Kacper Urbański w 2021 roku trafił z Lechii do włoskiej Bolonii. Choć dotychczas we włoskiej Serie A rozegrał tylko dwa spotkania, to wychowanek Lechii nie ukrywa, że mierzy bardzo wysoko. W wywiadzie dla "Przeglądu Sportowego" opowiedział nie tylko o życiu we Włoszech, ale też o planach na przyszłość. Zdradził też, czy ogrywa swojego tatę Przemysława w siatkonogę.

Kacper Urbański w Serie A zadebiutował 12 maja 2021 roku w starciu przeciwko Genoi. Jak wychowanek Lechii wspomina swój debiut we Włoszech? - Czułem, że ten moment się zbliża. ale nie spodziewałem się, że to będzie akurat mecz z Genoą. Wcześniej na ławce usiadłem chyba cztery razy. Pomógł mi debiut w Ekstraklasie. Wtedy miałem 15 lat, więc kolejny debiut, kiedy miałem rok więcej, nie był aż tak wielkim przeżyciem. Obyło się bez efektu „wow”, choć oczywiście uczucie jest niesamowite. Nie każdy 16-latek może zagrać w Serie A. Mówimy o jednej z pięciu najsilniejszych lig w Europie - przyznał i dodał: -  Jeżeli chodzi o mnie, to nie mam sobie nic do zarzucenia. Wykonuję robotę najlepiej, jak potrafię. Może zabrakło zaufania z góry czy od trenerów. Trener Mihajlović dał mi zagrać dwa razy, a ja czułem, że mógłbym więcej. Pewnie od momentu, gdy zagrałem drugi raz z Genoą, mógłbym dostać więcej zaufania. Tylko nie ode mnie to zależy. Znaczy ode mnie też, ale nie w stu procentach. Decyzja trenera była inna. Nie obrażam się, staram się tak samo i jadę na sto procent.

Jedną z osób, która pomogła Kacprowi w Italii był bramkarz Łukasz Skorupski. - Zawsze będę to podkreślał, że gdyby nie on... Znaczy nie powiem, że miałbym źle w szatni, ale na pewno on dużo ułatwił. „Skorup” jest w drużynowej elicie, gra w każdym meczu, więc było mi prościej choćby w kontakcie ze starszymi zawodnikami.

A jaką cechą wyróżnia się pomocnik? Sam mówi o sobie, że lubi być na boisku bezczelny. - Żeby to źle nie zabrzmiało. Nie chodzi o to, by kogoś ośmieszyć, tylko w tym wszystkim mieści się radość z piłki, bo ja chcę się nią cieszyć i robić dokładnie to, co na podwórku. A tam przecież próbujesz ograć przeciwnika na sto różnych sposób, również takich, powiedziałbym, niespecjalnie dla niego miłych. Jeżeli kogoś nie cieszy to, co robi, to i nie będzie miał satysfakcji. U mnie chodzi o pozytywne podejście i cieszenie się grą. Kibice przychodzą na stadiony dla tych, którzy robią różnicę. To oni są najbardziej zapamiętani. Ja też chcę być zapamiętany w piłce, żeby coś po mnie pozostało.

Z Kacprem do Włoch przeprowadziła się cała rodzina. -  Od razu było tak, że jedziemy razem. Dla mnie to było ważne. Miałem 16 lat i chciałem mieć rodziców przy mnie, tak samo brata. We Włoszech przed ukończeniem 18. roku życia nie można wynająć mieszkania. A ja nie czułem tego, żeby jechać do internatu i samemu mieszkać w innym kraju. To był świetny ruch, że pojechaliśmy całą rodziną. Tak jest dużo łatwiej.

Kacper zdradził też, czy ogrywa swojego tatę Przemysława (byłego piłkarza Lechii - przyp.red.) w siatkonogę. - Tak, fizycznie nie daje rady. Odbieram wszystkie jego zagrania. Wcześniej wygrywał on. Zdarzało się rozpłakać, bo nienawidziłem przegrywać.

Kontrakt Kacpra z Bolonią wygasa 30 czerwca. Zawodnik przyznał, że póki co nie wie co dalej. - Gdybym miał spojrzeć wstecz, to nie cofnąłbym czasu. Wykonałbym ten sam ruch. Nie żałuję wyjazdu do Włoch, cieszę się z niego. To chciałbym dodać - dodał na zakończenie.

Cała rozmowa z Kacprem Urbańskim dostępna w weekendowym wydaniu "Przeglądu Sportowego" oraz TUTAJ.

źródło: "Przegląd Sportowy"