Jak przedstawiają się rozliczenia ze Śląskiem, współpraca klubu z Miastem i o przedłużonych ostatnio kontraktach mówi Maciej Bałaziński.

Kibice drążyli temat płatności za transfer Sebastiana Mili do Śląska. - Były cztery tygodnie opóźnienia w racie, ale pieniądze zostały przelane na konto Śląska. Została nam jeszcze jedna rata - mówił Maciej Bałaziński, prokurent w spółce.

Włodarze Lechii musieli się też tłumaczyć z zarzutu Prezydenta Miasta Gdańska Pawła Adamowicza dotyczącego słabego kontaktu z władzami klubu oraz stanu rozmów z Grupą Lotos. - Mamy stały kontakt z władzami miasta. Nigdy nie było odmowy z naszej strony. Może nie z samym prezydentem Adamowiczem, który ma napięty grafik i to nie jest kolega z podwórka, ale z panami Bojanowskim i Trojanowskim - zapewniał Bałaziński.

W ostatnim czasie Lechia przedłużyła kontrakty z Maciejem Makuszewskim, Arielem Borysiukiem i Stojanem Vranjesem, choć wszyscy mieli jeszcze długo obowiązuje umowy. Jak podkreślił prezes Mandziara, menedżerowie tych piłkarzy, m.in. Mariusz Piekarski (Makuszewski i Borysiuk) nie wzięli za to ani złotówki prowizji. - Możemy wszystkie umowy pokazać. Zapraszam, wypłacę wam to samo - zaznaczył Mandziara.

Bałaziński po chwili wyjaśnił kibicom, dlaczego przedłuża się kontrakty na takich zasadach.

- Według przepisów FIFA każdy kontrakt ma dwa okresy: chroniony i niechroniony. Pierwsze trzy lata w kontrakcie pięcioletnim są okresem chronionym. Jeżeli zawodnik odejdzie, "oleje" klub, to zostanie zdyskwalifikowany, w kraju i za granicą. Po pierwszych trzech latach zaczyna się okres niechroniony. To oznacza, że jeśli zawodnik nas "oleje", zerwie kontrakt i pójdzie gdzie indziej, wówczas nie można go zdyskwalifikować. Można żądać odszkodowania przed sądem. Jakiego? Tego nikt nie wie - obszernie wytłumaczył Bałaziński.

Pełniejszą relację ze spotkania z kibicami znajdziesz tu


Źródło: trojmiasto.sport.pl/dziennikbaltycki.pl/własne