Paweł Wyglądała, kibic gdańskiej Lechii, siedem lat temu przeżył atak sepsy. Od tego czasu jest przykuty do łóżka i praktycznie nie opuszcza mieszkania na gdańskiej Morenie.
- Cały czas staram się mieć kontakt ze światem za pośrednictwem Internetu i telewizji – mówi Paweł - Nie zapominają o mnie również znajomi i koledzy. Bardzo ważna jest dla mnie gdańska Lechia, której kibicuję przed telewizorem dzięki Cyfrze+.
Paweł, po tym jak zaatakowała go choroba, tylko raz miał okazję oglądać mecz Lechii na żywo. – Początkowo korzystaliśmy z wózka który, jak się później okazało kompletnie się do tego nie nadawał – relacjonuje mama Pawła – Grażyna. Od tamtego czasu Paweł w ogóle nie opuszcza domu.
Historia Pawła to ból i cierpienie w zmaganiu się z chorobą, ale także niezwykła siła i miłość, które trzymają Go przy życiu wbrew wcześniejszym opiniom lekarzy.
Dramat, który Go dotknął głęboko porusza, zasmuca, ale przede wszystkim daje przykład heroicznej walki o życie, którą stoczyli Paweł, jego rodzice oraz służby medyczne.
Paweł wymaga częstych ćwiczeń rehabilitacyjnych, co wiąże się z ogromnymi kosztami. Dlatego też, po wspólnych rozmowach z Nim i jego rodziną, podjęliśmy decyzję o zorganizowaniu pomocy na zakup urządzenia ARTROMOT-K1 (zmotoryzowanej szyny ruchowej CPM przeznaczona do ciągłej, biernej mobilizacji stawu kolanowego i biodrowego).
Działania oparte są między innymi o zbiórkę pieniędzy wśród kibiców i fanów Biało-Zielonej Rodziny Lechia Gdańsk.
Teraz również i my kibice możemy połączyć siły i razem zrobić coś dla Pawła!
Całości akcji patronuje portal internetowy www.Lechia.net.
Koszt tego urządzenia jest spory i wynosi około 16 000 złotych. Ta kwota jest nieosiągalna dla rodziny.
Paweł opowiedział nam swoją historię:
DOM
Normalny dzień jak co dzień, szkoła, kumple, obowiązki. Wieczorem tego dnia siedzę w domu, źle się czuję. Jakieś ogólne osłabienie, pojawiające się bóle w plecach, Pewnie to jakaś grypa, nic groźnego, jestem przecież młody i zdrowy.
POGOTOWIE
Nie przeszło. Zabrano mnie na pogotowie. Wizyta nie wiele dała. Bóle wciąż narastają. Co mi jest?
SZPITAL
Początek mojego dramatu. Karetka pogotowia zawozi mnie do szpitala Gdańskiej Akademii Medycznej. Znalazłem się na oddziale neurologii. Mój stan zaczął się gwałtownie pogarszać, czułem się strasznie, nieopisany okropny ból pleców, nóg, wszystkiego. Koszmar! Co się ze mną dzieje? Wtedy, po raz pierwszy pomyślałem czy to już koniec-dlaczego?
OIOM
Dalsze zdarzenia potoczyły się błyskawicznie. Przenieśli mnie na oddział zakaźny OIOM. Punkcja, rezonans, a potem straszna diagnoza - posocznica gronkowcowa (znana jako SEPSA) z ropniakami kanału kręgowego.
Stan krytyczny, straciłem przytomność. Obudziłem się po paru tygodniach cały podłączony do jakiejś aparatury, rurek, monitorów. Przerażony stwierdziłem, że ja nie oddycham. Jakaś maszyna robi to za mnie przez rurę włożoną mi do gardła – Horror! Mijały dni, tygodnie, ciągle leżę, nie mogę oddychać, nie mogę mówić ani jeść. Karmią mnie przez rurę włożoną do dziury w brzuchu. Kompletna niemoc i pustka. Nie wiem już czy żyję, czy śnię, czy umarłem. Dopiero dociera do mnie co się stało. Zauważyłem mnóstwo ludzi wokół mnie, pielęgniarki, rodzice, koledzy.
OIOM
Przeżyłem, cud, zaczynam sam oddychać, próbuję mówić. Boże!
Zaczynam zdrowieć.
BYDGOSZCZ – SZPITAL WOJSKOWY
Po odzyskaniu funkcji oddychania mój stan zaczął się powoli stabilizować, nadszedł czas rehabilitacji. Pobyt na OIOM-ie dobiega końca, jadę do Bydgoszczy. Nowe miejsce, nowi lekarze inaczej niż w Gdańsku, chyba gorzej. Trochę się boję codzienne ćwiczenia, zabiegi, rutynowe czynności personelu, bez zbytniego zaangażowania, nie to co w Gdańsku. Efekty leczenia żadne, a wręcz pogorszenie się mojego stanu zdrowia. Po czterech tygodniach wracam do domu!
DOM
Nie byłem tu prawie rok jakoś dziwnie powoli się przyzwyczajam. Mam swój komputer, TV, ulubioną muzykę. Opiekuje się mną mama, zawsze jest przy mnie. Odwiedzają mnie koledzy, rodzina, ksiądz. Za pomocą Internetu i specjalnego urządzenia (sterowanego dmuchem) mogę kontaktować się ze światem (przecież nie poruszam kończynami). Przyznano mi rentę inwalidzką – 500 zł. Starcza na tydzień rehabilitacji.
CO MI WŁAŚCIWIE JEST?
Uratowano mi cudem życie, ale skutki choroby zostały. Uszkodzenie obwodowego systemu nerwowego spowodowało, że nie mogę ruszać rękoma i nogami, dziwne bo przecież wszystko czuję. Lekarze każą ćwiczyć, dają coraz inne lekarstwa. Jestem pod opieką fizjoterapeuty Marcina, który doskonale dba o moją kondycję. Świetny fachowiec a zarazem kolega. Co będzie dalej tego nikt nie wie. Jestem dobrej myśli. Choć czasami przychodzą chwile zwątpienia myślę pozytywnie, a to chyba najważniejsza terapia, bo człowiek może wszystko znieść i przezwyciężyć, trzeba tylko w to mocno wierzyć.
Co będzie dalej pokaże czas.
Pozdrawiam wszystkich
PAWEŁ WYGLĄDAŁA
Dzięki Artromotowi poprawi się moja kondycja fizyczna i będę mógł pojawiać się częściej na Traugutta - dopowiada Paweł.
Prosimy Was zatem o wsparcie naszej wspólnej akcji oraz poinformowanie o niej Wszystkich znajomych. Im większe będzie grono odbiorców informacji, tym szybciej uda nam się zebrać potrzebną kwotę. Wierzymy, że i tym razem wspólnie uda się nam osiągnąć cel i pomóc jednemu z naszych biało-zielonych Braci!
Wszyscy darczyńcy zostaną umieszczeni na naszej podstronie poświęconej tej akcji (odnośnik) a także na pamiątce, którą wraz z pieniędzmi przekażemy po zbiórce Pawłowi. Aktualny stan zbiórki będzie umieszczony na naszej stronie głównej (w centralnym miejscu).
Apelujemy także, o wsparcie naszej akcji nie tylko finansowo, ale również gadżetami (pamiątkami), które będziemy mogli wystawić na aukcjach internetowych. Jeżeli zatem jesteście w posiadaniu jakichś ciekawych przedmiotów, które moglibyście przekazać na aukcje, prosimy o kontakt z redakcją (Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.).
Pokażmy tym wszystkim, którzy widzą w kibicach tylko chuliganów, że mają mylne pojęcie.
Źródło: siepomaga.pl / Lechia.pl / własne / Foto: Lechia.pl