Lechia Gdańsk zakończyła rundę jesienną na 14. miejscu. Teraz przed Biało-Zielonymi dwa miesiące przerwy w rozgrywkach, które wykorzystają zarówno na urlopy, jak i treningi. Porozmawialiśmy o minionej rundzie z Michałem Nalepą, który podsumował ten okres.
Michał, jesienią straciliście 30 bramek. Ty jako stoper chyba najwięcej będziesz miał do powiedzenia, dlaczego tak się stało. Co z tą naszą gdańską defensywą?
Ja zawsze trzymam się tego, że cała drużyna broni i cała drużyna atakuje. Defensywa zaczyna się od ataku i kończy na bramkarzu, tak samo ofensywa. To jest praca całej drużyny. Ale na pewno za dużą część tych straconych bramek odpowiadamy my – obrońcy – bo zdarzały nam się błędy indywidualne.
Czyli na treningach pracujecie aktualnie wyłącznie nad defensywą? Czy jednak trener Marcin Kaczmarek skupia się na całości i wszystkimi elementami gry?
Skoncentrujemy się teraz na całości. Zarówno defensywa, jak i ofensywa jest do poprawy. Musimy nadrobić też trochę taką pracę fizyczną i przede wszystkim na tym skupiamy się teraz po zakończonym sezonie.
W piątek zagraliście sparing z Gedanią. Jaki on miał znaczenie właśnie w tym planie treningowym. Chcieliście podtrzymać rytm meczowy, czy coś sprawdzaliście?
Mamy przygotowany taki mikrocykl. Musimy wykonać przede wszystkim pracę fizyczną. Treningi w minionym tygodniu były intensywne, dużo biegania i dużo siłowni. Tym sparingiem zamknęliśmy cały ten tydzień. Kolejny będzie podobny, choć już bez sparingu.
Mario Maloca po meczu z Górnikiem powiedział, że dla niego nie ma znaczenia czy gracie trójką, czy czwórką obrońców. Jak jest w przypadku Michała Nalepy?
Ja myślę, że my mamy bardzo doświadczoną drużynę i każdy z nas grał w takim czy w takim ustawieniu. To jest raczej kwestia treningów i tego, że trzeba przećwiczyć dany system. Myślę, że dla nikogo nie będzie tutaj większej różnicy, czy to będzie trójka czy czwórka obrońców, bo każdy wie jak się poruszać i to jest kwestia przypomnienia sobie pewnych rzeczy.
Zdarzyły się wam w tej rundzie naprawdę fajne mecze. Czy to w Szczecinie, czy na Legii zagraliście solidnie.
No pewnie, że tak. Jak ktoś popatrzy i zobaczy, że mamy trzydzieści straconych bramek to wszystko wygląda dramatycznie. Ale taka była też mentalność drużyny w tej rundzie, że jeśli przegrywaliśmy 1:0 czy 2:0, to za wszelką cenę chcieliśmy ten wynik uratować i po prostu ryzykowaliśmy. W kilku meczach straciliśmy trzy, cztery bramki i to też składa się na tą statystykę straconych bramek.
W ostatnim meczu z Górnikiem Zabrze pokazaliście, że potraficie odwracać losy meczów. Czy ta bramka w ostatniej akcji utwierdziła Cię w przekonaniu, że w tą drużynę wraca wiara w dobre wyniki i pewność siebie?
No dokładnie, dokładnie. Dało nam to dużo wiary, choć sezon się skończył. Teraz ciężko powiedzieć, czy to dobrze, że się skończył czy nie (śmiech). Ale jest jak jest. Drużyna ma taką mentalność, że wszyscy chcą wygrywać i dlatego kilka razy udało nam się odwracać wynik meczu. Na Cracovii strzelaliśmy bramkę w końcówce, na Widzewie strzelaliśmy bramkę w końcówce i teraz z Górnikiem Zabrze też. Niektóre mecze udało więc się odwracać, a niektóre niestety kończyły się porażkami.
Od początku wiedzieliście, że z Górnikiem zagracie dla Maćka Gajosa i mu zadedykujecie wygraną?
Wiedzieliśmy, że to są teraz trudne chwile dla Maćka i chcieliśmy, żeby przynajmniej taki mały uśmiech na jego twarzy mógł się pojawić. I chcieliśmy wygrać dla niego.
Chyba dobrze się stało, że kończycie rundę na 14. miejscu – ponad tą strefą spadkową. Łatwiej będzie się trenowało z tą świadomością, że jest jakiś tam minimalny zapas nad tymi ostatnimi miejscami?
Ja szczerze mówiąc patrzę na to trochę inaczej. Dla mnie najważniejsze jest to, żeby zdobyć określoną liczbę punktów w sezonie. Dajmy na to 40 punktów, czy nawet 38 punktów, powinno zapewnić utrzymanie. Czy my teraz będziemy w strefie spadkowej, czy nie, to na koniec sezonu, jeżeli zdobędziemy wiosną co najmniej 20 punktów, będziemy mieli pewne utrzymanie. Niezależnie od tego, kto będzie przed nami, a kto za nami.
Czyli do kolejnej rundy podejdziesz z wiarą, a nie z zmartwieniami dotyczącymi naszej pozycji w tabeli?
Pewnie, że tak. Ja cały czas, nawet jak nam nie szło, patrzyłem w górę tabeli. Do pewnego momentu byłem przekonany, że nasze miejsce jest tam. Ja tej wiary nie tracę, mimo że pierwszą rundę mieliśmy złą, to wierzę, że sezon jest jeszcze do uratowania.
3 grudnia rozpoczniecie urlopy. Czy będzie to czas taki bardziej na zresetowanie się i nie martwienie się sytuacją sportową drużyny, czy gdzieś tam z tyłu głowy będzie ten wynik sportowy siedział?
Zdecydowanie, żeby się zresetować. Każdy z nas na swój sposób też przeżywał tą rundę i myślę, że taki reset jest nam potrzebny, żeby z czystymi głowami wejść w nową rundę, ale też z nadziejami i poczuciem, że to wszystko to był wypadek przy pracy.
źródło: własne