Marcin Pietrowski w rozmowie z trojmiasto.sport.pl wspomina m.in. o Antonio Colaku.
Konrad Marciński: W tym sezonie byłeś już prawym obrońcą, defensywnym pomocnikiem, a ostatnio zagrałeś na lewej stronie defensywy. Nie czujesz się w gdańskim zespole piłkarskim zapchajdziurą?
Marcin Pietrowski: Absolutnie tak tego nie odbieram. Wręcz przeciwnie, cieszy mnie to, że trener mi ufa i jeśli w którejś z naszych formacji jest problem, pojawia się ta przysłowiowa dziura, to stawia na mnie, bym ją załatał. Jestem po to, żeby pomagać Lechii i sprawia mi satysfakcję, kiedy mogę to robić i jestem przydatny.
Mateusz Możdżeń przyznał niedawno, że wszechstronność na dłuższą metę staje się zmorą zawodnika. Bo gdy można zagrać wszędzie, to później okazuje się, że nie gra się nigdzie. Nie boisz się, że gdy trener znajdzie optymalny skład drużyny, ciebie zepchnie na boczny tor?
- Nie mam takich obaw. Jeśli będę dobrze spisywał się na pozycji, na którą wstawi mnie trener, to dlaczego miałby ze mnie zrezygnować? Jeśli będzie taka potrzeba, to rolę "strażaka" mogę pełnić cały czas. Obyśmy tylko grali dobrze i szły za tym wyniki.
Z tą grą nie jest w tym sezonie najlepiej. We wszystkich dotychczasowych spotkaniach przyzwoicie spisywaliście się tylko w pierwszej lub drugiej połowie. Czy z Ruchem Lechia wreszcie zagra dobrze przez cały mecz?
- Faktycznie, można znaleźć taką prawidłowość, że tylko jedną połowę w tym sezonie gramy dobrze. Liczę jednak, że dobre drugie 45 minut z meczu z Zawiszą przełoży się na całe spotkanie z Ruchem. Będziemy mieli w nim delikatną przewagę z uwagi na to, że nasi rywale będą mieli w nogach mecz Ligi Europy oraz ciężką podróż z Kijowa. Chciałbym również, żebyśmy do poprawnej gry dołożyli także walkę i zaangażowanie. Bo mimo że chorzowianie nie będą wypoczęci, to na pewno się przed nami nie położą.
W niedzielę jest więc okazja, żeby poprawić statystyki waszych meczów z Ruchem. W ostatnim czasie jedyne, na co było stać Lechię, to remisy.
- Szansa jest ogromna i myślę, że ją wykorzystamy. Ruch ma co prawda doświadczonych zawodników, ale my, choć jesteśmy młodszym zespołem, to jednak mamy w swoich szeregach bardziej utalentowanych piłkarzy. To powinien być nasz atut w niedzielę.
Inną silną bronią Lechii powinien być Antonio Colak, który w swoim debiucie strzelił pięknego gola Zawiszy. To będzie ten piłkarz, który "zrobi różnicę" w ofensywie biało-zielonych?
- Już ten jeden mecz wystarczył, by przekonać się, że Antonio to zawodnik o nieprzeciętnych umiejętnościach. Tą bramką narobił sobie i nam sporego apetytu na kolejne i życzę mu, żeby tych goli strzelił dla Lechii co najmniej kilkanaście i co rusz udowadniał, że jest klasowym napastnikiem.
Jednym z doświadczonych graczy Ruchu jest Łukasz Surma, u którego boku terminowałeś jako defensywny pomocnik. To był dla ciebie dobry nauczyciel?
- Najlepszy. Przy Łukaszu ukształtowałem się piłkarsko i to doświadczenie, które przy nim zdobyłem, teraz procentuje. To był dla mnie zaszczyt móc trenować i grać razem z takim zawodnikiem jak Łukasz. Ale gdy w niedzielę przyjdzie mi się z nim zmierzyć na boisku, to nogi na pewno nie odstawię.
Historia spotkań z Ruchem Chorzów
Źródło: trojmiasto.sport.pl