Mateusz Możdżeń na łamach trojmiasto.sport.pl wypowiada się m.in. o swoich indywidualnych treningach podczas zgrupowania Lechii Gdańsk w Gniewinie.
Mateusz Możdżeń jest jednym z tych nowych piłkarzy Lechii Gdańsk, którym udało się wywalczyć miejsce w podstawowym składzie gdańskiej drużyny. Jednak były piłkarz Lecha Poznań inaczej wyobrażał sobie początek sezonu w swoim i gdańskiego zespoły wykonaniu.
- Jeszcze nie robiłem dokładnych podsumowań początku sezonu, bo wolę poczekać do dziesiątej kolejki. Jednak już teraz mogę powiedzieć, że po tych siedmiu meczach czuję w połowie zadowolenie, a w połowie złość. Na pewno przed startem ekstraklasy nie tego oczekiwaliśmy. Przecież żadnego sportowca nie satysfakcjonuje miejsce w środku stawki - mówi Możdżeń w rozmowie z trojmiasto.sport.pl. - Co prawda jest jeszcze sporo kolejek do rozegrania i sporo punktów do zdobycia, ale nie możemy już sobie pozwalać na wpadki, bo tych szans na dogonienie czołówki będzie ubywało - dodaje prawy obrońca Lechii, który jest jednym z 20 nowych zawodników, którzy dołączyli do Lechii tego lata. Jak 23-latek ocenia ruchy transferowe, jakich dokonał gdański klub tego lata?
- Myślę, że pojawienie się w Gdańsku tak dużej liczby nowych zawodników spowodowane było tym, żeby w drużynie było co najmniej dwóch równorzędnych zawodników na każdą pozycję. Czy udało się ten cel w Lechii zrealizować, to już pytanie do władz klubu. Ja nie obawiałem się konkurencji ze strony tych piłkarzy, którzy dołączyli do nas tuż przed zamknięciem okienka transferowego. Wiadomo, że ciężko od razu przebić się do pierwszego składu. Sam tego doświadczyłem, bo na początku sezonu też byłem rezerwowym. Mogę jednak przyznać, że z każdym dniem czuję się w Lechii coraz pewniej - wyjaśnia Możdżeń.
W tym, by nowi zawodnicy zintegrowali się w drużynie miało pomóc krótkie zgrupowanie, na które lechiści wyjechali do Gniewina.
- Myślę, że ta integracja w 100 proc. się nie dokonała, bo po prostu brakowało na nią czasu. Zgrupowanie było bardzo intensywne, mieliśmy trzy treningi dziennie. Praca, jedzenie, spanie - tak to mniej więcej wyglądało. Chęci do integrowania się może i były, ale organizm niekoniecznie był w stanie im sprostać. Jednak sam fakt, że przebywaliśmy ze sobą przez cały dzień, też daje dużo. Kilka znajomości już się potworzyło. Może ciężko mówić już o jakiejś więzi, ale jej zaczątki są - podkreśla Możdżeń.
Sam piłkarz czas na obozie wykorzystał na treningi indywidualne, by dojść do formy po drobnej kontuzji kolana, która doskwierała mu już podczas spotkania z Ruchem Chorzów.
Historia spotkań z GKS Bełchatów
- W Gniewinie ćwiczyłem indywidualnie pod okiem naszych fizjoterapeutów i trenerów przygotowania fizycznego. Ze zdrowiem jest już wszystko w porządku i do meczu w Bełchatowie jestem przygotowany na 100 procent. Czy trener zdecyduje się na mnie postawić od pierwszych minut, to już zupełnie inna sprawa - mówi Możdżeń, który jest zdania, że Lechia jest w stanie zdominować rewelacyjnego beniaminka na jego terenie.
- W naszej drużynie są młodzi zawodnicy, którzy chcą coś osiągnąć i przez grę Lechii wypromować się np. do zagranicznego klubu. W Bełchatowie oprócz braci Maków są już dojrzali zawodnicy jak Bartek Ślusarski, Patryk Rachwał czy Grzegorz Baran, którzy o wyjeździe za granicę już raczej nie myślę. Dlatego sądzę, że nasz potencjał będzie w tym meczu górą - uważa Możdżeń.
Źródło: trojmiasto.sport.pl