W sezonie 1978/79 przed Lechią postawiono dwa cele: awans do ekstraklasy i dojście możliwie daleko w rozgrywkach pucharowych. Początek rozgrywek wydawał się potwierdzać, że klub z Gdańska stać na osiągnięcie założeń.

W połowie września, po siedmiu kolejkach, gdańszczanie prowadzili w II lidze, a po pokonaniu Gryfa Słupsk 2:1 oraz rozgromieniu Wielimu 4:0, Lechia awansowała do 1/16 Pucharu Polski. Tam już czekał bardzo trudny przeciwnik, ówczesny lider ekstraklasy, łódzki Widzew. Goście przyjechali do Gdańska w swoim najlepszym składzie na czele z Burzyńskim, Tłokińskim i przede wszystkim Bońkiem.

Relacja prasowa z meczu Lechia Gdańsk-Widzew Łódź
Relacja prasowa z meczu Lechia Gdańsk-Widzew Łódź

Lechiści rozpoczynają mecz nieco stremowani, przytłoczeni klasą przeciwnika.

Już po 10 minutach pozbyli się jednak tego balastu i zaczęli poczynać sobie coraz śmielej, wyraźnie przejmując inicjatywę. Bliscy byli uzyskania prowadzenia tuż po piekielnie silnym strzale Dziadka z rzutu wolnego wykonywanego z odległości ok. 20 metrów. Burzyński końcami palców dosięgnął jednak piłkę, ta odbiła się potem od słupka i wyszła za bramkę.
„Lechia – Widzew 2:1”, Głos Wybrzeża, 18.09.1978 roku

Przewaga Lechii rośnie z każdą minutą, a piłkarze Widzewa groźnie kontratakują. Na szczęście obrona gdańszczan spisuje się bez zarzutu. W 42. minucie na indywidualną akcje decyduje się Zdzisław Puszkarz. Śmiało, na pełnej prędkości, wchodzi między dwóch obrońców i uderza mocno po ziemi w kierunku bramki Widzewa. Burzyński próbuje złapać piłkę, ale ta wyślizguje mu się z rąk i wtacza do bramki, powodując eksplozję radości na trybunach. Pierwsza połowa – pełna pięknych akcji, zmieniających się sytuacji, celnych strzałów i parad bramkarzy – kończy się wynikiem 1:0.

Relacja prasowa z meczu Lechia Gdańsk-Widzew Łódź
Relacja prasowa z meczu Lechia Gdańsk-Widzew Łódź

Druga część meczu jest już nieco mniej płynna, ale zacięta walka trwa do ostatniego gwizdka sędziego. Przez około trzydzieści minut Widzew ostro atakuje, ale jego akcje rozbijają się o obronę Lechii. Gdańszczanie również nie rezygnują z prób podwyższenia wyniku. W 70. minucie Tłokiński silnie strzela… na własną bramkę. Na jego szczęście piłka trafiła w słupek. Później zawodnicy gospodarzy zaczynają zwalniać tempo, skupiając się przede wszystkim na utrzymaniu korzystnego rezultatu do końca. Pojawia się jednak szansa na kolejną bramkę – w 80. minucie, po jednej z ofensywnych akcji, lechiści wywalczają rzut rożny. Do piłki podchodzi Puszkarz i mocno dośrodkowuje ją w pole karne, głową strzela Erlich, piłka trafia w spojenie słupka z poprzeczką, odbija się pod nogi Kruszyńskiego i… 2:0!

17 września 1978 roku
Mecz Pucharu Polski
Lechia Gdańsk – Widzew Łódź 2:1 (1:0)
Widzów: ok. 15 000
1:0 Puszkarz (42’), 2:0 Kruszyński (80’), 2:1 Boniek (84’)
Lechia: Ferdynand Wierzba - Andrzej Salach, Ryszard Dziadek, Krzysztof Gawara, Janusz Makowski, Lech Kulwicki, Henryk Kliszewicz (66’Andrzej Głownia), Jan Erlich, Zdzisław Puszkarz, Krzysztof Matuszewski, Zbigniew Kruszyński; Trener: Janusz Pekowski
Widzew: Burzyński - Kowenicki, Grębosz, Możejko, Tłokiński, Marchewka, Błachno, Kamiński (57’Dąbrowski), Rozborski (46’Gapiński), Pięta, Boniek

Wydaje się, że mecz jest już rozstrzygnięty, zwłaszcza że lechiści zaczynają szanować piłkę i spowalniać grę. Jak się okazuje – za bardzo. W 84. minucie (…) za dwukrotne podawanie piłki między bramkarzem a obrońcą Lechii, sędzia Łazowski podyktował wolnego pośredniego i spoza linii pola karnego piłkę podano do nieobstawionego Bońka, a ten ostro strzelił. Robi się 2:1, przez co końcówka spotkania jest bardzo nerwowa. W ostatnich sekundach meczu na indywidualny rajd decyduje się Lech Kulwicki.

Precyzyjnie dośrodkowuje na głowę Jana Erlicha, który umieszcza piłkę w siatce – sędzia dopatruje się jednak spalonego. Za chwilę arbiter kończy spotkanie i Lechia może się cieszyć z niespodziewanego zwycięstwa.

Janusz Pekowski (trener Lechii): Nie ukrywam, że jestem bardzo zadowolony. Wygraliśmy. I to chyba, takie jest przynajmniej moje odczucie, w pełni zasłużenie. W dodatku pokonaliśmy lidera ekstraklasy, na pewno firmę znaną i solidną. Jestem zadowolony z wyniku, ale nie mniej z postawy moich podopiecznych. Rozegrali chyba dobre spotkanie, sądzę, że mecz podobał się widowni. Korzystając z okazji dziękuję jej – w imieniu zespołu – za gorący doping, dziękuję też zawodnikom. Za ambicję, wolę walki od pierwszej do ostatniej minuty.
„Mamy inny cel…”, Głos Wybrzeża, 18.09.1978 roku

O AUTORZE
DarioB
Author: DarioB
Badacz Historii Lechii
Z portalem Lechia.net związany od 2003 roku. Wcześniej głównie foto, obecnie archiwa oraz badanie historii Lechii Gdańsk.
Ostatnio napisane przez autora