Raport meczowy: Gedania Gdańsk - Lechia Gdańsk | Kolejka 27 | 2003/04 IV Liga - Gr. pomorska
2003/04 IV Liga - Gr. pomorska2003/04 IV Liga - Gr. pomorska

Gedania Gdańsk vs Lechia Gdańsk
4 3

Więcej info

Data meczu: środa, 19 maj 2004
Godz. meczu: 18:00 h
Sędzia: Tomasz Cwalina
 
Widzów : 4.000

Skład wyjściowy

Bramkarz
Obrońca
Pomocnik
Napastnik

Pierwszy trener

Zmiany

    Oś czasu

    Min. zmiany 46 ::<img src='/images/com_joomleague/database/events//in.png' />Marek Wasicki <br> <img src='/images/com_joomleague/database/events//out.png' />Paweł Żuk Min. zmiany 46 ::<img src='/images/com_joomleague/database/events//in.png' />Jakub Gronowski <br> <img src='/images/com_joomleague/database/events//out.png' />Łukasz Ciucias GOL Min. 67 ::<img src='/images/com_joomleague/database/persons/wasicki_marek.jpg' height='40' width='40' /><br />Marek Wasicki GOL Min. 62 ::<img src='/images/com_joomleague/database/persons/widzicki_marek.jpg' height='40' width='40' /><br />Marek Widzicki GOL Min. 49 ::<img src='/images/com_joomleague/database/persons/blawat_jakub.jpg' height='40' width='40' /><br />Jakub Bławat Żółta kartka Min. 0 ::<img src='/images/com_joomleague/database/persons/gasiorowski_marcin_2.jpg' height='40' width='40' /><br />Marcin Gąsiorowski Żółta kartka Min. 0 ::<img src='/images/com_joomleague/database/persons/matuk_slawomir.jpg' height='40' width='40' /><br />Sławomir Matuk

    Wydarzenia


     Podsumowanie

    Bramki (Gedania):

    Szymański 7’, Cirkowski 75’, Andrzej Borowski 81’, 90+2’głową

    Żółta Kartka (Gedania):

    Cirkowski, Mazurkiewicz, Podgórniak

    Skład (Gedania):

    Biecke - Mazurkiewicz (70’Bubienko), Górski, Witt, Cirkowski, Szymański, Broner, Hering (64’Podgórniak), Adamus (81’Stencel), Borowski, Hartman (67’Laskowski)

    Relacja (Lechia.gda.pl):

    Derby Gdańska za nami. Skalę emocji, jakie piłkarze zafundowali kibicom, można porównać do jazdy kolejką górską. Nastroje trybun falowały od początkowego zwątpienia do chwil euforii, zakończonych jednak wielkim rozczarowaniem. Strzelając trzy bramki w meczu rozgrywanym na własnym terenie nie można go przegrać. Prowadząc na kwadrans przed ostatnim gwizdkiem arbitra dwoma bramkami, przy założeniu, że remis to też wynik korzystny, nie można schodzić za kilka chwil do szatni z opuszczonymi głowami. Długo by jeszcze wymieniać czego to nie można, a co stało się jednak faktem środowego wieczoru. O III ligę przyjdzie Lechii walczyć do końca rozgrywek.

    Nie ulega wątpliwości, że mecz Gedanii z Lechią był świetnym widowiskiem. Szczególnie druga połowa okraszona sześcioma bramkami mogła się podobać. Spotkały się dwie zdecydowanie najlepsze czwartoligowe jedenastki, co było widać na boisku. Aż szkoda, że jedna z nich mając skład pozwalający na spokojne granie klasę wyżej spędzi kolejny sezon drepcząc w miejscu, czyli nadal w lidze czwartej. Inicjatywa wciąż pozostaje po stronie biało-zielonych, ale kolejne mecze trzeba już bezwzględnie wygrywać. Nie patrząc za siebie i szybko zapominając o prestiżowym niepowodzeniu.

    O ile nie można mieć większych pretensji do naszych formacji ofensywnych, to wobec faktu utraty aż czterech bramek ostrze krytyki musi uderzyć w tyły. Po meczu wśród kibiców powszechne było rozczarowanie przede wszystkim postawą Piotra Opuszewicza. W największym stopniu zaważyła na tym ostatnia akcja meczu, gdy mijając się z piłką zawalił ostatniego, decydującego o losach meczu gola. Nasz bramkarz w dotychczasowych spotkaniach tak naprawdę nie przeszedł poważnej próby, bo zwykle dla naszych rywali problemem było już przebicie się przez pomoc Lechii. W meczu na szczycie, gdzie miał okazję wykazania się swoimi umiejętnościami - po stracie pierwszej bramki, przy której niewiele miał do powiedzenia i późniejszych kilku bardzo dobrych interwencji - w końcówce zawiódł.

    Pierwsza godzina środowego meczu to deja vu jesiennych derbów. Znów ulewa nad stadionem, która odwiodła chyba sporą grupę kibiców od wyjścia z domów. Bo mimo środowego terminu frekwencja na Traugutta trochę rozczarowała, co jednak w niczym nie przeszkodziło w stworzeniu świetnej atmosfery na trybunach. Tak jak w pierwszym meczu z Gedanią, to rywale schodzili na przerwę prowadząc i nawet strzelec bramki był ten sam. Potem 2:1 dla Lechii i przerabiany już raz schemat zburzył Marek Wasicki, strzelając trzecią bramkę dla "gości".

    Pierwsze słowo w meczu należało do Lechii, bo już w pierwszej minucie ofensywną akcję zakończoną strzałem skonstruował Marek Widzicki. Szybko jednak do głosu doszli gospodarze wywalczając najpierw róg, następnie nieskutecznie wykonując z około 30 metrów rzut wolny. Wreszcie w 7 minucie przerzucona z lewej strony pola karnego piłka trafia do niekrytego Marcina Szymańskiego, którego nie upilnował Paweł Żuk. Ten mając przed sobą tylko Opuszewicza silnie uderza w krótki róg, nie dając naszemu bramkarzowi szans na obronę. Kilka minut później nasza obrona została rozklepana ponownie: gedaniści podciągnęli akcje w obręb naszego pola karnego, piłka została wycofana na 25 metr do mającego dużo swobody zawodnika, który huknął nad poprzeczką. Szansę na wyrównanie biało-zieloni stworzyli sobie po kwadransie gry. Po dośrodkowaniu Łukasza Ciuciasa wprost na głowę Widzickiego futbolówka przeszłą tuż obok słupka. W 23 minucie tylko interwencja Kamila Biecke zapobiegła utracie gola przez Gedanię po strzale Janusza Melaniuka z okolic linii pola karnego. Pięć minut później ten sam zawodnik po otrzymaniu podania od Tomasza Borkowskiego uderza z 25 metrów tuż obok bramki. Do końca tej części gry Lechia posiada lekką przewagę, próbując bez sukcesu doprowadzić do wyrównania.

    Po przerwie Lechia wybiegła na murawę w zmienionym, bardziej ofensywnym zestawieniu. Do osamotnionego w ataku Jakuba Bławata dołączył Marek Wasicki. Gra naszym wyraźnie zaczęła się układać, a bramka na 1:1 wisiała w powietrzu. Już pierwsza akcja mogła zakończyć się sukcesem gdyby Maciej Kalkowski ze skrzydła podał ciut lżej do jednego z partnerów. Za chwilę wychodzącego na czystą pozycję Melaniuka żaden z kolegów nie obsłużył celnym dograniem piłki. Ta sama minuta i w trudnej sytuacji w polu karnym strzał oddaje Wasicki, jednak zbyt lekki by pokusić się o trafienie. W 49 minucie w końcu pada bramka. Po kornerze Widzicki dogrywa piłkę głową do Bławata, który z bliska wyrównuje główką. Lechiści idą za ciosem. W 58 minucie Wasicki ładnie dogrywa do Bławata, któremu piłkę z nogi ściąga Biecke. W 62 minucie wrzutka "Kalki" ze skrzydła trafia na głowę Widzickiego i Lechia obejmuje prowadzenie. Cztery minuty później z okolic środka boiska akcję rozpoczyna Widzicki. Raz za razem wydaje się, że za chwilę zgubi prowadzoną przy nodze futbolówkę, tymczasem mija jednak kolejnych przeciwników. Wreszcie podaje do Jakuba Gronowskiego, a ten z 15 metrów uderza na bramkę. Broniąc Biecke wypluwa piłkę przed siebie, na co czekał tylko Wasicki. Dobiega do niej i pakuje ją do praktycznie pustej bramki. 3:1 dla Lechii! W tym momencie szalejące z radości trybuny skandują "Na kolana!".

    Gedania faktycznie jest na kolanach, ale w ciągu 15 minut potrafi z nich powstać. 75 minuta i rzut rożny dla gospodarzy. Piłkę lekko trąca jeden z gedanistów i spokojnie biegnie w pole karne. Przy futbolówce pozostaje Marek Cirkowski i kiedy wszyscy oczekują, że za chwilę wykona tradycyjne dośrodkowanie, ten wykopuje piłkę przed siebie, sam do niej dobiega i finalnie pakuje ją w bramce Opuszewicza. 81 minuta przynosi wyrównanie. Po płaskim strzale Gedanii wprost w Opuszewicza, nasz bramkarz wybija piłkę pod nogi Andrzeja Borowskiego, co musiało zakończyć się bramką. W drugiej minucie doliczonego czasu gry nasi rywale zadają cios ostateczny. Zamieszanie na polu karnym próbuje wyjaśnić Opuszewicz, wychodząc tyleż odważnie, co nierozważnie daleko od bramki do piłki. Mija się z nią, a wiedzący gdzie się znaleźć w takich sytuacjach Borowski strzela głową do siatki. Sędzia nie pozwala już wznowić gry.