Kilka dni temu w La Gazetta dello Sport ukazał się wywiad z Milosem Krasicem.
Serbski piłkarz opowiada o swojej przygodzie z piłką i, rzecz jasna, wspomina o Lechii Gdańsk.
Nowy Nedved... Wielu cię tak zapamiętało, a teraz zadają sobie pytanie: gdzie się podziewasz?
Od dwóch lat jestem w Polsce, gram w Lechii Gdańsk. To mały klub, ale za to z pięknym miastem i gorącą atmosferą na trybunach. W ubiegłym roku zakończyliśmy sezon w połowie tabeli, a moje występy były naprawdę udane – 4 bramki i 5 asyst. W tym sezonie pełnię także rolę kapitana zespołu.
Miloš Krasić, serbski pomocnik, gwiazda Juve za kadencji Del Neriego (2010-2011), która jednak okazała się niewypałem. Czy nie wydaje ci się, że spodziewano się po tobie czegoś więcej?
Jestem o tym przekonany, szybko to do mnie dotarło. Obecnie jednak, radzę sobie bardzo dobrze. Znalazłem swoje miejsce.
Ale początek miałeś udany. Przez swoją blond czuprynę doczekałeś się nawet porównań z Nedvedem. Czego później zabrakło?
Nie miałem szczęścia, może też odpowiedniego charakteru, który pozwoliłby mi wejść na kolejny poziom. Niemniej jednak, współpraca z Del Nerim w Juventusie, pomimo przeciętnych występów drużyny, była dla mnie niezapomnianym przeżyciem.
Jakieś szczególne wspomnienia?
Ściągnął mnie do nowego kraju, do bardzo wymagającej ligi. Był bardzo ludzki, rozumiał nasze problemy i potrafił nauczać. Jego ustawienie 4-4-2 było dla mnie idealne. Zasługiwał na wielką karierę, tak jak i ja, ale w tamtym czasie nie wykorzystał swojej szansy. Teraz w Udinese idzie mu lepiej. W klubie panuje zdrowa atmosfera, więc przy odrobinie czasu ułoży drużynę odpowiednio. On wie jak to zrobić. To może być jego odskocznia.
Już niedługo twój były trener zmierzy się z twoim byłym klubem. To będzie wyjątkowy dla ciebie mecz?
Oczywiście! Będę oglądał w TV. Przed Udinese trudne zadanie, niezwykle ciężko będzie pokonać Juventus na ich własnym stadionie, ale i tak będę kibicował Juve. Zawsze pozostanę silnie związany z tym klubem, w końcu w ich barwach zdobyłem scudetto.
Jak zmieniła się twoja pozycja w zespole po zastąpieniu Del Neriego przez Conte?
Zmiana ustawienia z 4-4-2 na 3-5-2 uderzyła głównie we mnie. Przy takiej taktyce nie było dla mnie miejsca na boisku. Dodatkowo, dołączyli do nas zawodnicy z niesamowitymi umiejętnościami – Pirlo, Vidal i inni klasowi piłkarze. To chyba mnie przerosło. Ale nigdy nie zrzucam winy na innych. Może mogłem trenować jeszcze więcej i bardziej się przykładać? Nie wiem. Tak czy owak, wina leżała wyłącznie po mojej stronie, a nie Conte. To bardzo wymagający trener, przykładający dużą wagę do najdrobniejszych szczegółów. Nie dziwi mnie, że robi taką karierę, jest jednym z najlepszych.
A jak oceniasz Juventus pod wodzą Allegriego?
Pamiętam go z czasów kiedy wygrywał ligę z Milanem. Było wtedy jasne, że zna się na rzeczy i zajdzie daleko. Obecnie ma do dyspozycji fenomenalnych graczy i tym samym zalicza się do ścisłej czołówki europejskiego futbolu. Ma wszystko, żeby zdobyć Puchar Ligi Mistrzów. W tych rozgrywkach trzymam kciuki wyłącznie za Juve.
Utrzymujesz kontakt z kolegami z byłej drużyny?
Niestety nie, ale korzystając z okazji chciałbym pozdrowić włoską defensywę: Buffona, Barzagliego, Bonucciego i Chielliniego. Zanim jeszcze odszedł mój kolega Vučinić, to relacje z zespołem wyglądały inaczej. Mirko był trochę jak ja, gdyby miał taką determinację jak Tevez, zostałby napastnikiem kompletnym.
Opowiesz nam co działo się z tobą po przygodzie w Juventusie?
Odszedłem do Fenerbahce, ogromne miasto i niesamowita drużyna. Pierwsze miesiące należały do udanych, później niestety nabawiłem się kontuzji i już nie byłem w stanie wrócić do poprzedniej dyspozycji. Pojawili się też nowi gracze. Kolejny rok spędziłem na wypożyczeniu w Bastii, a później trafiłem do Polski. Nie biegam już tyle na skrzydłach, gram raczej w środku. Wszyscy też mnie pytają czy nie tęsknię za wielkimi meczami.
A tęsknisz?
Pewnie, ale i tak jestem zadowolony z miejsca, w którym się znalazłem.
tłumaczył: Tomek Kurpiewski
źrodło: La Gazzetta dello Sport