Andrzej Juskowiak ma wejść do zarządu Lechii Gdańsk - informuje Dziennik Bałtycki.
Z królem strzelców igrzysk olimpijskich w Barcelonie w 1992 roku i byłym reprezentantem kraju rozmawia Paweł Stankiewicz.
Lubi Pan polskie morze?
- Lubię. Ja jestem w tej chwili nad polskim morzem. W Gniewinie.
- Szykuje się Pan do przeprowadzki do Gdańska?
- Rozumiem, że zmierza Pan do propozycji dla mnie pracy w Lechii? Przypominam, że na razie jestem tylko kandydatem, więc nie zamierzam nic więcej mówić o tym jak wyglądały moje rozmowy z władzami Lechii. Mogę powiedzieć, że jestem gotowy podjąć się tego wyzwania. Klub rozwija się bardzo mocno.
- Podczas spotkania z akcjonariuszami mniejszościowymi Lechii Maciej Bałaziński, pełnomocnik nowego inwestora, poinformował że prowadzone są negocjacje z jedną osobą, która będzie odpowiadać za pion sportowy. Pan potwierdził, że otrzymał propozycję. Czyli jest Pan jedynym kandydatem?
- Prawdopodobnie. Nie wiem co się działo na spotkaniu z akcjonariuszami mniejszościowymi, bo mnie na nim nie było. Spokojnie czekam na to, co wydarzy się we wtorek. Rada nadzorcza ma się zebrać, zaopiniować moją kandydaturę i ją przyjąć. Lechia zawsze trzymała się procedur i to będzie kontynuowane. Jak wszystko zostanie zatwierdzone, kontrakt podpisany, to będzie można to ogłosić.
- Będzie Pan dyrektorem sportowym w Lechii czy wejdzie Pan do zarządu?
- To ma być funkcja łączona ze stanowiskiem wiceprezesa zarządu do spraw sportowych.
- Lechia ma regularnie grać w Lidze Europejskiej. To cel realny?
- Oczywiście, że tak. Transfery mają wzmacniać zespół. Mają to być piłkarze, którzy już teraz pomogą w osiągnięciu celu sportowego, ale to przy pomocy zdolnej młodzieży, która w Turcji pokazała się z dobrej strony. To jest grupa, która będzie konkurencją i już mocno puka do pierwszej "11". W planowanej przyszłości muszą być solidne podstawy oraz spora grupa wychowanków.
Przeczytaj cały wywiad na stronie Dziennika Bałtyckiego
Źródło: Dziennik Bałtycki