Kto czyta książki wie, że autorom czasem zdarza się popełniać błędy. W naszej sytuacji fatalny błąd w jednej z książek poświęconych piłce nożnej pozwolił poznać historię byłego piłkarza gdańskiej Lechii i Bałtyku Gdynia.

Kilka miesięcy temu Krzysztof Juras z Dziennika Bałtyckiego przeczytał w Encyklopedii Piłkarskiej Andrzeja Gowarzewskiego pt. „Mistrzostwa Polski Ludzie Fakty 1945-1962” biogram byłego bramkarza gdańskiej Lechii i gdyńskiego Bałtyku Marcina Potrykusa. Wynika z niego, że zmarł on 30 grudnia 1994 r. w niemieckim Brunszwiku. Tak się złożyło, że w tym niemieckim mieście mieszkają rodzice Krzyśka. Kiedy więc wybrał się na święta do rodziny, postanowił zajrzeć do książki telefonicznej, z nadzieją, że jest tam ktoś o nazwisku Potrykus. No, i rzeczywiście był.

- Poprosiłem mojego ojca by zadzwonił pod ten numer i dowiedział się, czy osoba, która się zgłosi ma coś wspólnego z Marcinem Potrykusem. Jakież było moje zdziwienie, kiedy dowiedziałem się, że mój tata rozmawiał z „duchem”, bowiem telefon odebrał… Marcin Potrykus, ten sam, którego w publikacji, o której wspomniałem dawno temu uśmiercono - mówi Krzysiek Juras.

20200229potrykus czyli uwierz w ducha db

Marcin Potrykus pierwsze piłkarskie kroki stawiał w tzw. „dzikich drużynach” w Nowym Porcie, następnie był pierwszy klub piłkarski, czyli KS Morski z Nowego Portu (nie mylić z MRKS Gdańsk - przyp. DB).

- Jako 16-latek stawiałem pierwsze poważne kroki piłkarskie - mówi „Dziennikowi Bałtyckiemu” pan Marcin, który także nie kryje zaskoczenia z powodu wiadomości...o swojej śmierci w 1994 roku.

- Trenowałem pod okiem wspaniałego człowieka i trenera Czesława Bartolika w gdańskiej Lechii, gdzie grałem do 1955 roku. W 1956 roku wraz z Bogdanem Adamczykiem trafiliśmy do Zawiszy Bydgoszcz w ramach odbywania zasadniczej służby wojskowej. On wrócił do Gdańska i Lechii, a moje losy potoczyły się inaczej - dodaje.

Po wojskowej piłkarskiej przygodzie w Zawiszy Marcin Potrykus reprezentował barwy lokalnego rywala - Polonii Bydgoszcz, by ostatecznie wrócić na Wybrzeże i piłkarską karierę zakończyć w Bałtyku Gdynia. W 1972 r. w ramach łączenia rodzin wyjechał on wraz z rodziną do Brunszwiku, gdzie do teraz mieszka wspólnie z małżonką.

Przyznacie sami, historia bardzo ciekawa. Znając życie, jeszcze wiele takich przed nami. Marcin Potrykus jest przecież jednym z około 1600 piłkarzy Lechii, których mamy uwiecznionych na stronie. Do rodzin wielu z nich do tej pory nie udało się dotrzeć. Brakuje nam zdjęć, informacji o datach i miejscu urodzenia, karierze zawodowej czy też daty śmierci.

I co najważniejsze to właśnie dzięki Andrzejowi Gowarzewskiemu, który robi ogromną robotę dla piłki nożnej w Polsce, zbadaliśmy i wyprostowaliśmy dzieje Pana Marcina, który nie był przecież pierwszoplanowym bramkarzem Biało-Zielonych. Jednak jak widać w poniższych statystykach, zaprezentowanych właśnie w jednej z publikacji wydawnictwa GiA jest liderem klasyfikacji "Na ZERO w procentach".

20200229potrykus statystyki

Mamy więc nadzieję, że ta ciekawostka zachęci innych kibiców do zarażenia się badaniem historii Lechii Gdańsk. Wielu z Was to rodziny, znajomi, sąsiedzi, dzieci, wnuki byłych piłkarzy Lechii.

My na stronie stworzyliśmy narzędzie, dodaliśmy wszystkich (mamy nadzieję) piłkarzy i trenerów, wszystkie mecze. Ale niestety jest dużo braków, które czekają na uzupełnienia. Każdy z Was może pomóc! Wystarczy np. skorzystać z poniższej wyszukiwarki (jest ona jeszcze w fazie testów i osobno wyświetla każdą osobę jako piłkarza "person" i jako trenera "staff" - trzeba zatem kliknąć we właściwy wynik wyszukiwarki) 

A Panu Marcinowi życzymy dużo, dużo zdrowia!!

źródło: Dziennik Bałtycki / własne

O AUTORZE
DarioB
Author: DarioB
Badacz Historii Lechii
Z portalem Lechia.net związany od 2003 roku. Wcześniej głównie foto, obecnie archiwa oraz badanie historii Lechii Gdańsk.
Ostatnio napisane przez autora