Trener Jerzy Brzęczek jest spokojny o swoje stanowisko.
Po dwóch przegranych meczach ligowych, z Cracovią i Lechem, coraz więcej mówi się o tym, że w Lechii może nastąpić zmiana trenera.
- Nie wydaje mi się, żeby coś się tutaj zmieniło i myślę, że zostanę tu dłużej niż się niektórym wydaje - mówi Jerzy Brzęczek. - Sezon się nie zakończył. Jeszcze dwa tygodnie temu wszyscy żądali głowy trenera Berga a teraz piszecie o tym, że ma fantastyczny start, najlepszy od kilkunastu lat.
- Proszę zapytać autorów tekstów. Ja się koncentruję na mojej pracy. Gdy przychodziłem, zespół zajmował 14 miejsce, a skończył na 5. Zaczęliśmy nowy sezon może nie najlepiej, ale to nie oznacza, że wpadnę w panikę. Spokój to podstawowa rzecz - zapewnia.
- Nie będziemy oczywiście cieszyć się z porażek. Straciliśmy z Juventusem bramkę w ostatniej minucie, wcześniej z Lechem też, w poprzedniej rundzie z Jagiellonią trzy bramki w trzy minuty. Na pewno musimy popracować nad koncentracją. Tu musimy zareagować - dodaje Brzęczek. Zapewnia też, że mecz z Juventusem był wielką lekcją dla jego zespołu.
- Nie zawsze można grac z Juventusem, z finalistą Ligi Mistrzów. I z takimi gwiazdami. Dlatego to był dla nas bardzo pozytywny mecz - mówi Brzęczek - Taki mecz z takim przeciwnikiem zawsze musi coś dać. Widać ich zachowanie, szybkość, agresywność, poruszanie się boisku. Wcześniej czy później takie mecze zaczną procentować - mówi trener Lechii Gdańsk.
W meczu z Juve dał szansę kilku młodym zawodnikom. W podstawowym składzie wyszli mniej znani krajowej publiczności zawodnicy, jak choćby 16-letni Adam Chrzanowski, który zagrał w obronie. - Na pewno to wielki test. Rzuciłem kilku zawodników na głęboką wodę i wielu się nie utopiło. Odbieram to bardzo pozytywnie, na pewno będą z tego korzystać - mówi trener.
Źródło: wp.pl