Bramki (Orzeł):
Knieć 40’, 52’
Żółta Kartka (Orzeł):
Gemborys
Czerwona Kartka (Orzeł):
74'Gemborys
Info:
W 18’ Cuch (Orzeł) nie wykorzystał rzutu karnego – obrona M.Bąka.
Relacja (Lechia.gda.pl):
Niemal 120 dni po meczu poprzedniej rundy Pucharu Polski, w której lechiści łatwo pokonali grające w rezerwowym zestawieniu Rodło Kwidzyn, przyszedł czas na kolejną przeszkodę na drodze do finału. Był nią piątoligowy Orzeł Trąbki Wielkie, który nie zlekceważył ani spotkania, ani rywala i wystąpił w swoim najsilniejszym składzie.
Lechia zagrała dynamicznie, agresywnie i ofensywnie już od pierwszych minut. Trener Małolepszy wystawił tylko 3-osobową linię obronną, w dodatku grający z jej lewej strony Urbański ma duże tendencje do gry w przodzie. To właśnie po jego akcji w 13 minucie Bartosz Stolc otrzymał piłkę w polu karnym i ładnie strzelił w długi róg. 5 minut później sędzia dostrzegł zagranie ręką Wilka pod bramką gospodarzy i podyktował rzut karny. Wykonawcą był doświadczony Jacek Cuch, ale bramkarz Lechii, Mateusz Bąk, fantastycznie obronił, czym wzbudził wielki entuzjazm na trybunach i dodał skrzydeł kolegom! Na efekty nie trzeba było długo czekać. Wasicki precyzyjnie wrzucił piłkę na głowę znajdującego się pod samą bramką Wiszniewskiego, a ten spokojnie pokonał Radziszewskiego. Gdy w 32 minucie sam Wasicki wystąpił w roli egzekutora, wspaniale lokując futbolówkę w okienku po uderzeniu z woleja, wydawało się, że sprawa awansu jest przesądzona. Jednak jeszcze przed przerwą dobrym, technicznym zagraniem popisał się Mariusz Knieć i goście schodzili do szatni przegrywając już tylko 1:3.
Po wznowieniu gry Lechia nadal przeważała, ale w 52 minucie bardzo efektownym uderzeniem znów popisał się Knieć. Strzelił z półobrotu z ok. 17 metrów, a piłka wpadła przy słupku bramki Bąka. Przewaga stopniała zatem do jednobramkowej - 3:2! Tylko na moment, gdyż w niespełna 5 minut później Bartek Stolc przepięknie trafił zza pola karnego w górny narożnik bramki i było 4:2. Ale koncert cudownych goli jeszcze się wtedy nie skończył. Marek Wasicki postanowił nie być gorszy i w 61 minucie niesamowicie uderzył bez zastanowienia z lewego narożnika pola karnego. Uderzona z woleja piłka, po świetnym wysokim dośrodkowaniu Urbańskiego z prawego skrzydła, wpadła pod samą poprzeczkę, a ludzie z zachwytu złapali się za głowy. Radziszewski znów był bez żadnych szans. W 75 minucie typowego dla siebie gola strzelił Łukasz Paulewicz. Po prostu płasko i niezwykle precyzyjnie uderzył z ponad 20 metrów przy słupku, podwyższając na 6:2. Goście od ponad minuty grali już wtedy "w dziesiątkę", gdyż drugim żółtym, a w konsekwencji czerwonym kartonikiem za faul ukarany został grający w pomocy trener Orła, a niegdyś bramkarz drugoligowej Polonii Gdańsk, Maciej Gemborys. W ostatnich 10 minutach dwa razy trafił też Lech Kaniszewski. Najpierw z pozycji spalonej, skutkiem czego arbiter bramki nie uznał, ale 2 minuty przed końcem spotkania był już bezbłędny i przypieczętował wygraną. Mecz zakończył się okazałym i w pełni zasłużonym zwycięstwem Lechii w stosunku 7:2. Orzeł z rzadka prezentował się, jak przystało na drużynę z wyższej klasy rozgrywkowej. Najczęściej nie miał nic do powiedzenia w rywalizacji z lechistami, którzy byli lepsi praktycznie w każdym możliwym elemencie gry.
Piękna pogoda przyciągnęła na stadion sporo osób, ale jednak nie tłumy. Ok. 800 kibiców mogło być jednak w pełni zadowolonych, obejrzeli bowiem bardzo dobry mecz, kilka rewelacyjnych goli, a przede wszystkim wysokie zwycięstwo Lechii Gdańsk. Oby w kolejnych meczach było równie dobrze!
|