To nie żart. Komenda Główna Policji wpadła na pomysł, by usunąć ze stadionów sektorówki oraz oprawy złożone z wielu elementów.
Pisma w tej sprawie otrzymały już warszawskie kluby. Eksperci zgodnie nie zostawiają na zakazie suchej nitki, ale odmówienie policji może równać się zamknięciu stadionu przez wojewodę – pisze „Dziennik Gazeta Prawna”.
Komenda Główna Policji doszła do wniosku, że oprawy meczowe niosą zagrożenie dla bezpieczeństwa imprez masowych. Do takiego wniosku funkcjonariusze doszli w związku z tym, że spod wielkich flag, tzw. sektorówek, coraz częściej odpalane były materiały pirotechniczne.
Od wprowadzenia nowych, surowszych przepisów kibice rzeczywiście częściej odpalają race właśnie za flagami. Nie było w tym czasie co prawda doniesień o oparzeniach czy jakichkolwiek innych związanych z tym zagrożeniach dla bezpieczeństwa, ale zdaniem policji sektorówki i inne elementy opraw stały się sposobem na utrudnianie identyfikacji osób łamiących prawo. A to podlega zdaniem Komendy Głównej pod art. 57a ustawy o bezpieczeństwie imprez masowych o zasłanianiu twarzy celem uniemożliwienia identyfikacji przestępcy.
Komenda Stołeczna postanowiła wprowadzić nową interpretację w życie, a zapewne niedługo podobnie uczynią kolejne, bo opinie prawne zostały rozesłane do wszystkich komend. Legia i Polonia otrzymały pisma, w których czytają, że „istnieje konieczność zmiany regulaminów obiektów celem uniemożliwienia wnoszenia na teren stadionów elementów opraw, a także flag sektorowych. Doświadczenia ostatnich lat wskazują, iż elementy takie wykorzystywane były przez pseudokibiców do odpalania środków pirotechnicznych, jak też maskowania swojego wizerunku przed dokonywaniem przestępstwa”.
Legia uznaje, że zakaz wnoszenia elementów opraw oparty na takiej interpretacji rodzi wątpliwości. Nie ma jeszcze informacji, czy warszawskie kluby zastosują się do tego zalecenia. Dr Marcin Warchoł z Instytutu Prawa Karnego UW zwraca jednak uwagę, że policja może uciec się do szantażu – jeśli ktoś nie zgodzi się z jej interpretacją, wniosek o zamknięcie stadionu trafi do wojewody. A ten zamknie obiekt w imię luźno pojętego bezpieczeństwa.
Wyrażenie „luźno pojęte” jest tu użyte nieprzypadkowo, bowiem specjaliści poddali policyjną interpretację druzgocącej krytyce. Poniżej kilka opinii zebranych przez „Dziennik Gazetę Prawną”:
– Przepisy ustawy o bezpieczeństwie imprez masowych (u.b.i.m.) w żadnym fragmencie nie zabraniają wprost wnoszenia lub posiadania na stadionie czy w innym miejscu, gdzie odbywa się impreza masowa, tzw. sektorówek czy elementów oprawy, np. flag. […] Ostatnia nowelizacja również nie wymusza dokonania zmian w regulaminach w kierunku całkowitego zakazania wnoszenia elementów opraw, a także flag sektorowych – zauważa prokurator Cezary Kąkol, autor komentarza do tej ustawy.
– Policja rozszerza zakres kryminalizacji tego i tak bardzo obszernego przepisu, który w literalnym brzmieniu budzi znaczne wątpliwości Sądu Najwyższego – podkreśla dr Marcin Warchoł z Instytutu Prawa Karnego UW.
– Chociaż jestem zwolennikiem przepisu zabraniającego zakrywania przez kibiców twarzy, to uważam, że należy go interpretować ściśle. Postępując inaczej, szybko można dojść do absurdu – zauważa prof. Piotr Kruszyński, karnista z Uniwersytetu Warszawskiego.
– Przecież każdy przedmiot może zostać użyty do zasłonienia twarzy, czemu więc flaga sektorowa ma być szczególnie wyróżniona – wtóruje Łukasz Siwy, radca prawny w kancelarii Młynarczyk Puchała.
Komentarz Stadiony.net: Nie pierwszy już raz specjaliści mówią jasno, że prawa w taki sposób policja egzekwować nie może. Ale wcześniej ich głosy niezbyt często spotykały się z opamiętaniem, więc nie zdziwimy się, jeśli i ten kuriozalny zakaz zostanie wprowadzony w życie. Po sektorówkach przyjdzie czas na mniejsze flagi, potem na kartoniady, potem na transparenty, koce, kurtki, bluzy w kapturem, bez kaptura, itd. Kobietom zabronią pończoch, bo przecież od lat są używane przez rabusiów...
W myśl tej kretyńskiej (tak, kretyńskiej, choć używamy tego okreslenia pierwszy raz od dekady) interpretacji prawa przestępcami stają się dzieci z sektora rodzinnego w Gdańsku, które namalowały ostatnio piękną sektorówkę, ale przez chwilę jej rozwinięcia były nie do zidentyfikowania. A to przecież zagraża. Nikt nie wie czemu, ale zagraża. Mało, można się zasłonić innymi kibicami, więc pewnie później funkcjonariusze wpadną na genialny pomysł, by między wszystkimi ludźmi na stadionie były odstępy po 1,5 metra i podciągną to pod ten sam artykuł.
W końcu mają do swojej dyspozycji tylko tysiące kamer, systemy kontroli dostępu, przeszukania, dziesiątki tysięcy danych osobowych - na to wszystko z naszych podatków i z naszych biletów idą rocznie bardzo, bardzo grube miliony. A mimo to po zeszłorocznym finale Pucharu Polski, na którym sektorówek nie było wcale, policjanci dalej nie są w stanie zidentyfikować przestępców. Na parę tysięcy ludzi, którzy wbiegli na boisko, zidentyfikowano nieco ponad sto osób. I to w większości, do czego policja się przyznaje, tych, którzy chcieli świętować z piłkarzami triumf Legii – jak to się robiło od lat – a jedynym ich przewinieniem było wbiegnięcie na boisko. Jedynym błędem – niezasłonięcie twarzy, jak robili to „bardziej kumaci”. W związku z tak monstrualną nieudolnością możemy się wkrótce spodziewać kolejnych pomysłów. Bo dziś winne brakowi efektów są flagi, ale przecież ich usunięcie nie zmniejszy samej nieudolności stróżów (?) prawa. Więc pewnie spróbują ją przykryć czymś innym, żeby nie dało się zidentyfikować…
Źródło: Stadiony.net / GazetaPrawna.pl