Oflagowanie polskich stadionów jest tym, co w głównej mierze wyróżnia polską scenę kibicowską od innych. Flagi szyte, malowane, czy też drukowane, niejednokrotnie godne nazwania dziełami sztuki stanowią dla nas największą i najbardziej pielęgnowaną wartość klubową. Chciałbym przedstawić przynajmniej cześć biało-zielonego skarbca płócien, jako że wszystkich nie pomieściłby niejeden magazyn klubowy.
Flagi zrobione kilkanaście bądź nawet kilkadziesiąt lat temu, poddane próbie czasu być może nie prezentują się aż tak okazale, jak flagi dopiero co powstałe, ale dla prawdziwego kibica właśnie dzięki temu stanowią dobro chyba najwyższe. Poprzez swoją wieloletnią wędrówkę po stadionach stanowią jakże namacalny dowód łączenia pokoleń zasiadających kiedyś na Traugutta 29 a obecnie na nowym stadionie w Letnicy. Cześć z różnych względów nie przetrwała do dzisiejszych czasów, ale także sporo z nich jest w dobrej formie i wciąż co jakiś czas opuszczają mury magazynu, aby zawisnąć na płocie. Do takich flag na Lechii z pewnością należą „Lechia Pany” i „Lechia Karwiny”, które są widoczne na niemalże wszystkich meczach Lechii.
Ze starszych flag nie można również zapomnieć o „Forza Lechia”, „Lechia Pride of Gdańsk”, „Biało-Zieloni”, ”Lechia Gdańsk Forever”, czy też starych flagach dzielnicowych „Chełm”, „Orunia” z konfederatką, „Oliwa”, „Morena”, które często zastąpione zostały nowszymi projektami.
Jak wiadomo, dużą część naszego magazynu stanowią flagi patriotyczne, ściśle związane z naszą historią, tradycją, naszym miastem oraz walką z poprzednim ustrojem. „Warchoły Lechistanu”, „My Tworzymy Historię”, „Bóg Honor Ojczyzna - Lechia Gdańsk”, „Bóg Honor Ojczyzna” w barwach narodowych, „Kolebka Solidarności”, „Lechia Gdańsk - Precz z Komuną”, czy „Polski Bastion Prawicy”. Niejedna z tych nich jest prawdziwą solą w oku władz PZPNu. Ileż to razy chcąc wywiesić flagę „Precz z Komuną” czy „Polski Bastion Prawicy” trzeba było stoczyć niemalże bój z delegatem. Czasem walka ta, jak podczas październikowego spotkania w Gliwicach nie przynosi efektu, ale nie brakuje też zwycięstw.
Takim na pewno można nazwać szeroką publiczną debatę, na temat „Bastionu Prawicy”, która zakończyła się naszym bezapelacyjnym zwycięstwem i władze piłkarskie ostatecznie przyznały, że bezzasadne były jakiekolwiek zarzuty pod adresem tej flagi. Było to zapewne jedno z ważniejszych wydarzeń w tamtym roku, które doprowadziło do zniesienia jakichkolwiek zastrzeżeń ze strony Komisji Ligi, jak i Związku odnośnie prezentowania na polskich stadionach treści patriotycznych.
Będąc przy „Polskim Bastionie Prawicy” trzeba wspomnieć o haniebnym występku bezdomnych zza Sopotu. Okradając nasz magazyn 11 kwietnia 2007 roku upadli jeszcze niżej niż mogliśmy sobie wszyscy wyobrazić. Ich frustracja wynikająca z ciągłych strat eksplodowała w taki oto sposób, pozbawiając nas w kompletnie bezhonorowy sposób 23 flag, w tym „Polskiego Bastionu Prawicy”. Tą jakże ważną flagę postanowiło odtworzyć SKLG „Lechiści”. Jako, że flagi zostały ukradzione, to taki krok był z oczywistych względów zrozumiały. Podobnie jak „Bastion…” na nowo zrobione zostały choćby flagi „Sopot” i „Trójmiasto”. W wyniku kradzieży na płocie nie mogą zawisnąć takie okazy jak flaga na 30-lecie zgody ze Śląskiem, „Lechia Gdańsk Hooligans”, „Wierni Miastu i Klubowi”, „Żabianka”, czy też „Ultras Lechia”.
Jeszcze parę lat temu działania władz polskiej piłki nie były aż tak rygorystyczne i możliwe było prezentowanie na flagach różnych haseł, często tworzonych, aby tylko komuś zagrać na nosie. Z pewnością do takich należy nasza flaga „Tradycja nas zobowiązuje”. Wraz ze wzrostem rygoryzmu, delegaci coraz częściej dawali o sobie znać, pod pozorem szeroko pojętej walki z agresją i rasizmem uzurpowali sobie prawo do decydowania o tym, co może, a co nie może wisieć na płotach. Najczęściej wysuwane przez nich zarzuty pod adresem najróżniejszych flag były rozumiane tylko przez nich samych oraz pozostałych ludzi z PZPNu.
Szczytem debilizmu był incydent z powszechnie znanym i „docenianym” za swoje poczynania delegatem Tomaszewskim, który zabronił wniesienia na stadion flagi Pomezanii Malbork twierdząc, że dłonie w herbie klubu symbolizują dyskryminację rasową i że takowy klub jak Pomka w ogóle nie istnieje. Po wielu naszych staraniach i tłumaczeniach pan z epoki spod znaku sierpa i młota dopiero po wyczytaniu na Internecie, że Bractwo Piłkarskie Pomezania Malbork rzeczywiście istnieje i legitymuje się takim herbem, opamiętał się w swoich działaniach i flaga została dopuszczona.
W zdecydowanej mniejszości są dzisiaj flagi malowane, a jedną z nich jest flaga „Lechiści”, która swój niedoszły debiut meczowy miała mieć podczas spotkania Wisły z Feyenordem w Rotterdamie. Malowana na stole bilardowym, przy której ostatnie posunięcia na maszynie miały miejsce na minutę przed odjazdem do Holandii, a flaga tak naprawdę mogła sobie wyschnąć dopiero w hotelu w Amsterdamie, gdzie w centrum miasta po raz pierwszy została zaprezentowana. Co prawda nasze dotarcie na De Kuip było zbyt późne, dlatego oficjalny debiut miał miejsce na T29. Może nie każdy mecz jest dla niej okazją do pokazania się, ale kiedy już zawiśnie godnie reprezentuje biało-zielone barwy.
Wiadomo, że teraz po przeprowadzce na nowy stadion, przyszło opuścić nasz odwieczny dom na Traugutta (być może nie na wszystkie mecze), a specyfiką nowego obiektu jest brak ogrodzenia, który w jakimś stopniu może nam ograniczyć możliwość dumnego prezentowania naszych barw. Nie dopuszcza nikt jednak do siebie myśli, że na nowym stadionie mogłoby kiedykolwiek zabraknąć flag Lechii, bo to nie tylko kawałek płótna z napisem, który grozi zasłonięciem nazwy sponsora jakby mógł rzec laik, to po prostu nieodłączna część Lechii, część nas kibiców i naszej kibicowskiej tożsamości!!!
Źródło: Lwy Północy