Pierwszym wzmocnieniem Lechii Gdańsk tego lata jest powrót do klubu Miłosza Kałahura. 24-latek jest wychowankiem Lechii i w rozmowie z nami przyznał, że powrót jest dla niego bardzo ważny, ale też niespodziewany. – Kiedy zadzwonił pierwszy telefon z Lechii, to było zaskoczenie – przyznał lewy obrońca.
Karolina Jaskulska, Lechia.net: Wracasz do klubu, którego jesteś wychowankiem, w którym spędziłeś wiele lat. Czy Ty czujesz się Lechistą z krwi i kości?
Miłosz Kałahur, obrońca Lechii Gdańsk: Oczywiście. Tata zabrał mnie na pierwszy mecz jak miałem 7 lat i śledziłem zawsze wyniki. Nawet jak nie byłem w Gdańsku, to mecz sobie gdzieś tam włączyłem. Lechia towarzyszyła mi przez całe życie.
Co dla Ciebie znaczy powrót do klubu, w którym się wychowywałeś?
To na pewno mnie cieszy. Lechia to duża marka. Może teraz będzie okazja pokazać się szerszej publiczności w Gdańsku i udowodnić, że zasługuję na to miejsce w składzie, mimo że kiedyś Lechia na mnie nie postawiła. Wracam do Gdańska, w moje rodzinne strony, a więc same pozytywy.
Jak była twoja pierwsza reakcja, kiedy zadzwonił telefon z Lechii?
Nie ukrywam, że kiedy zadzwonił pierwszy telefon z Lechii i usłyszałem, że klub jest zainteresowany moimi usługami, to było zaskoczenie. Wcześniej, kiedy Lechia grała jeszcze w Ekstraklasie, czy to zimą czy zeszłego lata, nie było zainteresowania. Ostatecznie jednak Lechia zdecydowała się na mnie postawić i wylądowałem w Gdańsku.
Lechia spadła i przychodzisz grać w I lidze. Czy to dla Ciebie jako człowieka związanego z Lechią ma jakieś znaczenie? I czy nie bałeś przyjść się do klubu, który w ostatnim czasie mierzył się z różnymi problemami?
Wydaje mi się, że nie ma to znaczenia. Lechia już wcześniej przecież zmagała się z różnymi problemami, nie tylko sportowymi. Jeśli klub chce na mnie postawić i jest okazja, aby pomóc drużynie, nawet w I lidze, to dla mnie jest to jasny sygnał, że warto tu wrócić.
Jak na 24 lata masz już spore doświadczenie – rozegrałeś 58 spotkań w I lidze. Czy też czujesz się doświadczonym piłkarzem?
Na pewno grając w Sandecji i Resovii trochę doświadczenia już zebrałem. Ale oczywiście przede mną pewnie jeszcze wiele okazji, aby grać. Jednak jak na swój wiek, wydaje mi się, że trochę już tę ligę znam.
A co charakteryzuje Ciebie jako piłkarza. Co Miłosz Kałahur może dać Lechii Gdańsk?
Na pewno lewa noga, podłączanie się pod akcje ofensywne. Jestem też dynamicznym zawodnikiem. Dzisiejsza piłka wygląda tak, że boczni obrońcy są coraz bardziej doceniani i potrzebni. To są na pewno takie atuty, które również ja mogę zaprezentować. Ponadto zawsze daje z siebie sto procent, gdziekolwiek bym grał i w jakim klubie bym występował, to zawsze będzie sto procent.
Za wami dwa tygodnie pracy pod okiem nowego trenera Szymona Grabowskiego. Jak ocenisz ten czas i jak podobają Ci się treningi z nowym szkoleniowcem?
Oceniam bardzo dobrze. Trener jest konkretny, zawsze bardzo dobrze przygotowany i z określonym planem, który nam przekazuje. Mówi i pokazuje nam jak grać i co powinniśmy grać i to jest bardzo fajne. Zaczął z wysokiego „C”, bez żadnych kompleksów, wiedząc, że jest tutaj dużo roboty do wykonania i tę robotę wykonuje. Więc bardzo pozytywnie.
Podczas twojego pierwszego pobytu w Lechii na lewej obronie byli m.in. Kuba Wawrzyniak czy Filip Mladenović. Uczyłeś się od nich dużo?
Kiedy młody chłopak wchodzi do takiej szatni, to zawsze się rozwija. Gdzieś tam na treningach podgląda się jakieś zagrania i wyciąga się wnioski. Dużo też z nimi rozmawiałem. Od takich zawodników to zawsze czysta przyjemność się uczyć.
Wspomniałeś o szatni. W 2018 roku Lechia miała w szeregach bardzo wielu doświadczonych graczy, dziś jest sporo młodzieży. Jak ty dziś się w niej czułeś – jako taki lider, starszy gracz czy wciąż jako młody piłkarz?
W szatni Lechii wciąż mamy dzisiaj wielu doświadczonych piłkarzy, którzy są takimi liderami. Ja oczywiście też staram się pomóc młodszym kolegom i służyć radami.
Kiedy grałeś w roczniku 99’ podobno nie byłeś zbyt wyróżniającym się graczem, a jednak z tych chłopaków zrobiłeś największy progres i dziś grasz w I lidze. Co doprowadziło Cię do miejsca, w którym dzisiaj jesteś?
Na pewno ciężka praca i to, że nigdy się nie poddawałem. Nie mnie oceniać, czy byłem wyróżniającym się zawodnikiem, jako młody chłopak, czy nie, ale gdzieś tam udawało mi się te szczeble kolejne pokonywać. No i determinacja. Wielu się poddawało i łamało, a ja dziś jestem tutaj.
Co dał Ci czas spędzony w Sandecji i w Resovii, oprócz wspomnianego już doświadczenia?
Tak jak powiedziałaś, przede wszystkim doświadczenie. Ale też nauczyłem się sporo życia i jak sobie w nim radzić. Dało mi to dużo, aby stać się też lepszym piłkarzem.
Ale debiutu w Ekstraklasie wciąż nie zanotowałeś…
Na pewno marzeniem każdego piłkarza jest gra w najwyższej klasie rozgrywkowej. Również moim. Mam nadzieję, że uda mi się to osiągnąć, być może z Lechią. Lechia to zasłużony klub, którego miejsce jest w Ekstraklasie. Zrobimy wszystko, żeby tam się znaleźć. Piłka jest na tyle nieprzewidywalna, że choć dziś nas tam nie ma, to za rok możemy tam być.
Zanim Ekstraklasa, to czekają Was zmagania w I lidze. Jakie stawiasz sobie cele indywidualne na sezon 2023/24?
Na pewno chcę łapać jak najwięcej minut, łapać kolejne doświadczenie i pomóc zespołowi. Chcemy wygrać, jak najwięcej spotkań i tak do tego podchodzę. Każdy mecz jest najważniejszy, a może jakieś takie bardziej precyzyjne cele ustalę sobie bliżej sezonu.
Może jakieś bramki też uda Ci się ustrzelić.
Pewnie. Liczby są ważne i mam nadzieję, że wszystko ułoży się tak, że uda się też te indywidualne statystyki śrubować.
Kończąc już, twój powrót do Lechii został bardzo pozytywnie odebrany przez kibiców, ludzi związanych z Lechią. Ty również czujesz się dobrze przyjęty?
Oczywiście. Dziś jest w klubie wciąż bardzo wiele osób, które pracowało, kiedy pięć lat temu odchodziłem. Zawsze można podejść, pogadać i to jest fajne. Jest mnóstwo wspomnień. Rodzina też zawsze była ze mną zawsze, gdziekolwiek bym nie był i są zadowoleni z każdej decyzji, którą podejmuję. Wszystko na razie się układa.
źródło: własne