Łukasz Surma, były piłkarz Lechii, który niedawno zagrał 500. mecz w ekstraklasie, w sobotę zmierzy się z biało-zielonymi w barwach Ruchu.
Przed Ruchem kolejny mecz ligowy. Lubisz grać przeciwko Lechii?
- Te mecze są wyrównane, przeważnie remisowe, ciężkie i zacięte. Z tak naszpikowaną reprezentantami Lechią nie miałem okazji grać. Sam jestem ciekawy, jak się mecz ułoży. Lubię przyjeżdżać do Gdańska, ale na to muszę poczekać do wiosny.
Łatwo rozpracować rywala, którego skład co kilka miesięcy wygląda zupełnie inaczej?
- Z tego, co obserwuję, to Lechia chce w każdym meczu dominować. Ma zawodników z dużymi umiejętnościami, a to wymusza pewien sposób gry. Personalnie skład się zmienia, ale drużyna od dwóch lat chce narzucać swój styl na boisku.
Z podstawowych zawodników doliczysz się jeszcze kolegów, z którymi grałeś w Gdańsku?
- Zostali Piotrek Wiśniewski, Mateusz Bąk i Rafał Janicki. Z racji wieku trzymałem się z „Wiśnią” i wiążą mnie z nim szczególne wspomnienia. Doszedł Grzesiu Kuświk. Razem zdobyliśmy trzecie miejsce z Ruchem w ekstraklasie, a on był naszym najlepszym strzelcem. Dzwoniliśmy do siebie, pytałem, gdzie będzie mieszkał, chciałem mu pomóc. Można powiedzieć, że jestem trochę na bieżąco z tym, co dzieje się w Lechii.
Lechia dała się zdominować Legii, wcześniej szczęśliwie wygrała z Termalicą. Bez strachu podejdziecie do tego meczu?
- Meczu z Legią nie widziałem, a z Termalicą tylko urywki. Mimo 38 lat jest trochę tremy, a strach w pewnej ilości jest pomocny. Lechia jest faworytem meczu. W piłce nożnej jest dużo niewiadomych, a obawy przed meczem zawsze będą.
Jest dla Ciebie zaskoczeniem, że reprezentanci Polski, jak Sebastian Mila czy Sławomir Peszko, nie odgrywają czołowych roli w Lechii?
- Oczywiście. Peszko zrobił karnego z Termalicą, grał z Legią i spodziewamy się, że wystąpi w Chorzowie. Pamiętam go, jak napędzał grę Lecha, pamiętam mecz z Irlandią w Dublinie i jego piękną bramkę. To kwestia czasu, kiedy dojdzie do formy. Nie jest tak, że wraca zawodnik z zagranicy, gdzie nie grał, i od razu będzie w formie. Nie da się tego osiągnąć, nie grając. Mógł trenować z najlepszymi, ale to nigdy nie będzie mecz ligowy. Stąd pewnie jego problemy. Musimy jednak uważać na Peszkę, bo jest szybki i nieobliczalny.
Jaki jest sposób na pokonanie biało-zielonych?
- Skupmy się na tym, co zrobiliśmy w Krakowie, a tam nieźle broniliśmy. Żeby wygrać z Lechią, to każdy musi zagrać na 100 procent możliwości. Nie może być słabych punktów.
W Ruchu zabraknie pauzującego za kartki Rafała Grodzickiego. To duże osłabienie dla defensywy?
- Rafał bardzo się wyróżniał w meczu z Wisłą. Był filarem obrony. Jego brak będzie odczuwalny. Graliśmy w Poznaniu z Lechem bez Rafała i zremisowaliśmy 2:2. Jakoś w obronie to poskładaliśmy i teraz trener też na pewno coś wymyśli.
Źródło: dziennikbaltycki.pl/własne