Szkolenioweic Lechii na pomeczowej konferecji po przegranym meczu z Lechem Poznań 0:1 przyznał: Brakuje nam ostatnio trochę szczęścia, ale nie załamujemy rąk. Krytyka wobec zespołu jest zrozumiała, przyjmujemy ją.
- Na początku graliśmy dobrze, szybko, prosto i nieskomplikowanie, szukaliśmy różnych rozwiązań w grze do przodu, wywalczyliśmy rzut karny, którego niestety nie udało się wykorzystać. W drugiej połowie zrobiliśmy jeden błąd, który został przez rywala wykorzystany. Nasi obrońcy powinni szybciej wyjść do przodu i złapać strzelca gola na spalonym. Potem spróbowaliśmy ustawienie z Piotrkiem Wiśniewskim i Michałem Żebrakowskim jako drugim napastnikiem, były okazje, ale Makuszewski trafił w poprzeczkę, a Żebrakowski nieczysto trafił w piłkę w dogodnej sytuacji. To irytujące także dla nas, że przegraliśmy czwarty mecz z rzędu, ale do końca się nie poddaliśmy się, walczyliśmy do końca. Brakuje nam ostatnio trochę szczęścia, ale nie załamujemy rąk. Krytyka wobec zespołu jest zrozumiała, przyjmujemy ją i w następnym meczu [w środę z Pogonią w Szczecinie] zrobimy wszystko, żeby przerwać tą fatalną passę. Chcemy tam zagrać co najmniej tak jak w pierwszej połowie spotkania z Lechem - podkreślił von Heesen.
Dlaczego w meczowej "18" nie było miejsca dla Jakuba Wawrzyniaka i dlaczego po przerwie na murawę nie wyszedł Rafał Janicki?
- Mamy tylko 18 miejsc, a ja chciałem wprowadzić na lewej stronie obrony trochę świeżości, stąd gra Markovicia i obecność Adama Chrzanowskiego na ławce rezerwowych. Kuba był co prawda ostatnio na zgrupowaniu kadry, ale w ostatnich dniach nie przekonywał mnie na treningach, stąd taka a nie inna decyzja. Rafał jest chory, już wczoraj miał gorączkę i grał dziś na tabletkach. W przerwie zgłosił, że nie czuje się na siłach, aby wyjść na drugą połowę, stąd zmiana - wytłumaczył niemiecki szkoleniowiec.
Źródło: trojmiasto.sport.pl/własne