- Ciężko o dobry humor po takim meczu, kiedy skończyły się nasze marzenia o europejskich pucharach - mówił po zremisowanym 2:2 spotkaniu z Wisłą Kraków pomocnik Lechii Gdańsk Maciej Makuszewski czytamy na trojmiasto.sport.pl.
- Cóż, taka jest piłka. Tyle tylko można powiedzieć po takim meczu jak ten z Wisłą - przyznał Makuszewski. - Mieliśmy w tym spotkaniu mocno pod górę, ale mimo różnych przeciwności walczyliśmy do końca i udało nam się "dogonić" wynik na 2:2. Wierzyłem, że jeszcze w tych ostatnich dwóch minutach uda zdobyć się tę zwycięską bramkę, ale nie udało się - dodał skrzydłowy Lechii.
W środowym spotkaniu po raz kolejny dał o sobie znać kompleks gry z Wisłą, na jaki cierpią piłkarze Lechii. Od momentu awansu do ekstraklasy w 2008 roku przed własną publicznością jeszcze nie wygrali z "Białą Gwiazdą" (gdańszczanie trzykrotnie remisowali i ponieśli cztery porażki).
- Nie wiem, z czego to wynika. To my dominowaliśmy, prowadziliśmy grę, a Wisła dwa razy wyszła z własnej połowy i strzeliła nam dwie bramki. Nie chcę teraz gdybać, co by było, gdyby arbiter nie podyktował dla nich rzutu karnego. Moim zdaniem, gdy piłka dotyka ręki po takim bilardzie w polu karnym, to nie powinno się dawać rzutów karnych, ale teraz nie ma co już tego roztrząsać. Gdyby nie nasz brak dokładności w "szesnastce" Wisły, to ten mecz mogliśmy rozstrzygnąć na własną korzyść wcześniej - podkreślił Makuszewski.
Historia spotkań z Górnikiem Zabrze
Źródło: Trojmiasto.sport.pl