- Trzeba powiedzieć jasno - Lechia to jeden z głównych faworytów do mistrzostwa Polski. W zeszłym sezonie gdańszczanie próbowali przekonywać, że kto inny jest faworytem, tak teraz to oni nim są. Trener Stokowiec kontynuuje swoją pracę, z tej drużyny nikt latem nie odszedł, a doszły wzmocnienia. To modelowy przykład budowy mocnego zespołu - powiedział trener Jagiellonii Białystok Ireneusz Mamrot.
- Widać w tej drużynie, że rywalizacja jest bardzo duża. Nie każdy z nowych zawodników od razu zaczął grać. Żarko Udovicić wprawdzie wywalczył sobie szybko miejsce w podstawowym składzie, ale wiemy, że z nami nie zagra. Jest za to z kolei Sławomir Peszko. W poprzednim sezonie Lechia takie absencje mocno odczuwała, a w obecnym ma również bardzo silną ławkę rezerwowych. Dla mnie to obok Legii główny kandydat do mistrzostwa Polski. Wiemy, że jest to mocniejszy zespół niż w zeszłym sezonie, ale uważam, że my dzisiaj również jesteśmy mocni - przyznał Mamrot.
W poprzednim sezonie Lechia grała z Jagiellonią czterokrotnie i wszystkie te mecze wygrała. - Horrorów nie lubię, ale Lechia fundowała nam też thrillery. Zwłaszcza mecz na PGE Narodowym siedzi w naszych głowach. Nie ma co o tym jednak myśleć. Powiedziałem drużynie, że to nie jest tak, że Lechia w tych meczach miała przewagę, stwarzała sobie wiele sytuacji, przez co wygrywała. To były spotkania, które wyglądały podobnie i teraz trzeba zrobić wszystko, aby tym razem wynik był inny. Niełatwo będzie to zrobić, ale wierzę, że pojedziemy do Gdańska z czystymi głowami. Jedziemy na trudny mecz, ale on też jest do wygrania - wspomniał trener Jagiellonii, któremu w pamięć zapadło szczególnie jedno spotkanie w Gdańsku.
- To jest wręcz niewiarygodne. Pamiętam między innymi spotkanie, które przegraliśmy w Gdańsku 2:3. Do przerwy Lechia nie oddała strzału celnego z gry, a strzeliła dwie bramki. Pierwszą po rzucie karnym, drugą po rykoszecie. Nie wolno jednak zabierać Lechii jednego - to bardzo dobrze zorganizowany zespół. Wszyscy zawodnicy pracują w defensywie, aby odebrać piłkę czy bronić w niskim pressingu. Organizacja gry tej drużyny stoi na wysokim poziomie, a godne uwagi jest również to, że gdańszczanie są bardzo skuteczni i nie potrzebują wielu sytuacji, żeby zdobyć bramkę. We wspomnianym meczu w Gdańsku mieliśmy zwłaszcza w pierwszej połowie ich zdecydowanie więcej, pamiętam dwie znakomite interwencje Zlatana Alomerovicia, a przegrywaliśmy 1:2. Bramkarze Lechii - Dusan Kuciak i Alomerović - popisywali się w tych spotkaniach interwencjami, przy których nikt nie miałby pretensji, gdyby piłka jednak wpadła do siatki. To jest już jednak za nami, w poniedziałek nie musimy grać ładnie, ale chcemy wygrać - podkreślił szkoleniowiec.
źródło: Jagiellonia Białystok / własne