Dokładnie rok temu na stadionie w Gdańsku odbyły się bardzo emocjonujące Derby Trójmiasta, w których ostatecznie padł wynik 4:3. Było to pierwsze spotkanie Lechii po ponad dwumiesięcznej przerwie w Ekstraklasie, spowodowanej wybuchem pandemii koronawirusa.
Pierwotnie 44. Derby Trójmiasta zaplanowane były na niedzielę 15 marca, jednak dwa dni wcześniej rząd ogłosił ogólnokrajowy lockdown i wszystkie rozgrywki sportowe w Polsce zostały zawieszone na czas nieokreślony. Piłkarze Ekstraklasy do rywalizacji wrócić mogli dopiero w ostatni weekend maja, niestety przy pustych trybunach. Mimo tego zawodnicy obu drużyn wyszli na boisko bardzo zmotywowani, a mecz był niezłym widowiskiem.
Do przerwy na tablicy wyników widniał rezultat 0:0, a prawdziwe show rozpoczęło się po zmianie stron. W 50. minucie rzut karny skutecznie wykorzystał Flavio Paixao i dzięki temu Lechia wyszła na prowadzenie. Dziesięć minut później na stadionie w Gdańsku Szymon Marciniak podyktował kolejną jedenastkę, tym razem dla drużyny gości. Dusana Kuciaka pokonał Marko Vejinović i doprowadził do remisu. Lechia zaczęła mieć problemy z kontrolą spotkania, a chwilę później strzeliła jeszcze sobie bramkę samobójczą. W 71. minucie Arka prowadziła 2:1 i biało-zieloni rzucili się w wir odrabiania strat. Dość szybko, bo już pięć minut później wyrównał Flavio Paixao i Lechia znów wróciła do gry. Niestety w 82. minucie Arka otrzymała kolejny rzut karny, który ponownie na bramkę zamienił Marko Vejinović. Lechia znów musiała gonić.
Końcówka w wykonaniu biało-zielonych była piorunująca. Piłkarze trenera Stokowca robili wszystko, aby zdobyć w tym spotkaniu chociaż punkcik. W 87. minucie do remisu doprowadził Łukasz Zwoliński i Lechia naciskała Arkę jeszcze bardziej. W 96. minucie kibiców wprowadził w euforię Flavio Paixao, który strzałem z rzutu karnego ustalił wynik meczu na 4:3. Portugalczyk zdobył w tym spotkaniu swoją trzecią bramkę i kolejny raz potwierdził, że potrafi strzelać przeciwko Arce. Po tym spotkaniu w tabeli Lechia zajmowała siódme miejsce, a Arka była na piętnastym miejscu, dającym spadek do I ligi.
Mecz był szalony ze względu na wiele zwrotów akcji, ciekawych sytuacji oraz kilka rzutów karnych. Po końcowym gwizdku biało-zieloni pojechali do hotelu we Wrzeszczu, gdzie czekali na nich kibice, aby chociaż przez moment pofetować kolejną wygraną nad lokalnym rywalem. Arka wciąż zostaje bez zwycięstwa nad Lechią w Ekstraklasie!
źródło: własne