lechia

Do naszej redakcji trafił właśnie bardzo ciekawy list, który poniżej w całości publikujemy. List ten doskonale będzie się Wam zapewne czytało po meczu Polska-Francja, który pokazał inny obraz kibicowania. Zachęcamy od razu do merytorycznej dyskusji.

Nazywam się Edwin Kuffel.
Jestem kibicem gdańskiej Lechii, a także autorem cyklu felietonów "A my swoje", które na swoich internetowych  "łamach" zamieszcza Gazeta Wyborcza.

Poniższy tekst, wyjątkowo nie będzie dotyczył Lechii. Nie będzie miał nawet wiele wspólnego z piłką nożną.
Parę miesięcy temu sam bym nie uwierzył, że tematem, którym się dziś będę zajmował będzie...polityka. Straszne. Każdy, kto mnie zna, wie, że politykę skrzętnie omijam, a mieszania jej ze sportem wręcz nie toleruję.

Nie chciałem tego.
To świat polityki nieproszony wlazł z buciorami w ten skrawek rzeczywistości, który jest dla mnie czymś wyjątkowym i ważnym. To nikt inny, tylko politycy właśnie próbują zniszczyć ruch kibicowski, który jest częścią także mojego życia. Nigdy nie interesowały mnie czyjeś poglądy czy sympatie polityczne, było mi obojętne, czy ktoś popiera PIS czy PO, ważna była  dla mnie zawsze tylko Lechia, której kibicuję od dziecka.

Nie potrafię jednak milcząco akceptować wprowadzania kolejnych absurdalnych, za to coraz bardziej represyjnych przepisów. Nie godzę się na to, by niekompetentni pod każdym względem działacze PZPN zabraniali mi wyjazdów na mecze mojego klubu w imię swojego widzimisię, które szumnie nazywają prewencją. Nie zgadzam się na zatrzymania, mandaty i zakazy stadionowe za nazwanie premiera Donalda Tuska "matołem". Określenie to wprawdzie nie jest zbyt pochlebne, ale też niejeden uczeń  z powodu źle odrobionego zadania usłyszał w szkole krótko i zwięźle: "ty matole !".
Czy zdarzyło się, żeby jakiś nauczyciel został w jakikolwiek sposób ukarany za użycie słowa "matoł" ? Notabene, uważam, że premier Tusk baaardzo źle odrabia niektóre ze swych zadań.
Nie chcę też akceptować w swoim ojczystym kraju standardów panujących na Białorusi. Mam dość traktowania kibiców jako potencjalnych przestępców. Mam dość kłamstw i manipulacji mediów. Przykładów podawać nie będę. Ten tekst jest adresowany do kibiców, którzy znają setki takich przykładów.
Nie będę też szukał odpowiedzi na pytanie, dlaczego w momencie gdy na polskich stadionach jest bezpiecznie, jak nigdy dotąd, ktoś rozpętał tę niezrozumiałą krucjatę przeciwko nam.

Wszyscy, którzy są w stanie samodzielnie myśleć, wiedzą doskonale, dlaczego. Za parę miesięcy wybory...

Jednak zamiast rozpaczać i narzekać na otaczającą mnie rzeczywistość postanowiłem, że przynajmniej spróbuję coś zrobić. Na początek zadałem sobie pytanie: jak skutecznie walczyć z politykami? Odpowiedź: ich własną bronią!

Po wnikliwej analizie sytuacji zdecydowałem się na nawiązanie kontaktu z Unią Polityki Realnej. Ja się okazało na spotkaniu z Panem dr Bartoszem Jóźwiakiem, prezesem Unii Polityki Realnej ,nie pomyliłem się.  Wprawdzie Pan Jóźwiak jest kibicem Lecha , ale...w tym wypadku to bez znaczenia. Efektem szeregu długich rozmów i wymiany poglądów są wspólne postulaty. Dodam, że od dziś zostaną one wpisane w oficjalny program wyborczy UPR, a prezes Jóźwiak dał słowo, że będą miały absolutnie priorytetowy charakter.

Niektóre z tych postulatów to:
- Zaprzestanie stosowania zakazanej przez Konstytucję odpowiedzialności zbiorowej. Koniec z zamykaniem stadionów czy zakazem wyjazdów dla grup zorganizowanych. Karać należy surowo, ale tylko osoby popełniające konkretne przestępstwo (wykroczenie).

- Koniec z profilaktyką w myśl, której każdy kibic jest przestępcą. Zgodnie zasadą prawa rzymskiego i tradycją prawną cywilizacji europejskiej, winny jest dopiero ten, kogo Sąd skaże prawomocnym wyrokiem. Chcącemu nie dzieje się krzywda.

- Zniesienie tzw. zakazów klubowych. Kluby nie powinny być podmiotem, od którego wymaga się wymierzania jakichkolwiek kar (np. klubowe zakazy stadionowe), od tego są Sądy Powszechne. Państwo nie ma prawa swoich ustawowych obowiązków, przerzucać na inne podmioty.

- Stworzenie na stadionach sektorów tzw. Ultras (jeden sektor na stadion), na których to sektorach, należy umożliwić kontrolowane tworzenie opraw meczowych, przy użyciu tzw. „sektorówek". Kibice tam uczęszczający, z własnego wyboru, powinni mieć w tym celu prawo do oglądania meczu na stojąco i bez przyporządkowanego miejsca. Dodatkowo wyznaczone, przeszkolone i odpowiednio oznakowane osoby powinny mieć możliwość używania środków pirotechnicznych (race). Odpowiedzialność za porządek w takim sektorze ponosić winna grupa osób zarządzających daną, sformalizowaną, grupa Ultras (powinno to być uzgodnione, w ramach stosownej umowy, z organizatorem, który i tak musi zapewnić zabezpieczenie przeciwpożarowe imprezy).

Sytuacja taka doprowadzi do uporządkowania całości dopingu i kto chce, będzie dobrowolnie w takich sektorach przebywał, kto nie, będzie miał do dyspozycji większość stadionu.
Przy obecnym poziomie polskiej piłki, ciekawe oprawy, to często większy magnes do przyjścia na stadion dla dużej części  publiczności, niż sam mecz. Dodatkowo sformalizowane grupy ultras to zrzeszenia skupiające dużą ilość członków, dla których uczestnictwo w takiej formie dopingu jest pasją, której poświęcają się także na co dzień, choćby zdobywając pieniądze na swoją działalność (np. w Gdańsku dotacje na działalność tej grupy znalazły się nawet ze środków UE). Pasje należy wspierać, a nie niszczyć! Zaś spychanie tej formy kibicowania do podziemia spowoduje jedynie zaistnienie zupełnie niekontrolowanych formy opraw meczowych we wszystkich sektorach.

- Wolność słowa. Stadion jest miejscem publicznym i częścią RP, dlatego powinna panować na nim  konstytucyjna zasada wolności wyrażania poglądów i opinii. Należy zakazać jakiejkolwiek ingerencji w treść wywieszanych flag i transparentów, o ile nie łamią one obowiązującego prawa (tu w rozumieniu: prawa po korektach Kodeksu Karnego, postulowanych w punktach 1 – 3). Kibice są takimi samymi obywatelami jak wszyscy inni i przysługują im te same prawa.

-  Zniesienie zakazu sprzedaży i spożywania piwa na stadionach. Spożywanie legalnie produkowanych i rozprowadzanych napojów nie jest przestępstwem. W całej Europie nie ma takiego zakazu. Jest to jedynie kolejny absurd polskiego ustawodawstwa.

Reasumując, zawsze uważałem i nadal uważam, że kibice powinni być apolityczni. Ale dziś sytuacja jest wyjątkowa. Musimy powalczyć o swoje prawa.  Może to właśnie jest nasza szansa upomnienia się o nie? Może do polityków nasz głos dotrze dopiero wtedy, kiedy będzie przekazany przez innych polityków.

Argument, że  to nie ma sensu, bo na scenie politycznej liczy się dziś tylko PO i PiS ma tak długo znaczenie, jak długo będziemy w to wierzyć ku uciesze jednych i drugich. Ktoś powie, że UPR walczy o nasze prawa, bo liczy na głosy kibiców. Zapewne po części tak jest. Ale  co z tego? Przynajmniej spróbujmy!

Media, jak się można domyślić, zapewne nie będą zbyt ochoczo rozpowszechniały naszych postulatów, dlatego jeżeli się z nimi zgadzasz i je popierasz, zajmij się tym sam.

Pozdrawiam wszystkich Kibiców.
Edwin Kuffel

O AUTORZE
DarioB
Author: DarioB
Badacz Historii Lechii
Z portalem Lechia.net związany od 2003 roku. Wcześniej głównie foto, obecnie archiwa oraz badanie historii Lechii Gdańsk.
Ostatnio napisane przez autora