Sezon 17/18 dobiegł końca i jak każda kampania po zakończeniu potrzebuje pewnego podsumowania, spięcia klamrą, odhaczenia z listy.
Powiedzenia na głos, co było dobre a co złe. Nawet, jeżeli będzie dla kogoś bolesne - jest potrzebne. Dla oczyszczenia atmosfery, dla podsumowania. W końcu dla uderzenia w pierś i przyznania, że nie wszystko było takie, jak miało być.
I tym sposobem zaczniemy gorzki cykl podsumowań naszych graczy. Zaczniemy od tyłu, czyli od bramki. Pozycji, która w rundzie finałowej sezonu 16/17 zadziwiała komentatorów w całej Polsce, nie mniej niż przez cały sezon 17/18.
Bramkarze: Dusan Kuciak, Oliver Zelenika, Maciej Woźniak, Łukasz Budziłek, Damian Podleśny.
Zaczniemy od końca: Damian Podleśny. Rocznik 1995
Damian Podleśny
Mierzący 194 centymetry wzrostu młody bramkarz zaczął sezon poza 18 meczową. Po dwóch pierwszych kolejkach wydawało się, że swoją postawą na treningach zaczyna udowadniać gotowość podjęcia rękawic o miano 2 bramkarza.
Przez całą rundę jesienną wywierał presję zarówno na Oliviera, jak i dawał pewność, że w razie nagłego wypadku może wskoczyć do bramki. Mając w pamięci to, że był w orbicie zainteresowań selekcjonera kadry U-21 przed zeszłorocznymi Mistrzostwami Europy, spodziewałem się większego zaangażowania w chęć odstawienia Słowaka od pierwszego składu. I tak przebrnął przez rundę jesienną „w kratkę” 2 mecze na ławce, 3 na trybunach, 2 na ławce, 2 na trybunach. ….„Uzbierało się tych ławek 8 przy 13 spotkaniach na trybunach.
Po rundzie jesiennej przyszedł jeszcze występ w Amber Cup. I tak 23 stycznia Damian rozwiązał kontrakt „za porozumieniem stron”. Co wydawało się dość niespodziewanym ruchem. Błyskawicznie podpisał kontrakt z Górnikiem Łęczna, w którym występuje znany z występów w LG Rafał Kosznik. Ruch o tyle niespodziewany, iż jak sam mówił „chcę grać”, po czym przeszedł do zespołu, w którym bramkarz jest wieloletnim zaprawionym w boju kapitanem. Jednak ruchem tym dokonał pewnego „progresu” - siedział na ławce pełne 13 meczów. Za kilka dni minie dokładny rok kalendarzowy od czasu ostatniego meczu w pierwszym składzie. Jeżeli Damian dalej chce być piłkarzem, to chyba czas najwyższy zacząć grać. Gdziekolwiek, ale grać.
Nr 2 na liście naszych „ananasów” Łukasz Budziłek. 1991 R.
Łukasz Budziłek
Przedstawię Łukasza, gdyż nie wszyscy już pamiętają, że kiedyś taki był.
Budziłek zawodnikiem Lechii był od zimy 2015 roku. W trakcie tych 3 lat rozegrał w biało-zielonych barwach oszałamiające 10 meczów. 9 z nich przypadało na mecze ekstraklasy, 9 z 13 rozegranych w ogóle w ekstraklasie ;) W tak zwanym „ międzyczasie” był wypożyczany do Chojniczanki i Wigier Suwałki. Lechia kupiła go z Legii za 100 tysięcy euro. Jak łatwo policzyć jeden mecz Budziłka w Lechii kosztował 10 tysięcy euro. Jak to w Lechii. Na bogato.
Ale wracając do minionego sezonu. Łukasz był w Wigrach Suwałki od końca sierpnia zeszłego roku. Rozegrał w Suwałkach 12 meczów, wpuścił 13 bramek, 6 razy zachowując czyste konto. Całkiem przyzwoicie. Po rundzie jesiennej powiedział dość (wcale się nie dziwie zima w Suwałkach, do najfajniejszych nie należy). Po rozegraniu pełnej rundy wrócił do Gdańska aby po miesiącu, 29 grudnia rozwiązać kontrakt. 2 Stycznia stał się pierwszym „wzmocnieniem” Pogoni Szczecin. I tak od 10 lutego usiadł na ławce w 10 meczach z rzędu, po czym w 3 meczach oddał miejsce rezerwowego młodemu Bursztynowi, by w końcu w sytuacji utrzymania Ekstraklasy dla Pogoni dotychczasowy nr1 Łukasz Załuska, mógł spokojnie oddać się w ręce chirurgów.
Budziłek zadebiutował w barwach Portowców, jego debiut trwał krócej niż reklamy w TV. W 13 minucie meczu dostał czerwoną kartkę, czym wykluczył się z meczu przeciwko Lechii. Dzięki niemu szansę debiutu dostał kolejny bramkarz, z którym to z dużym prawdopodobieństwem przegra w przyszłym sezonie walkę o ławę. Kwintesencja jego dotychczasowej „kariery”.
Maciek Woźniak, rocznik 2001.
Maciej Woźniak
Chłopak, który urodził się w ostatnim „ekstraklasowym” roku dla Ruchu Radzionków. Swój pierwszy mecz w dorosłej kadrze rozegrał w październiku 2016 roku, jako 15 latek, zmienił Mateusza Bąka w meczu z Wietcisą Skarszewy. Od tego czasu zapraszany na treningi pierwszego składu „przeżywał” kolejnych zmienników najpierw Vanji, później Dusana. W marcu tego roku podpisał swój pierwszy profesjonalny kontrakt z klubem.
W ubiegłym już sezonie grywał ze zmiennym szczęściem w rozgrywkach CLJ, aby w kwietniowym meczu z Cracovią po raz pierwszy w karierze usiąść na ławce w meczu Ekstraklasy. Sytuacja ta powtórzyła się jeszcze dwukrotnie, w ostatnich meczach z Pogonią i Sandecją. Osobiście jestem zdania, że gdyby sędzia uznał bramkę Haraslina i nie byłoby potrzeby gonić wyniku ostatnią zmianą w meczu byłby właśnie debiut Maćka. Lekką rysą na całokształcie pokazującym Maćkowi miejsce w szeregu jest wpuszczenie 10 goli w 4 ostatnich meczach CLJ na przełomie kwietnia i maja.
Melodia przyszłości, jednak, jako że od przyszłego sezonu nie będzie już w Gdańsku CLJ U-19, nie wiem jak klub chce dalej ogrywać młodego. Jednocześnie dając mu możliwość rozwoju przy doświadczonym Słowaku.
Olivier Zelenika rocznik 1993.
Olivier Zelenika
Zawsze uśmiechnięty Chorwat dołączył do Lechii w marcu 2017 roku. Od tego czasu przeżył w Gdańsku prawdziwy rollercoaster, będąc z zespołem zarówno na miejscu 4 od góry, jak i 4 od dołu. Był drugim bramkarzem przez 36 meczów, z 49 możliwych w lidze. Zagrał raz. Nie zdziwię się, jeśli zostanie w Polsce, świetnie nauczył się języka już po pół roku pobytu w naszym kraju. Pomimo wiedzy, w jakim charakterze zostaje sprowadzony do Gdańska, na każdym kroku pokazywał się z dobrej strony. Kiedy drużynie nie szło, a Kuciakowi przydarzały się kolejne babole, ciągle czekał i walczył na treningu o swoją szansę, nie chodził płakać do mediów jak to jest źle traktowany w Gdańsku.
W debiucie, który był zarazem prawdopodobnie jego ostatnim występem na Letnicy obronił 6 strzałów, ratując nam skórę w doliczonym już czasie gry po strzale Rakelsa. Troszkę gorzej radził sobie z wychodzeniem do dośrodkowań, lekka „elektryczność” jednak była zrozumiała. Olivier jest również autorem rekordu tegorocznego sezonu Ekstraklasy, jako jedyny bramkarz, który zagrał pełny! mecz ma 100% statystykę obronionych strzałów. Jego agentami są ci sami ludzie, którzy opiekują się Manuelem Neuerem z Bayernu, więc nie martwię się o jego dalszy rozwój.
Legenda głosi, że Olivier jest jedynym bramkarzem, którego pokonał przez ostatni rok Grzegorz Kuświk!
Nr1 Dusan Kuciak rocznik 1985.
Dusan Kuciak
Po sezonie 16/17 wybrany do miana bramkarza sezonu Ekstraklasy. Ostatecznie zajął miejsce 3 za Malarzem i Putnockim. W 7 meczach rundy finałowej nie wpuścił bramki. Taka historia zdarzyła się pierwszy raz w historie ESA37.
Pobił również niemal 60 letni rekord Lechii ustanowiony przez Henryka Gronowskiego w ilości minut bez straconej bramki. I od tego czasu wszystko się zmieniło.
Dusan co prawda podtrzymał passę w pierwszym meczu nowej rundy, z Wisłą Płock, ale od ustanowienia rekordu Słowak zmienił się o 180 stopni, do końca sezonu utrzymując czyste konto już tylko w 7 meczach.
Z pewnością nie pomogła mu najgorsza linia obrony od lat. Ale bezsensownych wyjść Dusan zaliczył więcej niż w całej wcześniejszej karierze. W listopadzie od meczu z Lechem został wyróżniony opaską kapitańską. W czasie sezonu musiał pauzować za żółte kartki, co też zdarza się u bramkarzy niezwykle rzadko. Sytuacja boiskowa nie raz odcinała Dusanowi ciśnienie, i tak w meczach z Jagiellonią, Legią, Koroną i Arką dostał żółtą kartę za pyskówki z arbitrami, dając jedyną możliwość w sezonie do gry dla Zeleniki. Od 1 do 37 kolejki u każdego z trzech szkoleniowców zawsze był podstawowym wyborem. Można by powiedzieć, że fizycznie jest niezniszczalny. W sezonie obronił 106 strzałów lecących w światło bramki, przepuścił 58 goli, co jest wynikiem tragicznym. Najgorszym w karierze Słowaka. Na obronę Kapitana przemawia jedynie fakt, że był trzecim najczęściej bombardowanym bramkarzem ligi, po bramkarzach Sandecji i Arki. Tak więc blok defensywy nie rozpieszczał. Rozegrał w sezonie 3300 minut.
Czekamy na prawdziwego konkurenta do składu dla Dusana. W plotkach przewijają się nazwiska doświadczonych Polaków - Tomka Kuszczaka czy Przemka Tytonia, jak również młodego, lecz bardzo uzdolnionego Kamila Miazka, któremu za kilka dni kończy się kontrakt z Leeds United. Może będzie to ktoś inny? Na razie trener Stokowiec zapowiada potrzebę ściągnięcia równoważnego bramkarza, który stoczy prawdziwą walkę o bluzę z numerem 1.