Raport meczowy: Cartusia Kartuzy - Lechia Gdańsk | Kolejka 4 | 2003/04 IV Liga - Gr. pomorska
2003/04 IV Liga - Gr. pomorska2003/04 IV Liga - Gr. pomorska

Cartusia Kartuzy vs Lechia Gdańsk
1 3

Więcej info

Data meczu: sobota, 23 sierpień 2003
Godz. meczu: 17:00 h
Sędzia: Sebastian Lewczuk
 
Widzów : 1.000

Skład wyjściowy

Bramkarz
Obrońca
Pomocnik
Napastnik

Pierwszy trener

Zmiany

    Oś czasu

    Min. zmiany 75 ::<img src='/images/com_joomleague/database/events//in.png' />Janusz Melaniuk <br> <img src='/images/com_joomleague/database/events//out.png' />Bartłomiej Stolc Min. zmiany 77 ::<img src='/images/com_joomleague/database/events//in.png' />Mariusz Łukowski <br> <img src='/images/com_joomleague/database/events//out.png' />Paweł Żuk Min. zmiany 82 ::<img src='/images/com_joomleague/database/events//in.png' />Łukasz Ciucias <br> <img src='/images/com_joomleague/database/events//out.png' />Przemysław Urbański Min. zmiany 86 ::<img src='/images/com_joomleague/database/events//in.png' />Jakub Gronowski <br> <img src='/images/com_joomleague/database/events//out.png' />Zbigniew Kobus GOL Min. 59 ::<img src='/images/com_joomleague/database/persons/szutowicz_marek.jpg' height='40' width='40' /><br />Marek Szutowicz GOL Min. 44 ::<img src='/images/com_joomleague/database/persons/kobus_zbigniew.jpg' height='40' width='40' /><br />Zbigniew Kobus GOL Min. 12 ::<img src='/images/com_joomleague/database/persons/kobus_zbigniew.jpg' height='40' width='40' /><br />Zbigniew Kobus Żółta kartka Min. 0 ::<img src='/images/com_joomleague/database/persons/gasiorowski_marcin_2.jpg' height='40' width='40' /><br />Marcin Gąsiorowski

    Wydarzenia


     Podsumowanie

    Bramka (Cartusia):

    Cybulski 38’wolny

    Czerwona Kartka (Cartusia):

    67’P.Jankowski, 67’J.Grembocki

    Skład (Cartusia):

    Ł.Jankowski - M.Niklas (53’P.Jankowski), Małecki, Cybulski, P.Pytka, Waniuga (61’Grembocki), A.Gliński, Supernak (34’Przybyszewski), Klaman, Młyński, Grota

    Relacja (Lechia.gda.pl):

    Około 650 kibiców Lechii pojechało do Kartuz na szlagierowo zapowiadające się spotkanie z Cartusią i doświadczyło największego w ostatnim czasie uczucia satysfakcji. Biało-zieloni wygrali, zdetronizowali dotychczasowego lidera i sukcesywnie pną się w górę tabeli. Po raz kolejny swoje nieprzeciętne umiejętności zaprezentował Zbigniew Kobus, który dwukrotnie wpisał się na listę strzelców, a dodatkowo pokazał również kilka bardzo przebojowych akcji. Przełamano się wreszcie w kwestii skuteczności - Marek Szutowicz strzelił pierwszą bramkę w bieżących rozgrywkach IV ligi. Na dobrą sprawę mecz zakończył się w 66 minucie, gdy sędzia wyrzucił z boiska dwóch piłkarzy Cartusii i odrobienie przez gospodarzy dwubramkowej już wówczas straty stało się niewykonalne.

    Największym zmartwieniem nie tylko trenera Jerzego Jastrzębowskiego była jak dotąd skuteczność piłkarzy grających w barwach Lechii. Przed spotkaniem z Cartusią miała więc prawo wprowadzić w lepszy nastrój wiadomość, iż do gry po kontuzji wraca Bartłomiej Stolc. Najlepszy bombardier Lechii ostatnich sezonów nie zaliczył wprawdzie rewelacyjnego występu, w jego grze widać było sporo zaległości treningowych, ale występ odniósł skutek. To on pomógł przełamać się Markowi Szutowiczowi, asystując przy jego bramce.

    Niemniej jednak najjaśniejszą postacią meczu znów oczywiście okazał się Zbigniew Kobus. Piłkarz posiadający drugoligowe umiejętności marnuje się w IV lidze, ale z korzyścią dla Lechii. To Kobus, mimo że grał w linii pomocy, stwarzał największe zagrożenie bramkowe. Energicznie przebijał się przez kartuską defensywę, walił na bramkę niczym z armaty i budził wśród rywali strach, gdy tylko brał futbolówkę w obroty.

    Już w 8 minucie Kobus pozwolił poważnie wykazać się bramkarzowi Cartusii, a w 12 minucie nie dał mu szans. Zza pola karnego pięknie uderzył w długi róg i chociaż Łukasz Jankowski wyciągnął się jak struna, to nie był w stanie nic poradzić - Lechia objęła prowadzenie. W 28 minucie Kobus wprowadził widzów w zachwyt po fantastycznym uderzeniu z przewrotki, ale niestety trafił tylko w słupek. Chwilę później mocno kropnął nad poprzeczką. Wreszcie w 44 minucie sędzia podyktował rzut wolny pośredni w polu karnym dla gdańszczan. Tomasz Borkowski lekko wystawił piłkę Kobusowi, który znalazł w murze lukę i z 14 metrów wpakował piłkę do siatki.

    Była to bramka na 2:1, gdyż pięć minut wcześniej Cartusia zdołała wyrównać stan rywalizacji. Gdy tylko z zachmurzonego nieba zaczęły spadać pierwsze krople deszczu, arbiter dopatrzył się faulu Sławomira Matuka na 19 metrze. Do piłki podszedł jeden z autorów wielkich sukcesów Lechii w latach 80., 41-letni Aleksander Cybulski. Silnie uderzył obok prawdopodobnie źle ustawionego muru i piłka znalazła się w bramce. Mateusz Bąk nawet nie drgnął.

    Wcześniej Cartusia miała znacznie lepszą okazję, ale Bąk świetnie wybronił strzał z bliskiej odległości. Zdecydowanie groźniejsza była jednak Lechia. Marek Widzicki w przeciągu minuty mógł dwukrotnie wpisać się na listę strzelców głową, okazje na strzelenie bramki miał też Szutowicz, który już na samym początku meczu został psychicznie wsparty dopingiem przez skandujących jego nazwisko kibiców. W drugiej połowie mógł wreszcie zaznać długo oczekiwanej radości ze zdobycia gola. W 51 minucie uderzenie Borkowskiego sparował bramkarz, a "Szuto" pospieszył ze skuteczną dobitką. Sytuacja niczym z kwietniowego Polanka-Lechia i reakcja sędziego również identyczna - spalony. W 59 minucie wątpliwości już jednak nie było. Stolc posłał płaskie podanie w pole karne, a Szutowicz z pierwszej piłki zdecydowanie trafił do bramki.

    Czy Cartusia była w stanie w pół godziny odrobić dwubramkową stratę? Raczej nie - defensywa Lechii nie dopuszczała do większego niebezpieczeństwa pod bramką Bąka, który zresztą, gdy było trzeba, interweniował bardzo pewnie. W 66 minucie gospodarze stracili ostatnie nadzieje. Najpierw sędzia pokazał czerwony kartonik Pawłowi Jankowskiemu, a chwilę później Jackowi Grembockiemu, który przebywał na murawie od zaledwie 5 minut. Trener Cartusii już po bramce na 2:1 wbiegł na murawę i długo ubliżał arbitrowi za podyktowanie rzutu wolnego. Bez konsekwencji wrócił na ławkę, ale schodząc na przerwę dokończył dzieła. Nadambitny Grembocki w drugiej połowie przebrał się w strój piłkarski i wyszedł na boisko. Gdy jednak po wykluczeniu Jankowskiego zaczął kolejny raz ciskać pretensjami i przekleństwami, sędzia stracił cierpliwość.

    Dobre ogólne wrażenie, jakie sprawiła w Kartuzach Lechia, popsuł lekko fakt, iż grając przeciwko dziewiątce rywali nie potrafiła podwyższyć rezultatu. Kobus ponownie był słabszy w drugiej połowie, zbyt często też lubi kończyć swoje akcje samodzielnie, ponad dobro drużyny. Za mało było groźnych dośrodkowań ze skrzydeł, Lechia jakby zadowoliła się pewnym, dwubramkowym prowadzeniem. Najbliższy powodzenia był w 90 minucie Janusz Melaniuk, który nie trafił w kozłującą piłkę zagraną przez Szutowicza.

    Lechia podołała presji i wyszła cało z tej bardzo ważnej konfrontacji w Kartuzach. Skład powoli wraca do najsilniejszego kształtu, brakuje już tylko Marcina Kaczmarka, który być może zagra już w następnym spotkaniu. Poprawiono skuteczność, strzelając trzy bramki mimo braku dziesiątek dogodnych sytuacji. Po słabym początku Lechia nabiera rozpędu i potwierdza na nowo swoje wysokie aspiracje.