Mając w perspektywie wolny weekend, z uwagi na wyjazd na Legię i nie przyjmowanie kibiców gości na tamtejszym stadionie,
planujemy wybrać się gdzieś z naszymi zgodami. Mieliśmy wybrać się większą grupą osób, lecz niestety różne sytuacje spowodowały, że z Gdańska w piątkowy wieczór wyjeżdżałem sam. Podróż do Wrocławia w pociągu mijała dość szybko, ale zbyt dużej ilości snu w perspektywie weekendu nie udało się załapać :)
Korona Kielce - Śląsk Wrocław
Przed 6 rano dojeżdżam do Wrocławia skąd odbierają mnie znajomi z Ultras Śląsk. Szybki prysznic, śniadanie i udajemy się na zbiórkę na Oporowskiej. Niestety spora liczba mundurowych na zbiórce praktycznie gwarantowała trudność w wyjeździe z miasta więc postanawiamy ruszyć wcześniej, aby na obrzeżach miasta spotkać się z kilkoma innymi osobami udającymi się na ten wyjazd, które również nie chciały niepotrzebnie marnować czas przy zabawach mundurowych.
Trasa przebiega m. in. przez Piotrków Trybunalski czy Bełchatów, więc niestety tempo jazdy nie jest zabójcze, co mogło spowodować dość poważne spóźnienie się na mecz. Udaje się jednak przyjechać na tyle wcześnie, aby bez większych problemów dostać się na trybuny. Mimo dość rygorystycznej ochrony, z którą spotkałem się pierwszy raz, o dziwo, zostałem potraktowany wyjątkowo ulgowo - jako jeden z niewielu zostałem z paskiem do spodni (przynajmniej spośród znajomych). Sam mecz, jak mecz, Śląsk grając w 10 remisuje spotkanie 1:1. Ci co mieli okazję oglądać stadion w Kielcach chyba podzielą moje zdanie, że nic prócz krzesełek, betonu i oświetlenia tam nie ma. Wygląda to wyjątkowo biednie.
Jeśli chodzi o prezentację Korony wyglądała naprawdę imponująco. Ich doping tego dnia natomiast był na dość słabym poziomie. Śląsk stara się dopingować cały mecz z dobrym rezultatem. Moja kolejna przygoda z cateringiem stadionowym niestety nie udana... Kiełbasy naprawdę słabe. Na koniec spotkania, to co spodobało mi się najbardziej tego dnia: zachowanie piłkarzy Śląska, którzy mają „jaja” by podejść do kibiców, zaśpiewać z nimi, czy zostawić koszulkę. Wydaje się to być dość normalnym zachowaniem, zwłaszcza na wyjazdach (nie mówiąc o meczach u siebie), niestety sam u siebie nie mam zbyt wielu okazji, aby coś takiego oglądać. W samych Kielcach meldują się dwie osoby z Lechii. (zdjęcia z meczu)
Wisła Kraków – Polonia Bytom
Po meczu w Kielcach miałem w planach udać się na dworzec i pojechać w stronę Krakowa, lecz znajomi uznali, że sami odwiedzą Gród Kraka, więc samochodem udajemy się do Krakowa. Dojeżdżamy późnym wieczorem, od razu zawijam się wraz ze znajomym, aby wziąć szybki prysznic i coś zjeść. Po wszystkim udajemy się już na spokojnie na wiślacką urodzinową imprezę w jednym z klubów. Tego co się działo opisywać chyba nie trzeba, lecz zasada „niepicia” musiała zostać uchylona na jeden weekend :)
Po dość długim maratonie z krakowskim alkoholem udajemy się na zasłużony nocleg. Sen nie trwa jednak długo z uwagi na mecz Wisły w Sosnowcu. Udaje mi się jeszcze na szybko zwiedzić kilka miejsc Krakowa i meldujemy się na Dworcu Głównym w Krakowie, skąd ruszamy specjalem do Sosnowca. Atmosfera w pociągu taka, do jakiej można się przyzwyczaić. W przypadku Wisły widać duże ograniczenie patologii na wyjazdach i poza jednym incydentem podróż przebiega praktycznie bez zakłóceń, jeśli chodzi o nas samych. Niestety PKP nie potrafi się samo w sobie ogarnąć i parokrotnie mylą trasy przejazdu, przez co lekko spóźniamy się na mecz. Ultrasi Wisły starają się wnieść na mecz transparent o takiej samej treści jaki pojawił się tydzień wcześniej u nas w Gdańsku – „19.09.1939 Czwarty Rozbiór Polski”.
Niestety komunistyczny delegat przed meczem wszystko przewidział i ochrona była na wszystko przygotowana. Na nic zdały się racjonalne argumenty, debil i komunista zawsze pozostanie taki sam. Sam mecz Wisła remisuje 1:1 strzelając wyrównującą bramkę dopiero pod koniec meczu. Na trybunie trwa dobra zabawa i doping przez całe spotkanie. Mimo utrudnień na płocie zawisa mini wersja transu przygotowana już na samych trybunach. Kolejne eksperymenty z gastronomią pokazują, że w Sosnowcu kiełbasa jest na spokojnie do zjedzenia :)
Na płocie zawisło kilka flag, w tym dwie nasze (Pruszcz Gdański i Nowy Targ).
Cała galeria autorstwa Żmijki (link)
Na oko w Sosnowcu widziałem co najmniej 4 osoby z Lechii oraz sporą ilość fanów Śląska Wrocław. Po meczu zawijamy się na pociąg do Krakowa, przez cześć drogi można się pośmiać na napinaczy zza kordonu. Śląska AT również prowokuje swoimi tekstami, ale kto był na śląskich wyjazdach chyba już do tego przywykł. Po powrocie udajemy się na kręgle, gdzie udaje mi się wygrać w zaszczytnej kategorii zdobycia największej ilości rowów, a w normalnych rozgrywkach zostałem sklasyfikowany pomiędzy numerem 3 a 5 :) Szybki prysznic i udajemy się na nocne zwiedzenia Krakowa w tym sukiennice i inne warte zobaczenia atrakcje Krakowa oraz osiedlowe grafy po praktycznie całym mieści.
Nad ranem wsiadam do pociągu i ruszam z powrotem w kierunku Gdańska. Niestety z uwagi na przełożenie kolejki Pucharu Polski atrakcja w postaci trzech wyjazdów w 4 dni musi jeszcze chwilę poczekać.
Jeszcze raz wielkie podziękowania dla osób zaangażowanych w mój przyjazd. Dzięki Wam było naprawdę zajebiście ! I osobiste pozdrowienia dla Tasiemca ;)
Relacja z weekendu okiem członka ULTRAS LECHIA