Raport meczowy: Lechia Gdańsk - Kaszuby Połchowo | 1/4 finału | 2003/04 Okręg. PP
2003/04 Okręg. PP2003/04 Okręg. PP

Lechia Gdańsk vs Kaszuby Połchowo
3 2

Więcej info

Data meczu: środa, 26 maj 2004
Godz. meczu: 18:00 h
Stadion: Stadion T29 w Gdańsku
Sędzia: Sebastian Lewczuk
 
Widzów : 1.000

Skład wyjściowy

Bramkarz
Obrońca
Pomocnik
Napastnik

Pierwszy trener

Zmiany

    Oś czasu

    Min. zmiany 67 ::<img src='/images/com_joomleague/database/events//in.png' />Maciej Kalkowski <br> <img src='/images/com_joomleague/database/events//out.png' />Dominik Czajka Min. zmiany 74 ::<img src='/images/com_joomleague/database/events//in.png' />Robert Kałużny <br> <img src='/images/com_joomleague/database/events//out.png' />Przemysław Urbański GOL Min. 75 ::<img src='/images/com_joomleague/database/persons/wasicki_marek.jpg' height='40' width='40' /><br />Marek Wasicki GOL Min. 32 ::<img src='/images/com_joomleague/database/persons/wasicki_marek.jpg' height='40' width='40' /><br />Marek Wasicki Wydarzenie Min. 4 ::<img src='/images/com_joomleague/database/persons/widzicki_marek.jpg' height='40' width='40' /><br />Marek Widzicki

    Wydarzenia


       Podsumowanie

      Bramka samobójcza (Kaszuby):

      Rutkowski 88’

      Bramki (Kaszuby):

      Kaszubowski 41’, Pomorski 52’karny

      Żółta Kartka (Kaszuby):

      Tojza

      Skład (Kaszuby):

      Ferra – Tojza, Rutkowski, Skwiercz, Jersak, Maszota, Pliszka, Kaszubowski, D.Lademann, A.Lademann (46’Lisewski, 55’Unton), Pomorski

      Relacja (Lechia.gda.pl):

      Udany debiut w roli szkoleniowca gdańskiej Lechii zaliczył Marcin Karczmarek. W spotkaniu ćwierćfinałowym regionalnego Pucharu Polski, biało-zieloni pokonali na własnym obiekcie Kaszuby Połchowo 3:2, choć w pewnym momencie goście prowadzili 2:1 i byli bliżej uzyskania awansu. Lechiści znaleźli się wówczas w nietypowej dla siebie sytuacji, kiedy to oni, a nie rywale, musieli odrabiać straty. Tak jak w ostatnich meczach gdańszczanie dawali wyrywać sobie prowadzenie w ostatnich minutach, tak teraz właśnie oni, na chwilę przed zakończeniem spotkania, zapewnili sobie awans do półfinału. Mecz zapowiada się szlagierowo, gdyż dojdzie do kolejnej konfrontacji z Gedanią.

      Trener Marcin Karczmarek, który obserwował mecz sprzed ławki rezerwowych, wystawił w do gry kilku graczy niemających na co dzień miejsca w wyjściowej jedenastce. Od pierwszych minut mogliśmy oglądać Marka Kowalskiego, Wojciecha Sekułę i Przemysława Urbańskiego. W szeregach gospodarzy była jednak przewaga zawodników, którzy zapewne wybiegną na boisko w najbliższym meczu ligowym, także przeciwko Kaszubom Połchowo. Styl ich gry, mało zadowalający zwłaszcza w pierwszej połowie, może niepokoić w perspektywie meczów o mistrzostwo czwartej ligi. Lechia pokazała jednak, że ma charakter, a zwycięstwo w takich okolicznościach może tylko podbudować morale zawodników.

      Spotkanie rozpoczęło się od ataków Lechii. Już w 4 min lewą stroną pola karnego pod bramę rywali chciał się wedrzeć Marek Wasicki, lecz został nieprzepisowo powstrzymany przez obrońcę gości, za co sędzia główny podyktował rzut karny dla biało-zielonych. Do piłki ustawionej 11 metrów od bramki podszedł Marek Widzicki, jednak jego strzał okazał się niecelny. Na trybunach można było usłyszeć jęk zawodu, na szczęście był to dopiero początek spotkania. W 12 min przed szansą stanął Janusz Melaniuk, jednak i tym razem gospodarzom zabrakło szczęścia. Po małym zamieszaniu pod bramką gości po uderzeniu dziewiętnastolatka piłkę z linii bramkowej musiał wybijać stoper Kaszub. Gdańszczanie przez większą część pierwszej odsłony kontrolowali sytuację na boisku, lecz mało z tego wynikało. Na kolejną próbę zdobycia gola zdecydował się Wojciech Sekuła, ale jego strzał z 30 metrów był zbyt lekki i sygnalizowany, by zaskoczyć bramkarza przyjezdnych. Połchowianie natomiast pierwsze uderzenie oddali dopiero po pół godzinie gry. Gracze Jarosława Kotasa nie potrafili przedostać się pod bramkę Mateusza Bąka, w dużej mierze dzięki Sławomirowi Matukowi, który skutecznie czyścił przedpole i kierował defensywą Lechii. 10 min przed zakończeniem pierwszej połowy znów przyspieszyli gospodarze. Tym razem skuteczniej. Dwukrotnie z lewej strony dośrodkowywał Żuk i o ile pierwszej centry nie było komu wykończyć, o tyle przy drugiej tam gdzie powinien znalazł się Wasicki i celnie przymierzył głową pokonując golkipera Kaszub. Podopieczni "Małego Boba" cieszyli się z prowadzenia bardzo krótko. Już 4 min później w polu karnym gospodarzy doszło do kilku pojedynków główkowych o piłkę, wreszcie gdy ta wyleciała na 13 metr od bramki Bąka, dopadł do niej Jacek Kaszubowski i pewnym strzałem nie dał szans bramkarzowi Lechii.

      Od początku drugiej połowy gdańszczanie znów próbowali nieśmiało atakować bramkę rywala. 2 min po rozpoczęciu gry głową uderzał Melaniuk, jednak i tym razem piłka po jego strzale nie wpadła do siatki, a przeleciała nad poprzeczką. O tym, że niewykorzystane sytuacje się mszczą, lechiści przekonali się w 51 min. Wtedy to dość przypadkowego faulu na Grzegorzu Lisewskim w polu karnym dopuścił się Marek Kowalski, a "jedenastkę" pewnie wykonał Dawid Pomorski. Po utracie gola gospodarze nie za bardzo wiedzieli co zrobić, by odrobić straty. Przez kolejne 20 min praktycznie nie stworzyli niebezpieczeństwa pod bramką Wiesława Ferry, bo ciężko nazwać zagrożeniem niecelny bardzo niecelny strzał Wasickiego, czy Dominika Czajki, który choć zmierzał w światło bramki, to jednak został obroniony bez większych problemów. Dopiero dwie zmiany przeprowadzone przez nowego szkoleniowca Lechii wniosły znaczne ożywienie w jej szeregi. Zarówno Maciej Kalkowski, jak i Robert Kałużny sporo biegali, walczyli i to głównie dzięki nim udało się zakończyć spotkanie szczęśliwym dla nas rezultatem. Już minutę po wejściu na plac gry sfaulowany w okolicach linii bocznej na połowie rywala został właśnie Kałużny. Po dośrodkowaniu Sekuły na długi słupek po zgraniu piłki głową przez Widzickiego drugi raz na listę strzelców wpisał się Wasicki. Po bramce wyrównującej drużyna Lechii poszła za ciosem. Dominowała już na całym placu gry i przeprowadzała atak za atakiem. Na strzał zdecydował się w 78 min Żuk, lecz było to kolejne niecelne uderzenie gracza Lechii w tym spotkaniu. Szczęście uśmiechnęło się do biało-zielonych dopiero na 2 min przed końcowym gwizdkiem. Lechia wykonywała kolejny rzut rożny. Jego wykonawcą był Kalkowski, a lecącą z dużą prędkością piłę skierował do własnej siatki obrońca gości. Wynik 3:2 utrzymał się już do końca i oby był on początkiem serii zwycięstw, najlepiej ośmiu z rzędu, co oznaczałoby awans Lechii do trzeciej ligi oraz wygranie rozgrywek regionalnego Pucharu Polski.