Lechia Gdańsk odpadła z Pucharu Polski. Biało-zieloni przegrali w Warszawie z Legią 1:4. Gdańszczanie dłużej utrzymywali się przy piłce, stwarzali więcej sytuacji niż rywale, lecz wobec fatalnej skuteczności potrafili strzelić tylko jednego gola. Gospodarze odpowiedzieli czterema, ale aż trzy z nich padły po stałych fragmentach gry.

 

Dokładnie rok temu, 24 września, Lechia przegrała w Stalowej Woli i w beznadziejnym stylu odpadła z poprzedniej edycji Pucharu Polski. Tym razem przed biało-zielonymi było jeszcze trudniejsze zadanie. Zarówno Legia, jak i Lechia były w tym sezonie częściej krytykowane niż chwalone. W ostatni weekend warszawianie jednak wysoko wygrali w Chorzowie, czym nieco poprawili sobie humory. Tego nie da się powiedzieć o gdańszczanach, którym śląskie powietrze wyraźnie nie sprzyjało i polegli w Gliwicach.

Krajowy puchar to najkrótsza droga do europejskich pucharów, zatem nie było mowy o żadnym odpuszczaniu. Trenerzy obu ekip desygnowali najsilniejsze możliwe składy.

Początek meczu był dość niemrawy. Dość powiedzieć, że przez 20 minut mieliśmy tylko jeden strzał - Ariela Borysiuka, w dodatku zablokowany. Jednak chwilę później Brzyski dograł piłkę z rzutu rożnego, a po ogromnym zamieszaniu w "szesnastce" i błędzie całej defensywy piłkę do siatki skierował Aleksandar Prijović. Zawodnik ten miał jeszcze jedną sytuację w pierwszej połowie, ale przegrał w sytuacji sam na sam z Marko Mariciem. To były w zasadzie jedyne okazje legionistów, a większymi fragmentami meczu gra toczona była na ich połowie.

Lechia mogła się podobać. Atakowała, a najaktywniejszy był Maciej Makuszewski, lecz jego dwa groźne strzały z dystansu z olbrzymimi problemami obronił bramkarz gospodarzy Dusan Kuciak. Przy drugim strzale Słowak wypuścił piłkę przed siebie, a z kilku metrów fatalnie spudłował jeden ze słabszych piłkarzy na murawie Bruno Nazario.

Fatalna dyspozycja Brazylijczyka dała o sobie znać również po zmianie stron, gdy nie wykorzystał on wybornej okazji na doprowadzenie do remisu. 20-latek dostał podanie na wolne pole, był sam przed Kuciakiem, miał mnóstwo miejsca i czasu, ale uderzył prosto w niego.

Na reakcję Legii nie trzeba było długo czekać. Z rzutu wolnego wrzucał Brzyski, Marić źle obliczył tor lotu piłki i ta trafiła w poprzeczkę. Po chwili dopadł do niej Nemanja Nikolić i pewnym uderzeniem przy dalszym słupku podwyższył prowadzenie. Stałe fragmenty były w tym meczu prawdziwą zmorą biało-zielonych. Po kolejnej centrze Brzyskiego strzałem głową z pięciu metrów Maricia pokonał Igor Lewczuk.

Grający już na luzie gospodarze pozwolili Lechii utrzymywać się przy piłce, a sami nastawili się na kontry. Po jednej z nich Legia ruszyła w trzech na bramkarza i swojego drugiego gola zdobył Prijović po asyście Michała Kucharczyka.

Lechiści potrafili odpowiedzieć jedynie trafieniem Maka, któremu ładnie asystował Grzegorz Wojtkowiak. To było jednak zbyt mało i gdańszczanie żegnają się z tegoroczną edycją Pucharu Polski w dość słabym stylu.

Cały artykuł znajdziesz tu

 

 

Legia Warszawa - Lechia Gdańsk 4-1 (1-0)
Aleksandar Prijović 24, 85, Nemanja Nikolić 62, Igor Lewczuk 75 - Michał Mak 76

Legia: 12. Dušan Kuciak - 19. Bartosz Bereszyński, 25. Jakub Rzeźniczak, 4. Igor Lewczuk, 17. Tomasz Brzyski (78, 28. Łukasz Broź) - 6. Guilherme, 37. Dominik Furman (60, 47. Rafał Makowski), 23. Stojan Vranješ, 99. Aleksandar Prijović, 18. Michał Kucharczyk - 11. Nemanja Nikolić (76, 9. Marek Saganowski).

Lechia: 50. Marko Marić - 23. Grzegorz Wojtkowiak, 2. Rafał Janicki, 35. Gérson, 29. Neven Marković - 21. Sławomir Peszko (46, 9. Michał Mak), 8. Daniel Łukasik (79, 6. Sebastian Mila), 16. Ariel Borysiuk, 10. Bruno Nazário (68, 18. Adam Buksa), 11. Maciej Makuszewski - 7. Miloš Krasić.

żółte kartki: Peszko, Borysiuk, Wojtkowiak.

sędziował: Jarosław Przybył (Kluczbork).
widzów: 17 000.

Źródło:trojmiasto.sport.pl/90minut.pl/własne