Peszko, Krasić czy Chrapek póki co nie wnieśli do zespołu zbyt dużo jakości. Wspomniana trójka nowych zawodników przyszła nie dlatego, że byli tacy dobrzy, ale wręcz przeciwnie - dlatego, że nie grali w swoich klubach - mówi Maciej Murawski w wywiadzie dla trojmiasto.sport.pl.
Czy drużyna Thomasa von Heesena gra lepiej niż Lechia Jerzego Brzęczka?
- To zależy jaki okres oceniamy. Oczywiście trener Brzęczek pracował dłużej z zespołem i mógł mieć na niego większy wpływ niż póki co ma von Heesen. Muszę jednak powiedzieć, że ta pierwsza Lechia Brzęczka - z rundy wiosennej poprzedniego sezonu - bardzo mi się podobała. Potrafiła fajnie stosować pressing, sprawnie wyprowadzała piłkę od tyłu, w miarę nieźle wyglądała w ataku pozycyjnym, do tego wyniki były nie najgorsze - może poza nieco pechową końcówką. Za ten pierwszy okres należy się więc trenerowi Brzęczkowi pozytywna ocena. Gorzej było już oczywiście na początku obecnego sezonu.
Wspomniał pan o pressingu, który jest konikiem von Heesena. Stwierdził on nawet, że piłkarze Lechii wcześniej nie mieli do czynienia z takim pressingiem jaki ćwiczą pod jego wodzą.
- No tak, ale to nie znaczy, że wcale go nie było lub że wcale nie funkcjonował. Pamiętam nawet bramkę z początku sezonu, w meczu z Pogonią Szczecin, która padła po odbiorze Ariela Borysiuka na połowie rywala.
Jednak von Heesen wymaga jeszcze większej intensywności niż u trenera Brzęczka. Pytanie czy polskie zespoły są zdolne stosować pressing przeniesiony rodem z Bundesligi.
- Myślę, że w polskiej lidze można, a nawet należy to robić. Szkoleniowiec Lechii wspominał, że chce się wzorować na Borussii Dortmund, bo to ona za trenera Juergena Kloppa doszła w tym elemencie do perfekcji, a teraz stara się to kontynuować Thomas Tuchel. W polskiej ekstraklasie jest zespół, który stara się grać agresywnym pressingiem przez większą cześć meczu - to Piast Gliwice. Jego piłkarze podchodzą pod rywala bardzo wysoko, momentami grają "jeden na jeden" na całym boisku. Lechia też chciałaby tak grać, ale do Piasta jeszcze jej trochę brakuje. Oczywiście nie da się stosować pressingu przez całe 90 minut, ale żeby ten element mógł dominować w grze zespołu trzeba spełnić jeszcze jeden warunek - posiąść zdolność odpoczynku kiedy jest się w posiadaniu piłki, a to oczywiście wymaga umiejętności długiego utrzymania się przy niej. To jest jeszcze wyższa szkoła jazdy. Jeśli Lechii kiedyś to się uda to wielki szacunek. Powinni iść w tę stronę, bo potencjał na pewno jest. Jednak chociażby mecz z Termaliką pokazał, że w pressingu jest dużo do poprawienia. W pierwszej połowie zespół z Niecieczy z łatwością spod niego wychodził i po przerwie Lechia niemal w ogóle z niego zrezygnowała, bo widziała, że nie przynosi on żadnego efektu. Po co biegać bez sensu, jak i tak nie było szans na odzyskanie piłki. Inna sprawa, że Termalica jest drużyną wyjątkową, która świetnie wychodzi spod pressingu, musisz być w tym elemencie perfekcyjny, żeby od czasu do czasu przechwycić piłkę.
Z kolei w spotkaniu z Legią to rywal kompletnie zdominował Lechię pressingiem.
- I tu kłania się według mnie największy w tej chwili problem Lechii - jakość rozegrania piłki od tyłu. Nad tym trener von Heesen musi pracować najwięcej. Widać, że zarówno Gerson, jak i Rafał Janicki mają ogromne problemy z wyprowadzeniem piłki. Niby obaj potrafią to robić poprawnie, ale w tym sezonie kiedy rywal zakłada pressing - niekoniecznie perfekcyjny, czasami tylko pozorny - robi się kłopot. I powiem szczerze, że pod tym względem lepiej radziła sobie Lechia Brzęczka. Może to wynikać z detali, z minimalnie innego ustawieniu całej czwórki obrońców lub środkowych pomocników. Czasami wystarczy bocznych obrońców ustawić pięć metrów szerzej lub wyżej - i to od razu powoduje, że rywalowi trudniej założyć pressing. Tutaj jest bardzo dużo do poprawienia, bo nie można tak często tracić piłki na własnej połowie, bądź blisko środka boiska. W ataku pozycyjnym kluczowe jest sprawne dostarczenie piłki do zawodników ofensywnych, w Lechii to kuleje i często trzeba się ratować długim podaniem, a nie tak ma przecież grać zespół pod wodzą von Heesena.
Źródło: trojmiasto.sport.pl/własne