Paweł Adamowicz nie odpuszcza zarządowi Naszego klubu, i publikuje kolejny felieton.
Zaniepokojenie to nie spektakl
Po moim wczorajszym tekście na blogu spółka Lechia Operator wydała oświadczenie. Lechii Operator zdecydowanie lepiej wychodzi tłumaczenie się z niepowodzeń niż zarządzanie stadionem. Wolałbym by było odwrotnie.
Niektóre z argumentów wytoczonych przez zarządcę stadionu dziwią. Na przykład: „Stadion według pierwotnych umów miał być gotowy 20 stycznia ub.r. Termin ten został przesunięty na 30 kwietnia 2011 r. Tymczasem Lechia Operator przejęła obiekt dopiero 5 sierpnia”. Pozwolenie na użytkowanie stadionu zostało wydane 18 lipca.2011, a Lechia Operator przejęła stadion 5 sierpnia. Po tym dniu prowadzone były jeszcze przez wykonawców zaległe roboty, lecz z obiektu można było korzystać zgodnie z jego przeznaczeniem.
Lechia Operator pisze dalej, że „operator stadionu odstąpił od kar umownych, jakich mógł w związku z tym domagać się od spółki BIEG 2012”. Z powodu tego opóźnienia został sporządzony aneks do umowy z Lechią Operator. Miał on charakter ugody, w której operator faktycznie zrzekł się naliczania kar za opóźnienie w przekazaniu mu stadionu (pierwotny termin przekazania to 30.06.2011), ale w zamian BIEG do końca roku 2011 obniżył operatorowi czynsz o 35 procent. „To Lechia Operator wzięła na siebie – piszą władze spółki – ciężar kilkunastomilionowych w skali roku kosztów utrzymania obiektu. W tym świetle zaległości rzędu dwustu tysięcy złotych nie mogą być porażające”. Wzięła na siebie? A czego dotyczyła umowa? Właśnie tego. To bierze na siebie każdy operator, każdy zarządca. I Lechia Operator doskonale wiedziała jaką umowę podpisuje. Wszak warunki przetargu na dzierżawę były jasne dla wszystkich – dzierżawca miał ponosić wszelkie koszty związane z utrzymaniem obiektu oraz płacić właścicielowi czynsz dzierżawny.
Zgodnie z biznes planem zarządcy pierwszy okres działalności operatora miał być deficytowy. Jednak to właściciel spółki powinien być przygotowany na odpowiednie zasilenie kapitałowe spółki w początkach jej działalności, by mogła działać zgodnie z przyjętym planem. Umowa na dzierżawę została podpisana we wrześniu 2010 i naprawdę było bardzo dużo czasu na rzetelne przygotowania do działalności operacyjnej (w tym budowania programu imprez na kolejne lata). Przesunięcie w oddaniu stadionu nie mogło aż w takim stopniu wpłynąć na komercjalizację oraz pozyskiwanie imprez. Operator pisze z dumą, że „kalendarz wydarzeń, które mają się odbywać na stadionie cały czas jest wzbogacany i rozszerzany”. Bardzo się z tego cieszę. Tylko dlaczego jest on tajny?
Ale najbardziej zdziwił mnie taki oto argument – „Trzeba pamiętać też o tym, że wiele aktywności na stadionie ogranicza turniej Euro 2012”. Inaczej jest na stadionach w Warszawie, Poznaniu i Wrocławiu? Tam jakoś to zarządcom stadionów to wydaje się mniej przeszkadzać.
Jedna konstatacja autorów oświadczenia jest zdecydowanie słuszna; „pamiętajmy też jednak o tym – piszą – że taki obiekt jak PGE Arena Gdańsk nie utrzyma się biznesowo bez silnego klubu piłkarskiego”. O tym także pisałem – wyniki sportowe klubu Lechia Gdańsk powodują, że używanie wobec niego określenia „silny klub piłkarski” jest, i nad tym naprawdę boleję, lekką przesadą. Mój głos w sprawie nieporadnego zarządzania stadionem władze spółki Lechia Operator nazywają „publicznym spektaklem”. Oczywiście można i tak. Mnie się wydawało, że mój tekst jest raczej wyrazem zaniepokojenia i troski.
źródło : www.adamowicz.pl