Sześć punktów zdobytych przez Lechię Gdańsk w dwóch ostatnich meczach sprawiło, że drużyna znalazła się w górnej połowie tabeli. Duża w tym zasługa tymczasowego trenera Dawida Banaczka, który natchnął zespół i wyciągnął go z głębokiego dołka.

 

Oczywiście progres w grze biało-zielonych był zauważalny jeszcze, gdy trenerem był Thomas von Heesen, bo przecież mecze z Lechem Poznań i Pogonią Szczecin były spokojnie do wygrania. Brakowało jednak szczęścia albo o wszystkim decydowały detale. My - Polacy - lubimy gdybać, a zatem gdyby Grzegorz Kuświk wykorzystał rzut karny z "Kolejorzem" albo gdyby Gerson nie trafił w Szczecinie w poprzeczkę, a do bramki...

 

Grają najlepsi

 

We wszystkich klubach na całym świecie jest tak, że o tym czy dany piłkarz znajdzie się w składzie na mecz w weekend, decydują treningi w środku tygodnia. Spotkanie jest niejako nagrodą i zwieńczeniem ciężkiej pracy. W Lechii nie zawsze tak bywało.

 

Niby banał, ale taka jest prawda. Zdarzało się przecież, że von Heesen odsuwał od zespołu piłkarzy, którzy mu z jakichś dziwnych przyczyn nie pasowali. Tak było choćby z Jakubem Wawrzyniakiem, którego z marnym skutkiem zastępował Neven Marković.

 

Trener Banaczek postawił sprawę jasno i u niego grają ci, którzy wyglądali najlepiej na treningach. Milos Krasić prezentował się na tyle dobrze, że znalazło się dla niego miejsce w meczowej osiemnastce, zaś trybuny tym razem przypadły Kuświkowi. Kadra zespołu jest szeroka i szkoleniowiec ma duże pole manewru, ale rotować też trzeba umieć.

Czytaj więcej. Cały artykuł znajdziesz tu

Źródło: trojmiasto.sport.pl/własne