Zapraszamy na felieton o braku ambicji, umiejętności czy sposobie na życie?
Obaj przez niższe klasy rozgrywkowe trafiają do Ekstraklasy. Odpowiednio GKS Bełchatów i Polonii Bytom. Obaj zadebiutowali w Ekstraklasie w 2009 roku, obaj strzelili swoją pierwszą bramkę w przegranych meczach swoich zespołów. Odpowiednio Grzegorz strzelił gola honorowego w meczu z Jagą, a Łukasz w przegranym meczu z Bełchatowem. Obaj również trafili na wypożyczenia do 1 ligi, Grzegorz do Polkowic, Łukasz do ŁKS aby znowu posmakować gry w Ekstraklasie. I w tym momencie historia zaczyna mieć dwa wątki, choć główni bohaterowie zostają ci sami.
Jednakże, już chyba w tym momencie, po powrocie do Ekstraklasy, obaj panowie zdają sobie sprawę, że powyżej pewnego poziomu nigdy nie zajdą. Że są piłkarzami co najwyżej przeciętnymi. Jednak ciekawy jest sposób obierania swojej dalszej drogi.
Zastanawiacie się pewnie jaki Grzegorz i jaki Łukasz? O co chodzi?
Wyjaśniam. Opisuję tu historię Grzesia Kuświka oraz jakże inną historię jednego z braci Gikiewiczów.
Jest wiele wspólnych łączników ale o wiele więcej różnic. Po powrocie na boiska Ekstraklasy Łukasz strzelił raptem 9 goli w 3 sezonach - w barwach Śląska. Jednak w sezonie 11/12 zdobył ze Śląskiem mistrzostwo oraz superpuchar.
Grzesiek zanotował 28 goli w 3 sezonach dla Ruchu.
Jednak sezon 12/13 był ostatnim, w którym obaj Panowie biegali po boiskach Ekstraklasy.
Łukasz od sezonu 13/14 stał się podróżnikiem, prowadzącym całkiem fajne życie, zarabiając grą w piłkę w takich miejscach jak Cypr, Kazachstan, ponownie Cypr, Bułgaria, Arabia Saudyjska, Tajlandia, a obecnie Jordania. Niedawno zdobył również Mistrzostwo Jordanii, oraz grał w finale Arabskiej Ligi Mistrzów. Całkiem przyjemnie prawda?
Nie oszukiwał sam siebie, że potrafi więcej. Mimo to przyszło mu spędzić kilka lat w ciekawych miejscach, zarabiając na tym niemałe pieniądze. Podejrzewam, że o wiele przyjemniej było mu w Tajlandii lub Arabii w czasie naszych mrozów.
Grzesiek w tym czasie miotał się w Ekstraklasie, co prawda wykręcając jak na niego niesamowity wynik w sezonie 14/15 (14 goli), co pozwoliło mu marzyć o transferze zagranicznym. W grę wchodził kierunek rosyjski oraz plotkowano o Konyasporze. Jego Manager wspominał o Lechu. Jednak po długiej sadze związanej z brakiem tych ofert z zagranicy trafił ostatecznie do Lechii.
Jako, że Gikiewicz coś w życiu wygrał dla ciekawostki dorzucę, że Grzesiek strzelił jednego gola dla kadry Polski U-23 w meczu z Uzbekistanem (w 2010 roku). A jak wiadomo gra z Orłem na piersi to największy zaszczyt, Łukasz tego zaszczytu nie doznał.
W Gdańsku rozgrywa swój 3, a prawdopodobnie ostatni sezon. Dotychczas w 70 meczach ustrzelił 19 goli.
Czy Grzegorz opuści drużynę jeszcze w tym okienku?Gdy opuszczał Ruch powiedział tak: Nie żegnam się na zawsze, na pewno będzie okazja, żeby przyjechać na jakiś mecz, a rozmawiałem też z Prezesem, że być może kiedyś jeszcze założę „Niebieską" koszulkę, więc nie mówię, że za jakiś czas nie wrócę do Chorzowa!
Od 4 meczów nie ma go nawet w kadrze meczowej. Od lutego nie strzelił bramki. Od końca sezonu 15/16, w którym trafiał dość regularnie 33/11 zagrał tylko 9 meczów w pełnym wymiarze w Ekstraklasie.
Czas pokaże. Jednak bez niego w kadrze nominalny napastnik jest tylko jeden i aż strach pomyśleć, co się stanie jeżeli Marco dostanie kontuzji.
Jak wspomniałem na wstępie kariery obu Panów są zgoła odmienne. Zestawiłem je ze sobą dla pokazania, że niekoniecznie trzeba się mordować w Ekstraklasie, można wyjechać, dobrze się bawić i grać w piłkę. Można też zostać i walczyć.
Który rodzaj kariery jest lepszym sposobem na życie?
Nie wiem, nie chce tego osądzać. Wiem tylko, że życia piłkarza może być barwne lub trudne. Historię tych dwóch panów warto by było przedstawić młodym adeptom piłki kopanej.