lechiaZapraszamy na kolejne podsumowanie weekendu naszych zgód i FC. I od razu przepraszamy za kilkudniowe opóznienie, jednak my tak samo jak zapewne wikszo[ z Was nie mo|emy nadal doj[ do siebie po meczu z Jag. Poni|ej cz[ pierwsza czyli Zlk i WisBa.

 

Sobota 03.04.2010 godz. 19.15 Ruch Chorzów 0:0 Śląsk Wrocław

pomezania[Oficjalna Relacja]
W sobotę po bardzo emocjonującym spotkaniu piłkarze Śląska Wrocław bezbramkowo zremisowali w Chorzowie z Ruchem. Wynik jest sprawiedliwy, choć oba zespoły mogą czuć lekki niedosyt, gdyż każda z drużyn stworzyła sobie po kilka dogodnych sytuacji bramkowych.
Do spotkania drużyna Ryszarda Tarasiewicza przystąpiła bez sześciu zawodników. Do Chorzowa nie pojechali kontuzjowani Jarosław Fojut, Amir Spahić i Marek Gancarczyk, a także pauzujący za kartki Tadeusz Socha, Vuk Sotirović i Piotr Ćwielong. Trener Śląska zdecydował się także na nowe ustawienie w bloku defensywnym. Na prawej stronie ustawiony został Piotr Celeban, natomiast jego miejsce na środku zajął Mariusz Pawelec.

Bardzo dobrze rozpoczęli to spotkanie piłkarze Śląska. Już w trzeciej minucie powinno być 1:0, ale piłka po strzale z rzutu wolnego Sebastiana Mili trafiła w spojenie słupka z poprzeczką. W zamieszaniu w polu karnym dobijać próbował jeszcze Sebastian Dudek, ale po jego uderzeniu futbolówka tym razem odbiła się od słupka. Po tej akcji otrząsnęli się gospodarze i to oni z biegiem czasu przejmowali inicjatywę. W 10 minucie Niebieskim mogli dać prowadzenie Artur Sobiech, jednak piłka po jego strzale minimalnie minęła bramkę Mariana Kelemena.

Wrocławianie swoich okazji szukali po stałych fragmentach gry, wykonywanych przez Milę. W 33 minucie właśnie po takim dośrodkowaniu i olbrzymim zamieszaniu w polu karnym, w ostatniej chwili piłkę wybił jeden z obrońców Ruchu. Chwilę później powinno być 1:0 dla gospodarzy - w sytuacji sam na sam z Kelemenem znalazł się Wojciech Grzyb, ale jego uderzenie w fantastycznym stylu wybronił golkiper Śląska. Minutę później znów ci dwaj zawodnicy znaleźli się oko w oko i znów górą był Słowak. Kilka minut później po kolejnym dośrodkowaniu Mili piłkę głową uderzył Piotr Celeban, ale Krzysztof Pilarz popisał się dobrym refleksem. Pomimo wielu okazji kibice nie zobaczyli bramek.

Drugą część spotkania lepiej rozpoczęli gospodarze. W 49 minucie po szybkiej akcji Grzyba piłkę głową z kilku metrów minimalnie niecelnie uderzył Marcin Zając. Kilka minut później po uderzeniu z kilku metrów Łukasza Janoszki po raz kolejny Kelemen uchronił swój zespół od utraty bramki. Z biegiem czasu mecz się wyrównał. Wrocławianie kilkukrotnie uderzali z dystansu, ale strzały Krzysztofa Ulatowskiego i Tomasza Szewczuka nie mogły zaskoczyć Pilarza. Chorzowianie swoich okazji szukali w szybkich atakach. Po jednej z takich akcji z dobrej pozycji przestrzelił Michał Pulkowski.

Wrocławianie rozegrali w Chorzowie swój najlepszy mecz na wiosnę. Jednak było to za mało na pokonanie dobrze spisującego się w tym sezonie Ruchu. Następną okazję na pierwsze wiosenne zwycięstwo podopieczni Ryszarda Tarasiewicza będą mieli za tydzień w Krakowie.

Ruch Chorzów 0:0 Śląsk Wrocław
Ruch: Pilarz - Nykiel, Grodzicki, Stawarczyk, Sadlok - Grzyb, Baran, Pulkowski (85' Lisowski), Janoszka (83' Świerblewski) - Zając (72' Piech), Sobiech.
Śląsk: Kelemen - Celeban, Sztylka, Pawelec, Wołczek - Madej, Łukasiewicz (75' Łudziński), Dudek, Ulatowski, Mila - Szewczuk.
Sędzia: Szymon Marciniak (Płock)
autor : Delin / www.slasknet.com

[Relacja kibiców]
Po raz drugi w tej rundzie ponad 1000 Ślązaków zawitało na Górny Śląsk by dopingować swoją drużynę. Po zielonej inwazji na Bytom teraz przyszła pora na Chorzów.
Mimo fatalnego bilansu w tej rundzie naszych kopaczy, którzy nie wygrali jeszcze w tym roku żadnego meczu po raz kolejny tysięczna pula biletów dla Fanatyków Śląska okazała się niewystarczająca. Przy tak dużym zainteresowaniu tym wyjazdem stowarzyszenie Wielki Śląsk zamówiło pociąg specjalny.
Podróż minęła szybko i spokojnie. W czasie jazdy wydawane były zielone czapki – rybaczki, które były elementem oprawy i jeszcze bardziej miały zazielenić nasz sektor. Dzięki temu w drodze na stadion i już na sektorze cała grupa Ślązaków prezentowała się bardzo efektownie.
Wejście na stadion było skandalicznie i trwało ponad 2 godziny. Trwało by pewnie dwa razy dłużej gdyby nie zarządzono zmiany zasad wchodzenia już po rozpoczęciu meczu. Niestety, żeby ktoś poszedł po rozum do głowy musiało odbyć się kilka przepychanek z użyciem gazu przez ochronę. Podobnie jak w Bełchatowie jedna furtka uchylana na łańcuch i agresywna ochrona Skorpion, która ma założoną sprawę w sądzie za pobicie ultrasów i fanek Śląska. Ostatni Ślązacy wchodzili na mecz na początku drugiej połowy.
Prezentacja na sektorze była okazała. Cały sektor szczelnie oflagowany plus ponad tysięczna rzesza Fanatyków Śląska w zielonych beretach robiła wrażenie. Do tego grupa Ultras Silesia przygotowała duży transparent „Zielone Berety” z motywami wojennymi, które niestety zostały zarekwirowane przez ochronę podczas wchodzenia. Podobny los spotkał transparent o treści: „Nie czytam gazety wyborczej, nie oglądam TVN-u”.
Niestety doping już nie był tak dobry jak prezentacja wizualna. Do tego słaba akustyka sektora gości sprawiała, że śpiewanie nie wychodziło nam najlepiej. Gospodarze dopingowali dobrze i często do zabawy włączał się cały stadion. Oprócz jednej wiązanki z bocznego sektora Ruchu nie odnotowano żadnych „pozdrowień” dla gości. My również skupiliśmy się na dopingu dla Ślązeczka.
Na boisku mimo bezbramkowego remisu działo się dużo, a piłkarze Śląska w końcu pokazali walkę, której od nich oczekujemy. Miejmy nadzieję, że kryzys mają już za sobą i w kolejnych meczach również wykażą tyle determinacji co w Wielką Sobotę w Chorzowie.
Podczas powrotu część osób zerwała się z kordonu i pobiegła w stroną stadionu Ruchu. Na budynku przy klubie podczas meczu wisiała flaga Górny Śląsk i do naszego przemarszu w stroną dworca właściciele nie zdążyli jej ściągnąć. To był ostatni dzień tej flagi na Górnym Śląsku. Po zmianie właścicieli fana pojechała do stolicy całego śląskiego regionu.
Naszą liczbę w Wielką Sobotę w Chorzowie można ocenić na ok. 1050. Dostaliśmy 1000 biletów i wszystkie zostały wykorzystane. Udało się również wprowadzić na sektor około 20 osób. 30 osób z różnych powodów pozostało pod sektorem. W tym samym czasie około 40 Ślązaków wspomagało również Braci z Gdańska w meczu Lechii w Lubinie.

www.wielkislask.pl Widzów: 9500 W tym 1000 Zlsk WrocBaw

 

Sobota 03.04.2010 godz. 18.15 Polonia Warszawa 0:1 Wisła Kraków

pomezania[Oficjalna Relacja]
W 91 minucie Łukasz Piątek wycofał piłkę do bramkarza, ta zrobiła przed nim "zajączka" i wpadła do bramki. W ten oto sposób padł jedyny gol meczu Polonia Warszawa - Wisła Kraków. Za te trzy punkty wiślacy powinni dać na mszę wracając na święta.
Gola z cyklu "piłkarskie wielkanocne jaja" zapisujemy Sebastianowi Przyrowskiemu, ponieważ piłka wycofana przez Piątka nie toczyła się w światło bramki. Przyrowski skiksował, ale trącił piłkę i dzięki temu dotknięciu ta tuż przy słupku wturlała się do siatki Polonii.
Wspomnieć należy, że bramkarz gospodarzy przez cały mecz miał problemy z wybiciem nogą, najczęściej po jego zagraniach piłka lądowała na aucie. A wydawało się, że to Wisła może mieć problemy w swojej bramce. Z powodu kontuzji między słupkami stanął dziś Marcin Juszczyk, a na ławce zasiadł młody Filip Kurto. I już na początku golkiper Wisły musiał się wykazać. Najpierw wybronił strzał z lewej strony Janusza Gancarczyka by po chwili Łukasz Trałka z podobnej pozycji trafił w naszego bramkarza.

W 14 minucie świetną okazję zmarnowała Wisła. Bardzo dobre, półgórne podanie rzucił do Łobodzińskiego Sobolewski. "Łobo" przyjął piłkę, pozwolił by odbiła się od ziemi, oddał strzał, ale został on zablokowany przez powracającego obrońcę. Gdyby pomocnik Wisły zdecydował się na natychmiastowe uderzenie z powietrza to tylko od celności tej próby (a pozycja była przednia) zależałoby zdobycie prowadzenia przez Wisłę.

Polonia była jednak aktywniejsza i miała swoje okazje. W 21 minucie Mierzejewski potężnie strzelał z lewej strony, a piłka poszybowała wzdłuż pola bramkowego Wisły. Trzy minuty później Gancarczyk zagrał do Gołębiewskiego, ten dopadając piłki przez Juszczykiem zdołał oddać strzał wślizgiem, ale Wisłę uratował Marcelo. Z kolei w 32 minucie doskonałej szansy nie wykorzystał Łukasz Trałka, oddając lekki strzał z 11 metrów po podaniu po ziemi z lewej strony. Czasu miał tyle, że mógł pytać Juszczyka w który róg uderzać.

Nieco wcześniej gola mogła zdobyć Wisła, bo groźnie było w polu karnym jej rywali po kilku dośrodkowaniach. Najpierw z bliska główkował Diaz, a Polonię uratował ofiarną interwencją Brzyski. Po chwili z bliska, lecz z niewygodnej pozycji, strzału, jak się okazało zbyt lekkiego, próbował Głowacki.
Po przerwie na boisko wbiegł Rafał Boguski, zmieniając Pawła Brożka. Ten znów zagrał poniżej swoich możliwości. Nie wykorzystał doskonałej szansy z 34 minuty, gdy pozwolił Trałce się zablokować, mimo że w momencie przyjmowania piłki miał go za plecami. Boguski był nieco bardziej widoczny od Brożka, jednak Wisła niemal przez cały mecz nie potrafiła odzyskać kontroli nad środkiem pola.

Zdobyć prowadzenie dla Wisły powinien w 64 minucie Piotr Brożek. Małecki ściął do środka ogrywając w ten sposób dwóch rywali, zagrał do Piotra Brożka, który poczekał aż piłka znajdzie się w optymalnym do strzału miejscu, a jednocześnie powodująć, że Przyrowski odsłonił krótki róg swojej bramki. Pietia uderzył mocno, właśnie po krótkim rogu, ale trafił w nogę bramkarza Polonii! W 81 minucie kontra Wisły: Boguski otrzymał dalekie podanie, zaczekał na Sobolewskiego, któremu posłał miękką piłkę na głowę. Niestety, "Sobolowi" brakło kilka centymetrów by oddać strzał bardziej kontrolowany i piłka przeszła nad poprzeczką. Polonia odpowiedziała strzałem z 22 metrów Łukasza Piątka obronionym przez Juszczyka.

Na trzy minuty przed regulaminowym czasem gry jedną z niewielu akcji prawą stroną przeprowadziła Wisła. Boguski otrzymał prostopadłe podanie, zwiódł obrońcę i strzelił dość mocno, ale za blisko Przyrowskiego by ten nie zdołał obronić. Chwilę później miała miejsce decydująca sytuacja, o której wspomnieliśmy na początku relacji. Na 2:0 mogli jeszcze podwyższyć Kirm do spółki z Boguskim, lecz tym razem Polonia miała więcej szczęścia niż w 91 minucie.
wislakrakow.com (redakcja)

Widzów: 3500 W tym 300 WisBa Kraków

Jest to druga seria podsumowań, W dalszym ciągu zachcam gorco wszystkich zgodowiczów oraz przedstawicieli FC do nadsyBania swoich zapowiedzi oraz podsumowaD, poniewa| wiadomo[ci z "pierwszych rk" zawsze s dokBadniejsze czy te| ciekawsze dla czytelników. ZaBczniki w postaci zdj i filmów mile widziane. W tym celu prosz pisa na adres e-mail: Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.

autor: Aukasz Dyszkant