- Mimo iż w poprzednim sezonie nie występowałem zbyt wiele, oceniam go na plus. Teraz zależy mi na tym, by grać jak najwięcej - mówi napastnik Lechii Gdańsk Adam Buksa. Jednak o regularną grę może być w najbliższym czasie dość ciężko, gdyż po przymusowej pauzie za żółte kartki na najbliższy mecz biało-zielonych z Termalicą Bruk-Bet Nieciecza do składu prawdopodobnie powróci Grzegorz Kuświk.

 

Kapitan Termaliki Jakub Biskup stwierdził niedawno, że w niedzielnym meczu gospodarze zagrają z wami otwarty futbol. Taki styl gry może wam niejako pomóc? Zwłaszcza jeśli ma się w pamięci, jak wyglądał ostatni mecz z Górnikiem Zabrze, w którym przyjezdni praktycznie cały czas bronili się głęboko na własnej połowie.

 

- Powiem szczerze, że nie czytałem tego wywiadu, dopiero teraz się tego dowiaduję. Mecz pokaże, ale dosyć ciekawe jest stwierdzenie, że pójdą z nami na wymianę ciosów. My mamy swój plan na ten mecz i będziemy go konsekwentnie realizować. Też przeanalizowaliśmy już wstępnie grę Termaliki. Mamy swoje pomysły i jestem przekonany, że wywieziemy z Mielca trzy punkty.

 

O zwycięstwo łatwo na pewno nie będzie. Patrząc w tabelę, można zaryzykować stwierdzenie, że zarówno Lechia, jak i Termalica są na tym samym poziomie.

 

- Sprzeczałbym się. Uważam, że mamy więcej piłkarskiej jakości. I też nie przywiązywałbym większej wagi do tabeli w tym momencie. Ten ścisk z przodu jest bardzo duży i jedno zwycięstwo może zmienić wiele. Do końca rundy zasadniczej pozostało wiele kolejek i trzeba koncentrować się na tym, by w każdym meczu wygrywać i zdobywać jak najwięcej punktów.

 

Mimo iż Termalica prezentuje niezły futbol, to niedzielę każdy inny wynik niż zwycięstwo Lechii będzie rozpatrywane w kategoriach rozczarowania.

 

- Jest to zespół, który potrafi bardzo dobrze grać w piłkę i którego absolutnie nie można lekceważyć. Wręcz przeciwnie, trzeba się go obawiać, tak jak każdego innego. Oczywiście znamy swoją jakość, natomiast musimy docenić to, że Termalica zagrała naprawdę dobre mecze z Legią czy Cracovią. I to nie jest tylko kwestia szczęścia. Oni po prostu zasłużyli na te rezultaty [1:1 w Warszawie i 3:2 w Krakowie - red.]. Ta drużyna długo utrzymuje się przy piłce i musimy być w stu procentach skoncentrowani i przygotowani na niedzielne starcie.

 

W miniony piątek nie udało się wygrać trzeciego spotkania z rzędu. W jakiej dyspozycji jesteście? Tej z pierwszej połowy w meczu z Górnikiem, gdy gra mogła się podobać, czy z drugiej, kiedy praktycznie nie zagrażaliście bramce gości?

 

- Jesteśmy w dobrej dyspozycji. Uważam, że trenowaliśmy bardzo dobrze w tym tygodniu. Mamy swoje nadzieje. Po prostu chcemy wywieźć z Mielca trzy punkty i tylko na tym się koncentrujemy.

 

Po pauzie za kartki do składu prawdopodobnie wraca Grzegorz Kuświk, a więc aktualnie pierwszy napastnik Lechii i pana największy konkurent. Tymczasem w ostatnim sparingu z MKS-em Ciechanów zagrał pan na skrzydle.

 

- Traktowaliśmy ten mecz jako kolejną jednostkę treningową. Mamy ciężki tydzień treningów i trener po prostu chciał dać zawodnikom pograć po 45 minut. Graliśmy dobrze, zdobyliśmy dużo bramek i swój cel osiągnęliśmy. Natomiast dla mnie nie ma większej różnicy, czy gram na pozycji numer dziewięć, na skrzydle, czy nawet na "dziesiątce". Liczy się dla mnie to, by zaliczyć jak najwięcej minut. Chcę pomagać zespołowi w zdobywaniu kolejnych punktów. Jestem gotowy, jestem do dyspozycji trenera i jeśli tylko będzie chciał skorzystać z moich usług, dam z siebie sto procent.

 

Rozmawiał pan z trenerem na temat tego, na jakiej pozycji ma pan grać?

 

- Trener ogólnie mówił nam, że jesteśmy zawodnikami uniwersalnymi i będzie próbował różnych rozwiązań. Dlatego nie można być przyspawanym do jednej pozycji. Każdy musi być przygotowany na rotację w składzie. Ze mną jest podobnie. Jeśli dostanę za zadanie grę na prawym skrzydle, na pewno będę się starał wywiązać ze swojej roli jak najlepiej.

 

W ostatnim czasie dość ciężko trenowaliście. To jest najbardziej intensywny okres w pana dotychczasowej karierze czy bywało już gorzej?

 

- Ja pamiętam okres treningów we Włoszech, jeszcze w młodzieżowej drużynie. Był to najcięższy okres, jaki do tej pory przeżyłem w swojej przygodzie z piłką. Być może miała na to wpływ sztuczna nawierzchnia i niemiłosierne upały, które panowały wtedy na północy Włoch, szczególnie w okresie lipiec-sierpień. Natomiast w Lechii również trenuję ciężko, tak jak każdy w drużynie. Czuję się dobrze i jestem przekonany, że będziemy przygotowani optymalnie do następnych meczów. Po sobie widzę, że nogi są "ciężkie" po tych treningach, natomiast czuję się dobrze, drużyna również.

 

Cały wywiad z Adamem Buksą znajdziesz tu

 

 

Źródło: trojmiasto.sport.pl/własne