Raport meczowy: Lechia Gdańsk - Bałtyk Gdynia | VII runda | 2002/03 Okręg. PP
2002/03 Okręg. PP2002/03 Okręg. PP

Lechia Gdańsk vs Bałtyk Gdynia
3 1

Więcej info

Data meczu: środa, 07 maj 2003
Godz. meczu: 17:00 h
Stadion: Stadion T29 w Gdańsku
Sędzia: Przemysław Łagosz
 
Widzów : 2.500

Skład wyjściowy

Bramkarz
Obrońca
Pomocnik
Napastnik

Pierwszy trener

Zmiany

    Oś czasu

    Min. zmiany 74 ::<img src='/images/com_joomleague/database/events//in.png' />Bartłomiej Stolc <br> <img src='/images/com_joomleague/database/events//out.png' />Bartłomiej Giruć Min. zmiany 81 ::<img src='/images/com_joomleague/database/events//in.png' />Daniel Pellowski <br> <img src='/images/com_joomleague/database/events//out.png' />Robert Morka Min. zmiany 85 ::<img src='/images/com_joomleague/database/events//in.png' />Jakub Wiszniewski <br> <img src='/images/com_joomleague/database/events//out.png' />Mariusz Bloch GOL Min. 90 ::<img src='/images/com_joomleague/database/persons/szutowicz_marek.jpg' height='40' width='40' /><br />Marek Szutowicz GOL Min. 76 ::<img src='/images/com_joomleague/database/persons/szutowicz_marek.jpg' height='40' width='40' /><br />Marek Szutowicz GOL Min. 36 ::<img src='/images/com_joomleague/database/persons/urbanski_przemyslaw.jpg' height='40' width='40' /><br />Przemysław Urbański

    Wydarzenia


     Podsumowanie

    Bramka (Bałtyk):

    Dobrzyński 77’ karny

    Żółta Kartka (Bałtyk):

    Grzesiuk

    Info:

    Na meczu 70 kibiców Bałtyku.

    Skład (Bałtyk):

    Tomaszewski – Sikorski, Wasielewski, Klemczyk (70’Szmidt), Komorowski (44’Grzesiuk), Omeljaniuk, Chmieliński, Gronowski (64’Kudyba), Penar (64’Dobrzyński), Knioch, P.Wiszniewski

    Relacja (Lechia.gda.pl):

    W znakomitej atmosferze stoczony został pucharowy pojedynek Lechii Gdańsk i Bałtyku Gdynia. Na trybunach stadionu przy ulicy Traugutta zasiadło prawie dwa tysiące sympatyków futbolu, co jest rekordem ostatnich 30 miesięcy, nie zabrakło też kilkudziesięciu kibiców drużyny gości. Obawiano się chuligańskich zajść, a tymczasem, chociaż trudno w to uwierzyć, obeszło się nawet bez tradycyjnego na piłkarskich obiektach obrzucania się wyzwiskami. Na boisku tymczasem kolejne zwycięstwo odnieśli biało-zieloni, odprawiając z kwitkiem trzeciego już czwartoligowca. Oba zespoły nie zagrały w najsilniejszych zestawieniach, przy czym Bałtyk z przymusu, a Lechia z wyboru. Przełamanie się Marka Szutowicza i Przemysława Urbańskiego poprowadziło gdańszczan do ćwierćfinału wojewódzkiego Pucharu Polski, w którym podejmą Kaszubię Kościerzyna.

    Trener Jerzy Jastrzębowski zapowiadał wprawdzie wszem i wobec postawienie na dublerów, ale wzbudziło zaskoczenie, iż zrealizował ten zamiar w tak sporym zakresie. Na ławce zasiedli Bartłomiej Stolc, Jakub Wiszniewski i Paweł Żuk, z kolei w pierwszej jedenastce pokazali się Bartłomiej Giruć, Mariusz Bloch i Marcin Waniuga. Żuk po raz pierwszy wiosną w ogóle nie pojawił się na boisku, natomiast Blocha i Girucia Jastrzębowski jeszcze nigdy dotąd nie wystawił w wyjściowym składzie.

    W pierwszym kwadransie byliśmy świadkami wyrównanej gry, z lekką przewagą gdyńskiego Bałtyku. Walka toczyła się przede wszystkim w środkowych rejonach boiska, ale w działaniach obu zespołów było stanowczo za dużo niedokładności, aby możliwe było stworzenie groźnych sytuacji podbramkowych. Na zdecydowanie zbyt lekki strzał głową w 5 minucie Marka Szutowicza natychmiast odpowiedział świetną indywidualną akcją młody Wojciech Klemczyk, jednak po przedarciu się przez gąszcz obrońców uderzył ponad poprzeczką.

    Powoli w coraz większym stopniu na boisku zaczynali dominować lechiści. Dominować optycznie, bowiem dobrze sprawująca się defensywa biało-niebieskich nie dopuszczała rywali pod własną bramkę. Uderzeń z 15-20 metrów próbował Szutowicz, ale jeśli nie trafiały one w obrońców, to docierały do bramki z żółwią prędkością. Nie był to zbyt ciekawy okres gry i nawet kibice przycichli z niedomiaru wrażeń, chociaż zaczęli głośno i z impetem.

    W 36 minucie Lechia wyszła na prowadzanie, po tym jak Szutowicz wymienił się na moment pozycją z Przemysławem Urbańskim. Napastnik Lechii zacentrował ze skrzydła pod bramkę Adama Tomaszewskiego, gdzie malutki wzrostem, ale wielki pod względem wkładanego do gry serca Urbański toczył nierówny pojedynek z bardzo wysokimi obrońcami Bałtyku. Prawoskrzydłowy Lechii brawurowo ubiegł mierzącego ponad 190 centymetrów Karola Wasielewskiego i głową skierował dośrodkowanie do siatki!

    Jeszcze przed przerwą wymarzoną okazję na przerwanie swojej beznadziejnej passy miał Szutowicz, którego doskonałym prostopadłym podaniem obsłużył notujący w tym czasie okres najlepszej gry Tomasz Borkowski. Nim obrońcy Bałtyku połapali się w źle zorganizowanej pułapce ofsajdowej, Szutowicz biegł już samotnie naprzeciw bramkarza, ale uderzył tak koszmarnie, że wszyscy z niedowierzaniem złapali się za głowy. Ostatnie minuty pierwszej połowy nie przyniosły już żadnych emocji i Lechia zeszła z boiska przy korzystnym dla niej rezultacie 1:0.

    Druga część spotkania na szczęście od początku stała na znacznie lepszym poziomie. Zmobilizowany w szatni Bałtyk ostro ruszył do ataku i trzykrotnie w ciągu zaledwie dwóch pierwszych minut oddał groźne strzały. Najbliższy powodzenia był Witold Chmieliński, jednak przepiękną interwencją popisał się bramkarz Mateusz Bąk. Gospodarze zrewanżowali się dobrze zapowiadającą się akcją Girucia, a następnie techniczną próbą ulokowania piłki w siatce przez Marka Widzickiego. Pewnie broniący Tomaszewski stał jednak na posterunku.

    Wymiana ciosów trwała. Do akcji ofensywnych coraz częściej włączał się gdański obrońca Krzysztof Bartoszuk, brakowało mu jednak precyzji. Na dodatek zbyt często popełniał dziś poważne błędy w defensywie. W 56 minucie minimalnie nad poprzeczką bramki Bąka posłał piłkę Marek Penar po uprzednim "zakręceniu" Urbańskim w polu karnym. Chwilę później nawet najbardziej wyrozumiałych kibiców Lechii zalała krew, gdyż była okazja do wyprowadzenia bardzo groźnego ataku, ale niepokrytego i dobrze ustawionego Girucia widzieli wszyscy, prócz będącego przy piłce Szutowicza.

    Bałtyk nie rezygnował z ataków, jednak po 15 minutach drugiej połowy zmalało wynikające z nich niebezpieczeństwo. Gra obu drużyn uległa uspokojeniu, ale zbliżała się przecież końcówka spotkania, którego wynik absolutnie nie był jeszcze rozstrzygnięty. W szeregach gości szarpał Maciej Sikorski, niemniej jednak lechiści kontrolowali sytuację.

    W 76 minucie Lechia podwyższyła na 2:0, a autorami gola zostali ci sami piłkarze, za sprawą których padła pierwsza bramka, tyle że w odwróconych rolach. Na środek pola karnego zacentrował Urbański, a pozostawiony bez opieki Szutowicz mógł spokojnie złożyć się do strzału i pięknym uderzeniem z woleja pokonać Tomaszewskiego! Radość piłkarza z jego pierwszego gola od 334 minut gry i dwubramkowego prowadzenia trwała bardzo krótko, gdyż oto natychmiast po wznowieniu gry Bąk podciął w polu karnym Przemysława Wiszniewskiego, a "jedenastkę" pewnie wyegzekwował Dariusz Dobrzyński. Sytuacja wróciła do punktu sprzed stu sekund.

    Bałtyk miał więc jeszcze możliwość wyrównania stanu rywalizacji i tylko cudem tego nie dokonał. W 88 minucie najmłodszy na boisku, 16-letni Dariusz Kudyba huknął z linii pola karnego w długi róg, a Lechię uratowało tylko spojenie bramki. Nie był to jeszcze koniec tej akcji, gdyż kolejne dobre uderzenie na bramkę pogubionego w tym momencie Bąka, tym razem wykonane przez Przemysława Wiszniewskiego, wybił głową z linii bramkowej Bartoszuk. Lechistom dopisało ogromne szczęście.

    Jednak jako że starą piłkarską prawdą jest, iż niewykorzystane sytuacje lubią się mścić, dwie minuty później zdobycie swojego drugiego gola szaleńczo świętował już Szutowicz. Przy linii bocznej o skuteczny odbiór piłki postarał się Widzicki i wypatrzył dobrze ustawionego w polu karnym snajpera Lechii. Ten, po otrzymaniu podania, wdarł się pomiędzy dwóch obrońców i chytrze skierował futbolówkę w przeciwną stronę niż ta, w którą zmierzał już Tomaszewski. 3:1 i sprawa awansu stała się jasna.

    Derbowe spotkanie Bałtyku i Lechii przyciągnęło blisko dwa tysiące kibiców piłki nożnej. To najwyższa frekwencja przy Traugutta od 30 miesięcy, kiedy to drugoligowe spotkanie biało-zielonych z Lechem Poznań zgromadziło 7-tysięczną widownię. Pomimo problemów, udało się doprowadzić do obecności na stadionie fanów drużyny gości, których pierwsza grupa przybyła w 10 minucie meczu w sile 45 osób, natomiast druga, licząca 26 lęborskich kibiców, zameldowała się dopiero w 65 minucie meczu. Lechia zapełniła barwami każdy skrawek dostępnego na płocie miejsca, łącznie naliczyliśmy 29 flag, nie licząc dużej "sektorówki", najpierw ułożonej w pustym sektorze pod zegarem, a następnie powiewającej na rękach kibiców. Stawiająca na Lechii swoje pierwsze kroki grupa "ultras" przygotowała oprawę w postaci rac oraz fajerwerków i mimo że nie wszystko wyszło idealnie, z całą pewnością warto przyklasnąć ich działaniu i podejmowanym inicjatywom. Ogólnie rzecz biorąc kibice z obu stron zaprezentowali nie najgorszy doping pozbawiony wzajemnej wymiany obelg. Okazało się więc, że można i tak.