznego, podbiegł do niego i otrzymał wyjaśnienie, że bramkarz Wisły został najpierw sfaulowany. Oczywiście jedenastka nie została wykonana, a innych szans na zdobyć e wyrównania Lechia już me miała. (Sz) Artykuł (Przegląd Sportowy 1958.08.24): Wisła wygrywa 2:1 LECHISTÓW poniosły nerwy...Mniej więcej po pół godzinie meczu, gdy lewy obrońca Lechii Lenc źle zaadresował zdobytą na Kościelnym piłkę, jeden z napastników Lechii w sposób niezbyt koleżeński zrobił mu wymówkę. Lenc podbiegł natychmiast do przygadującego mu kolegi i „dotknął ręką" jego twarzy, bynajmniej nie z zamiarem pogłaskania go. To uszło uwagi wielu widzów. Jednak w miarę upływu gry publiczność coraz częściej słyszała z ust piłkarzy Lechii niewybredne epitety. Ci wzajemnie obrzucający się wyzwiskami zawodnicy Lechii stanęli później w jednym bloku i słowami, jakich nie zna kulturalny język polski, lżyli po zawodach sędziów spotkania, a specjalnie jednego z bocznych. Ten sędzia bowiem zasygnalizował arbitrowi głównemu, że przed przewinieniem, za które główny arbiter zamierzał podyktować rzut karny, został bramkarz Wisły Leśniak sfaulowany przez jednego z napastników Lechii wskutek tego wypuścił piłkę z rąk. Było to w ostatnich minutach meczu, kiedy Wisła prowadziła 2:1, mając zdecydowaną przewagę nad przeciwnikiem od pierwszych chwil spotkania. Przewaga przewagą, ale Lechia omal nie podtrzymała tradycji sprzed kilku lat, kiedy to odpierając przez cały czas ataki Wisły zdobyła z wypadu bramkę i dwa mistrzowskie punkty. Zadrżeli zwolennicy Wisły kiedy właśnie jeden z takich wypadów w pierwszej minucie po przerwie, przyniósł Lechii prowadzenie. Nie cieszyła się nim Lechia długo, bo tylko cztery minuty. Adamczyk strzelił szybciej zanim obrońcy Lechii zdołali go wziąć w kleszcze a Gronowski II interweniował tak, jak gdyby chciał powiedzieć: „takie strzały... to mucha". Drugą taką „muchę" musiał przełknąć Gronowski w 11 min później. Potem nastąpiło Już trochę celniejsze bombardowanie bramki Lechii przez napastników Wisły, ale gros strzałów mijało się minimalnie z celem. Wisła wyraźnie obniżyła loty w stosunku do jubileuszowego meczu. Największy spadek formy wykazali — Kościelny i Maniecki oraz częściowo Kotaba. [St.Habzda] |