Po czterech kolejkach rozgrywek ekstraklasy sezonu 1985/86, Lechia zajmowała przedostatnie, piętnaste miejsce, a najbliższy rywal, Śląsk Wrocław, był piąty. Warunki atmosferyczne nie były sprzyjające do rozegrania dobrego meczu – boisko było mocno namoknięte, a temperatura powietrza przekraczała dwadzieścia pięć stopni.
Goście atakują z impetem, a efekty przychodzą już w 36. minucie. – gola z karnego po faulu na jednym z zawodników Śląska zdobywa Ryszard Tarasiewicz, a w końcówce pierwszej części strzałem z dalszej odległości na 2:2 wyrównuje Góra.
Po przerwie koncert gry wrocławian trwa nadal. Między 51. a 56. minutą uzyskują dwa trafienia (Marciniak i ponownie Góra), po ewidentnych błędach obrony gdańskiego zespołu, i obejmują prowadzenie 4:2. W tym momencie goście popełniają taki sam błąd co Lechia w pierwszej części meczu, zadowalając się dwubramkowym prowadzeniem.
Bramka kontaktowa pada na szczęście bardzo szybko, bo już pięć minut po czwartym trafieniu wrocławian. Z rzutu rożnego dośrodkowuje Aleksander Cybulski, a gola głową zdobywa Andrzej Salach. Od tego momentu trwa ciągły napór gospodarzy, Śląsk cofa się do bardzo głębokiej defensywy. Lechiści strzelają z każdej pozycji, ale nie mogą pokonać Kirszy.
Mecz powoli zbliża się do końca, ale gdańszczanie nie tracą wiary w sukces. Wreszcie w 85. minucie po indywidualnej akcji i strzale Grembockiego odbitą przez rywala piłkę do siatki kieruje Pękala. Lechiści, czując szansę na zwycięstwo, nadal atakują, stwarzając szereg groźnych sytuacji. Najlepszą okazję ma w ostatniej minucie Jacek Bąk, ale jego strzał z półobrotu o parę centymetrów mija spojenie słupka z poprzeczką. Ostatecznie więc mecz kończy się remisem 4:4.
Mecz ekstraklasy
Lechia Gdańsk – Śląsk Wrocław 4:4 (2:2)
Widzów: ok. 15 000
1:0 Pękala (9’ – karny), 2:0 Możejko (21’), 2:1 Tarasiewicz (36’ – karny), 2:2 Góra (44’), 2:3 Marciniak (51’), 2:4 Góra (56’), 3:4 Salach (61’), 4:4 Pękala (85’)
Lechia: Janusz Stawarz - Jacek Grembocki, Ryszard Szewczyk (56’ Aleksander Cybulski), Andrzej Salach, Maciej Kamiński, Marek Kowalczyk, Mirosław Pękala, Janusz Możejko, Zenon Małek (68’ Dariusz Wójtowicz), Jacek Bąk, Jarosław Nowicki; Trener: Wojciech Łazarek
Śląsk: Andrzej Kirsza - Waldemar Tęsiorowski, Paweł Król, Ryszard Rosa (69’Jacek Nocko), Janusz Góra, Zbigniew Mandziejewicz, Ryszard Tarasiewicz, Andrzej Rudy, Waldemar Prusik, Dariusz Marciniak (82’Jerzy Matys), Aleksander Socha;
Żółte kartki: Pękala oraz Góra, Mandziejewicz i Rudy
Henryk Apostel (Śląsk): Dość długo jestem już trenerem, ale po raz pierwszy zdarzyło mi się przeżyć na ławce taki mecz. Dla kibica był świetny i emocjonujący. (…) Strzelamy cztery bramki w meczu wyjazdowym i zdobywamy tylko jeden punkt. A przecież można było wyjechać i bez punktów! W końcówce mogliśmy wszak ten mecz przegrać. Uf… Nie, nic więcej nie mam już do powiedzenia, muszę ochłonąć…
Wojciech Łazarek (Lechia): Ja też proszę o chwilę oddechu. (…) Cóż za niefrasobliwość w grze defensywnej! Nie mam tu słów. Trzeba szukać rozwiązań, nie można strzelać tylu bramek i tracić punkty. Jedno, co naprawdę cieszy, to dobra wytrzymałość zespołu. Proszę zwrócić uwagę, że w końcówce meczu to my mamy inicjatywę. (…) Krakanie o czkawce po Pucharze Lata jest więc chyba, jak dotąd, bezpodstawne. (…) I jeszcze jedno, żeby się nie pomylili ci, którzy nas już teraz chcą spisywać na straty.