Banaczek nie będzie pracował przy pierwszym zespole, a do czerwca tego roku poprowadzi ekipę juniorów starszych. Potem prawdopodobnie odejdzie z klubu.

 

Banaczek na trzy ostatnie mecze Lechii w 2015 roku zastąpił w roli szkoleniowca zwolnionego 3 grudnia Thomasa von Heesena (chociaż w spotkaniu z Górnikiem Łęczna oficjalnie jako pierwszy trener do protokołu wpisany był Jurgen Radschuweit). Od początku wiadomo było, że funkcja ta jest tymczasowa. Jednak na podsumowującej rundę jesienną konferencji prasowej Jóźwiak zapewniał, że Banaczek zostanie przy pierwszym zespole i u nowego trenera pełnić będzie rolę asystenta.

- Po meczu w Łęcznej nie dostałem jednoznacznego sygnału jaka będzie moja przyszłość. Natomiast słyszałem, że są przymiarki do tego, żebym miał miejsce w nowym sztabie szkoleniowym. Aczkolwiek potwierdzenia nie było - mówi nam Banaczek. - Dopiero na wspomnianej konferencji prasowej Marek Jóźwiak jasno zdeklarował, że Lechia wiąże ze mną bardzo duże nadzieje, chce bym zbierał w Lechii doświadczenie i dostał się na kurs na licencję UEFA Pro. Tym większe było moje zdziwienie, kiedy okazało się, że jednak nie ma dla mnie miejsca przy pierwszym zespole - przyznaje Banaczek.

Nowy trener Piotr Nowak postanowił ostatecznie, że jego asystentem zostanie Maciej Kalkowski. Był on w sztabach szkoleniowych kilku poprzedników Nowaka (przez kilka tygodni rundy jesiennej sezonu 2014/15 prowadził nawet pierwszy zespół wspólnie z Tomaszem Untonem), a ostatnio opiekował się drużyną juniorów starszych.

- Maciej Kalkowski to właściwy człowiek, na właściwym miejscu. Jest moim kolegą z boiska, w latach 90. graliśmy w jednym zespole w barwach Lechii, bez problemu znajdujemy wspólny język. Ponadto w sztabie szkoleniowym jest miejsce dla dwóch asystentów. Trener Nowak jak najbardziej ma prawo, aby dobrać sobie współpracowników i ja to w pełni akceptuję. Przyszedł nowy szkoleniowiec, który ma swoją koncepcję i to jest naturalne. Dziwi mnie tylko trochę, że nie powiedział mi tego wprost. Jeszcze przed samym wyjazdem na obóz do Turcji trener powiedział mi, że choć nie jadę na obóz to po powrocie zespołu widzimy się na zajęciach, bo chce żebym cały czas był w sztabie. Jednak w trakcie obozu okazało się, że trener Nowak zmienił zdanie i nie widzi mnie w sztabie. Bardzo mnie to dziwi, bo tak naprawdę nie miał szans, żeby mnie poznać jako trenera i człowieka, gdyż przed obozem przepracowaliśmy w sumie kilka godzin. Na dodatek w przerwie świąteczno-noworocznej miałem propozycje pracy z innych klubów, ale wykazałem się lojalnością wobec Lechii, tym bardziej, że te zapewnienia o mojej pracy w roli asystenta były jednoznaczne - tłumaczy Banaczek.

Czytaj więcej. Cały artykuł znajdziesz tu

 

 

Źródło: trojmiasto.sport.pl/własne