Przed meczem w Białymstoku pojawiały się różne głosy. Niektórzy przewidywali wysoką wygraną Lechii, inni z kolei pozostawali nieco bardziej sceptyczni i ostrożni, spodziewając się trudnego pojedynku.
Tak rzeczywiście było, jednak po remisie został spory niedosyt.
Nie ma jednak czasu na rozpamiętywanie tego, co stało się w sobotnie popołudnie. W piątek o godz. 20.30 na PGE Arena czeka nas druga kolejka i potyczka z Podbeskidziem Bielsko-Biała. Historia pokazuje, że mecz nie będzie należeć do najłatwiejszych.
Podbeskidzie dość pechowo zainaugurowało sezon. Bielszczanie szybko wyszli na prowadzenie w meczu z Pogonią Szczecin, ale w końcówce zabrakło im koncentracji, co skrzętnie wykorzystali rywale. Bramka Adama Frączczaka w doliczonym czasie drugiej połowy dała zwycięstwo „Portowcom”, przerywając tym samym imponującą jak na nasze realia passę podopiecznych Leszka Ojrzyńskiego, trzynastu meczów bez porażki na własnym stadionie.
Choć do końca nie wiadomo jak trener Podbeskidzia ustawi swój zespół w Gdańsku, należy spodziewać się, że goście nie zagrają otwartego futbolu, gdyż może się to dla nich bardzo źle skończyć. Bielszczanie z pewnością postawią na defensywę, a także skupią się na kontratakach i stałych fragmentach gry.
Historia spotkań z Podbeskidziem
Niewiadomą pozostaje też ustawienie Lechii. Trener Machado ma spory ból głowy, gdyż w Białymstoku kompletnie zawiódł Bartłomiej Pawłowski. Słabo spisał się również środkowy obrońca Tiago Valente, a i do bramkarza Dariusza Treli można mieć pretensje o pierwszego straconego gola. Kadra zespołu jest jednak na tyle szeroka, że każda ewentualna roszada nie powinna zaszkodzić, a tylko pomóc w zdobyciu pierwszego kompletu punktów w nowym sezonie.
Mimo, iż Lechia będzie zdecydowanym faworytem piątkowego spotkania, to w żadnym wypadku nie można lekceważyć rywala. Przekonała się o tym choćby Legia Warszawa, która wystawiła nieco rezerwowy skład przeciwko GKS-owi Bełchatów i nie zdobyła nawet punktu.
Piłkarze Lechii z pewnością pamiętają jeszcze mecz z Podbeskidziem na inaugurację poprzedniego sezonu. Wówczas biało-zieloni stracili pewne – wydawałoby się – trzy punkty w ostatniej minucie doliczonego czasu gry. Katem Lechii okazał się Błażej Telichowski, którego już jednak w Bielsku-Białej nie ma.
Generalnie biało-zieloni nie mają w ostatnim czasie dobrych wspomnień w pojedynkach z Podbeskidziem. Po raz ostatni Lechia wygrała u siebie z bielszczanami w sezonie 2007/08, w ówczesnej drugiej lidze. Od tamtej pory zespół z województwa śląskiego przyjeżdżał do Gdańska trzykrotnie i, oprócz wspomnianego remisu, dwa razy wygrywał.
Spotkanie jako arbiter główny poprowadzi pan Paweł Gil z Lublina. W ubiegłym sezonie sędzia ten gwizdał Lechii trzykrotnie. Dwa spotkania zakończyły się zwycięstwem (2-1 z Zagłębiem Lubin i 2-0 z Górnikiem Zabrze), ale kibice z pewnością bardziej pamiętają porażkę. 19 października do Gdańska przyjechał Lech Poznań i urządził sobie trening strzelecki, zwyciężając 4-1.
Wszyscy mamy nadzieję na przerwanie złej passy i postawienie pierwszego poważnego kroku w walce o europejskie puchary. Kolejna strata punktów na tym etapie sezonu może pogorszyć nastroje w drużynie, bądź odebrać nieco pewności siebie. Liczymy, że już w piątkowy wieczór będziemy mieć na koncie o trzy „oczka” więcej!