W najciekawszym meczu 5. kolejki Ekstraligi rugby Whizz Orkan Sochaczew przegrał z Lechią Gdańsk 15:27.
Wydarzeniem weekendu był debiut w zespole z Sochaczewa Kenijczyka Joshuy Reigna Chisangi.
W bieżącej kolejce z ekipą z Sochaczewa mierzyła się z kolei Lechia Gdańsk. Po poprzednim spotkaniu trener Jurij Buchało podkreślał, że główną przyczyną porażki jego drużyny z Budowlanymi SA Łódź była kiepska postawa w młynie i przy wprowadzaniu gry z autów. Przeciwko Orkanowi w tych elementach biało-zieloni zaprezentowali się jednak zdecydowanie lepiej i powetowali sobie ubiegłotygodniową porażkę.
Wprawdzie już w trzeciej minucie to gospodarze, występujący w tej roli na stadionie Polonii Warszawa, zdobyli prowadzenie po rzucie karnym. Nie minęło jednak dziesięć kolejnych minut, a Lechia prowadziła 7:3 po indywidualnej akcji Antona Szaszero zakończonej przyłożeniem oraz podwyższeniu w wykonaniu tego samego gracza. Po następnych czterech minutach piłkę w pole punktowe wniósł Artur Fursenko. Podwyższał ponownie Szaszero, który niedługo później wykorzystał jeszcze rzut karny. Było więc 17:3. Dystans między zespołami zmniejszył nieco Marcin Krześniak, który przyłożył po odegraniu piłki przez Chisangę. Jeszcze przed przerwą dla Lechii w zamieszaniu przyłożył jednak Miłosz Bracik, a Szaszero podwyższeniem ustalił wynik do przerwy na 24:10 dla biało-zielonych.
W drugiej połowie gdańszczanie musieli przede wszystkim kontrolować wynik. Ambitnie walczący Orkan nie zamierzał ułatwiać im zadania, ale szczelna defensywa Lechii nie dawała się zaskoczyć. Po dziesięciu minutach tej odsłony kolejne trafienie z karnego zaliczył Szaszero. Niedługo później Chisanga wepchnął się w pole punktowe gdańszczan, zdobywając swoje pierwsze punkty w polskiej ekstralidze. Na więcej graczy Orkana nie było już jednak stać. Goście mądrze się bronili, próbowali też wyprowadzać kontry. Ostatecznie wynik nie uległ już zmianie i gdańszczanie po wygranej 27:15 mogli dopisać do tabeli cztery punkty.
- Pierwszą połowę zagraliśmy po profesorsku. Wciąż jesteśmy na etapie budowy, to dopiero nasz trzeci mecz, ale cieszę się, że widać stały progres. Zawsze powtarzam, że rugby to wdzięczny sport, a konsekwentna praca przynosi zamierzone skutki. Szkoda, ze w drugiej połowie nie udało nam się zdobyć czwartego przyłożenia, było trochę za dużo karnych, co wybijało nas z rytmu. Jestem jednak bardzo zadowolony z postawy mojego zespołu, bo Orkan chciał wygrać, ale mu to uniemożliwiliśmy. Proszę wszystkich o cierpliwość, bo jestem przekonany, że nasza gra będzie wyglądała niebawem jeszcze lepiej - zapowiada trener Buchalo.
źródło: trojmiasto.pl / własne