- Cieszę się, że wygraliśmy. Był to dla mnie szczególny dzień, ale nie mogło być żadnych sentymentów. Bardzo się cieszę, że wygraliśmy - mówił po spotkaniu przeciwko swojemu byłemu zespołowi zawodnik Piasta Gliwice Marcin Pietrowski.
Piast rozegrał na własnym stadionie pięć meczów i wszystkie z nich wygrał. W starciu z Lechią gliwiczanie przegrywali 0:1, a mimo to potrafili zwyciężyć. Po końcowym gwizdku 27-latek chwalił jednak gdański zespół za organizację gry.
- Lechia w tym meczu była bardzo dobrze zorganizowanym zespołem i z perspektywy boiska był to najlepiej operujący piłką zespół ze wszystkich, z którymi do tej pory graliśmy. Operowaniem piłki jednak nie wygrywa się spotkań. Liczy się skuteczność i to, że zdobyliśmy trzy punkty - zaznacza wychowanek biało-zielonych.
Piast był bardzo konkretny. Nie grał wielkiego futbolu, ale nie było wielkiego kombinowania, gdy gliwiccy zawodnicy znajdowali się z piłką w okolicach pola karnego Marko Maricia.
- Kiedy doprowadziliśmy do remisu przed przerwą, wiedzieliśmy, że w drugiej połowie może być już tylko lepiej. Remisy w Gliwicach nas nie interesują. Poszliśmy za ciosem i mimo że w końcówce graliśmy w dziesiątkę, to jednak dowieźliśmy zwycięstwo do końca - kończy Pietrowski.
Źródło: trojmiasto.sport.pl/własne